O Chrystusie, który pokonał pradawnego węża

Wiara dziecka potrafi być bardzo głęboka. Dla nich „to" się dzieje. One „to" widzą. Ich czas jest czasem mitycznym. Ich przestrzeni nie ograniczają „niezbite" dowody nauki. Nie znaczy to jednak, że nie odróżniają „prawdziwej" historii od „fałszywej". List, 12/2009



„Moja młodsza córka, Jagódka, wyraża ostatnio lęk przed śmiercią. Parę dni temu pomiędzy nią a moją starszą córką, Marianną, wywiązał się następujący dialog:

- J.: (płaczliwie) Nie umrzemy, bo Pan Jezus się nami opiekuje!.
- M.: Umrzemy!
- J.: (płacz)
- M.: Umrzemy, pochowają nas, zjedzą nas robaki, ale potem Pan Jezus przyjdzie, stworzy nas na nowo, polecimy do nieba, a zapewniam cię Jagoda, że tam będzie bezpieczniej niż w domu".

po piąte: razem

Troska o wiarę dzieci jest obowiązkiem i przywilejem obojga rodziców. Jeśli dla rodziców stan wiary jest stanem naturalnym, to będzie taki również dla dzieci. W innym wypadku dziecko zacznie dostrzegać sprzeczność między słowem a czynem. Wiara z „prawdziwej" stanie się „nieprawdziwa". Jeśli dziecko idzie do kościoła z obojgiem rodziców, ale wchodzi do środka tylko z mamą - tata zostaje na zewnątrz (albo w ogóle zostaje w domu), to wcześniej czy później pomyśli, że tata „obrał lepszą cząstkę".

Ot, zwykła logika… Dlatego do kościoła idziemy razem, stoimy razem wewnątrz, razem idziemy do Komunii. To kwestia świadectwa. I… raczej unikamy Mszy dla dzieci, a w każdym razie tych, o których wiemy, że przeznaczenie „dla dzieci" determinuje całą ich formę - z tego samego powodu, z którego nie używamy infantylnego języka.

Dziecko ma wchodzić w świat dorosłych, w taniec wieczystej liturgii, a nie spędzać dziesięciolecie w nieistniejącym beztroskim świecie dzieciństwa. Jest małe i przeszkadza? I co z tego? Wcześniej czy później przestanie. Nie nauczy się właściwego uczestnictwa we Mszy na zewnątrz. Musi być w środku, musi w niej uczestniczyć. Zanim zrozumie, musi poznać. Pozwólcie przychodzić i nie zabraniajcie im. Do takich bowiem należy królestwo…

Marianka: „Świat się musi zmniejszać, bo nigdy by nie było końca świata. A gdyby nie było końca świata, to żaden człowiek by nie umarł. Jeden człowiek żyłby ciągle. Świat się powiększał tylko wtedy, kiedy Adam i Ewa przyszli na świat, i zaczął się zmniejszać, kiedy umarli. Potem musiał się zmniejszać i się zmniejszał.

Większość świata zaczęła się zmniejszać, ale świat jest jeszcze bardzo duży, bo idzie bardzo powoli i gdyby szedł szybko, szybko ludzie by umarli. A i tak wszyscy jesteśmy bardzo mali w stosunku do ziemi i Boga. Świat się zmniejsza jeszcze wolniej, niż ja chodzę. Jak Pan Jezus się urodził, świat już się zmniejszał. Gdy się zmniejszy do końca, będzie koniec świata (…)".


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...