Najstarsi pamiętają...

Rok wydania: 1932. Już rzut oka na spis treści pozwala zauważyć, że dzięki niej można zapoznać się nie tylko z teologią i obchodami świąt tak znanych jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc, ale również z innymi, np. wspomnieniami mniej lub bardziej popularnych świętych. List, 6/2009



„Wigilja św. Jana przypada na dzień przesilenia dnia z nocą, kiedy dzień jest najdłuższy, kiedy słońce wznosi się najwyżej, a promienie jego najsilniej przygrzewają, przyśpieszając dojrzewanie zbóż, jarzyn i owoców. W erze przedchrześcijańskiej obchodzono w tym czasie święto słońca, święto Kupały, tego wszechpotężnego dobroczynnego bóstwa, na którego cześć palono ognie wśród modłów i pieśni.

Pogański ten obrzęd dał początek późniejszej naszej Sobótce, zwanej także Kupalnocką. Obchód ten, pełen romantycznego czaru, złączono w Małopol-sce zachodniej z Zielonemi świętami, a w innych dzielnicach Polski z wigilją św. Jana. W dawnej Polsce obchodzono Sobótkę bardzo uroczyście jako tradycyjny obrzęd przez przodków przekazany (...)"


Opis ten można znaleźć w grubej księdze zatytułowanej: „Rok Boży w liturgii i tradycji Kościoła świętego, z uwzględnieniem zwyczajów ludowych oraz literatury polskiej. Księga ku pouczeniu i zbudowaniu wiernych katolików". Pozycja liczy blisko 500 stron, ma jedno nihil obstat (1930) i trzy imprimatur (1930, 1931,1932).

Rok wydania: 1932. Już rzut oka na spis treści pozwala zauważyć, że dzięki niej można zapoznać się nie tylko z teologią i obchodami świąt tak znanych jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc, ale również z innymi, np. wspomnieniami mniej lub bardziej popularnych świętych - jak wymieniona wyżej wigilia św. Jana.

Można w niej znaleźć przysłowia i wróżby czy nawet zwyczaje żniwne. Książkę znalazłam kiedyś, przeglądając rzeczy w starych szafach mojego dziadka. Dom, w którym mieszka, liczy blisko sto lat, nagromadziło się tam mnóstwo rzeczy, starych papierów, ubrań i książek nawet z pierwszej połowy XX w.

powrót do przeszłości

Dziadek urodził się w 1916 r. w Marklowicach na Śląsku Cieszyńskim, na terenie Monarchii Austro-Węgierskiej, dziś w pobliżu przebiega granica z Czechami. Przeżył wiele: dwie wojny, kilka zmian ustroju i niejedne święta. W tym roku, przygotowując wielkanocny stół i święconkę, Dziadek opowiadał o świątecznych zwyczajach ze swojej młodości.

Podobne wspomnienia ma pani Elżbieta, osiemdziesięcioletnia żona kuzyna Dziadka, która całą swoją młodość również spędziła w Marklowicach. Nieliczne zwyczaje, o których opowiadali, można jeszcze spotkać, głównie na wsi, ale wiele z nich już dawno zostało zapomnianych. Niektóre praktyki dokładnie odpowiadają staropolskim podaniom, inne są wyrazem regionalnej tradycji przeżywania czasu Wielkanocy, w przypadku mojego Dziadka - Śląska Cieszyńskiego.

Wspomniana książka bardzo dokładnie opisuje zarówno liturgię Wielkiego Tygodnia, przede wszystkim Triduum Paschalnego, jak i ludowe zwyczaje, które towarzyszyły przeżywaniu świąt wielkanocnych. Opisy nawzajem się przeplatają i - można powiedzieć - uzupełniają.

Doskonale widać w nich, że ludowa pobożność wyrażała głęboką wiarę i - wbrew obiegowym opiniom - nie była tylko bezmyślnym zabobonem. Ludzie śledzili dzień po dniu losy Jezusa, starali Mu się towarzyszyć i razem z Nim przeżywać radosne i ciężkie chwile. Od wjazdu do Jerozolimy, przez śmierć do zmartwychwstania. A było to tak...





«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...