Dziennik czekania na cud

Nie wiadomo, dlaczego są na świecie takie kobiety, które zdolne do poświęceń i do dawania siebie innym, pomimo wielkiego serca i wielkiej miłości do drugiego człowieka, nie mogą mieć dzieci. Co czują? Tego tak naprawdę nikt nie wie. List, 12/2008



Jak wytłumaczyć to wszystko siedmioletniej dziewczynce? Ada jest bardzo mądrym dzieckiem - od razu pojęła, o co chodzi. Byłam z niej dumna. W domu zachowywała się trochę dziwnie, widać było, że bardzo to przeżywa. Ja i Ada jesteśmy zżyte ze sobą, ciężko jej zrozumieć, że nagle ciocia może mieć dziecko. Nie chcę jej zawieść. Będę ją kochać tak samo jak swoje!

11 listopada. Powoli przyzwyczajam rodzinę, że będziemy mieli dziecko. Patrzą na nas trochę dziwnie i z niedowierzaniem. Pytają, czy jestem w ciąży. Powiedziałam o tym Małgosi - ucieszyła się i stwierdziła, że bardzo dobrze robimy, że nadszedł czas na podjęcie takiej decyzji. Rozmawiałam też z moją przyjaciółką Agnieszką. W pierwszej chwili nie uwierzyła, ale gdy Ada przyniosła jej „Jeża", zrozumiała, że to nie zabawa w ciuciubabkę, tylko prawdziwa decyzja. Piała z zachwytu. Cieszę się, bo to moja najlepsza przyjaciółka. Wiem, że będę mogła liczyć na jej pomoc.

Wieczorem z mężem zastanawialiśmy się, jak to będzie. Jakie mebelki? Jaki wózek?

Wybraliśmy imię. Jeżeli będzie chłopiec, nazwiemy go Daniel albo Jakub, jeżeli dziewczynka - Magda. Codziennie śni mi się, że trzymam na rękach dziecko i nie chcę go wypuścić. Takie malutkie leży na mojej piersi i mocno się przytula. Boże, jaki to piękny sen!

18 listopada. Za dwa dni spotkanie w ośrodku. Nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że to wszystko będzie krótko trwać. Nie wiem, co pisać - mam pustkę w głowie. Znowu problemy z mamą, z rodziną. Czyja nie zasługuję na prawdziwą rodzinę, na miłość? Dlaczego Jurek jest chory? Dlaczego po raz kolejny w życiu muszę zmagać się z takimi problemami? Ile może wytrzymać jeden człowiek?

21 grudnia. To strasznie dziwne uczucie. Aż trudno uwierzyć, że takie rzeczy się zdarzają! Czasami czuję się tak, jakbym była w ciąży. Jest mi niedobrze, mam zachcianki i inne odczucia, o których opowiadały mi moje koleżanki. Chyba mocno wczuwam się w rolę kobiety, która nosi w łonie dziecko.

„bo wiecie państwo..."

20 marca 2003. Godzina 11.00. Wizyta pani z ośrodka adopcyjnego w domu. Rozmawiamy, siedząc przy kawie. Nagle pada pytanie: „A jakie dziecko właściwie by Państwo chcieli? Chłopca czy dziewczynkę?". Odpowiadam bez namysłu: „Zdrowe". Ale w duchu myślę o dziewczynce... „Bo wiecie państwo, jest... - Matko, serce zaczyna mi bić coraz szybciej, nie mogę złapać tchu, mam wrażenie, że ona chce powiedzieć mi to, na co czekam od 12 lat, że będę miała dziecko!!! -jest chłopiec. Urodził się jednak z wadą i szukamy dla niego odpowiedniej rodziny".

Ojej, nie mogę myśleć, jestem tak podekscytowana, że nie obchodzi mnie jego wada. Już czuję, że go kocham. Pytam o wszystko. Ma robione badania. Jeszcze nic nie wiadomo.

27 marca. Dzwonię do ośrodka. Proszę o spotkanie. Chcę porozmawiać o dziecku. Chcę je zobaczyć. Umawiamy się na jutro.

Noc. Kiedy ona się skończy?! Nie mogę spać. Czas dłuży się okropnie!!!





«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...