Nadzieja potrzebuje inwestycji

W Polsce mamy wielkie poczucie sacrum, które objawia się w tym, że w kościele milczymy, klękamy ze czcią. W Ameryce Łacińskiej poczucie sacrum wyraża się inaczej: świętość musi być namacalna, dlatego dotyka się tabernakulum, figur świętych, a także duchownych, nierzadko zaczepianych na ulicy z prośbą o błogosławieństwo. Idziemy, 20 maja 2007




Starcie z teologią wyzwolenia nie obyło się jednak bez bolesnych ran, i to po obydwu stronach. Czy Kościół wyciągnął z tego wnioski?

Tak. Odpowiedzią była ogłoszona przez Jana Pawła II opcja na rzecz ubogich. Całe nauczanie tego papieża szło w tym kierunku, żeby Kościół nie pozostawał obojętny na ludzi biednych i potrzebujących. Ale nie jest to sprawa łatwa, bo przecież nie można zastępować państwa. Kościół nie rozwiąże wszystkich problemów społecznych, choć może wspierać swoim autorytetem porozumienie skłóconych grup i warstw społecznych. Tak było podczas kryzysu politycznego w Argentynie na początku XXI wieku, kiedy to Kościół nawoływał cały naród do solidarności i wzajemnej pomocy. Bardzo wówczas zyskał na autorytecie.

Idee teologii wyzwolenia, lansujące przemoc w dochodzeniu swoich praw, nie zyskały natomiast szerszego poparcia. Można wręcz powiedzieć, że teologia wyzwolenia rozsypała się w gruzy. Nie tylko dlatego, że była doktrynalnie błędna, ale także dlatego, że dziś trudno kierować swój bunt przeciwko właścicielom kapitału, ponieważ fabryki i ziemia należą do międzynarodowych koncernów.

W epoce globalizacji kapitał jest nieustannie przerzucany z jednej części świata do drugiej. Na przykład gospodarka Brazylii nie jest już typowo rolnicza. Dziś ten kraj produkuje między innymi samoloty, ale za jakiś czas kapitał znajdzie sobie może gdzieś indziej lepsze warunki i wycofa się. Powstanie wtedy wielki problem społeczny w postaci bezrobotnych. Tak więc dziś los biedniejszych warstw społecznych nie zależy już od pojedynczych bogatych jednostek czy rodzin, lecz od międzynarodowego kapitału. Kościół może łagodzić pewne napięcia poprzez apelowanie o solidarność między ludźmi, ale większego wpływu na procesy globalizacyjne nie ma.

Wielu spośród tych, którzy opuszczają Kościół katolicki, nie przestaje wierzyć w Chrystusa, ale wybiera wspólnoty protestanckie, często nawet typowe sekty. Skąd popularność tych grup w Ameryce Łacińskiej ? Co mają takiego, czego brakuje Kościołowi katolickiemu?

Ameryka Łacińska aż do końca XIX wieku była katolicka, protestanci pojawili się na tym kontynencie dopiero na początku XX wieku i to często właśnie jako małe grupy – odłamki głównych wyznań protestanckich. Do ich obecnej popularności przyczyniły się media, a także moda na swobodę i wolność, również w kwestii wyznawanej wiary. Oczywiście część winy, jeśli można tak powiedzieć, leży po stronie Kościoła, który nie potrafił odpowiedzieć na potrzeby tych ludzi i zająć się nimi duszpastersko. Na pewno brakuje księży, środków instytucjonalnych, mediów. Kościół nadal jest w stanie zebrać wielkie tłumy, ale nie na każdą niedzielę. Niektóre statystyki wyglądają pięknie, ale liczby nie pokazują powierzchowności wiary, niskiej praktyki sakramentów. Do tego dochodzą problemy znane na całym świecie: osłabienie rodziny, brak sprawiedliwości społecznej.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...