Teraz jestem kimś

Moja córka chce, żebym przejęła opiekę nad wnukami. Ale ja zapytałam: „A moje studia teologiczne to co?”. Obraziła się, a ja przecież trójkę swoich dzieci wychowałam i wykształciłam. Czy teraz nie mam prawa zrobić coś dla siebie? Idziemy, 3 czerwca 2007



Z domu do ludzi


Obecnie w Polsce działa blisko 110 Uniwersytetów Trzeciego Wieku, które łącznie zrzeszają ok. 25 tysięcy słuchaczy. Od kilku lat wręcz mnożą się jak grzyby po deszczu. Powstają już nie tylko pod patronatem wyższych uczelni, ale w domach kultury, klubach seniora. Do najpopularniejszych trudno się dostać, dlatego niektórzy żartują, że powinno się tam zapisywać na długo przed emeryturą – zupełnie jak do niektórych przedszkoli i szkół rodzice zapisują swoje dopiero co narodzone dzieci.

Danuta Marczak-Sanecka nie wyobrażała sobie dnia, kiedy przejdzie na emeryturę, gdy więc ta chwila nadeszła natychmiast postanowiła znaleźć sobie dobra przystań. – Było trudno, bo na Marymonckiej już nie było miejsc i na SGH skończyły się zapisy. Byłam na liście rezerwowej, ale nigdy do mnie nie oddzwoniono. Zgłosiłam się na Piaseczyńską, na Mokotowski Uniwersytet Trzeciego Wieku. Okazało się, że znajomość pracy biurowej i administracyjnej połączona z obsługą komputera, bardzo się przyda. I tak zaczęła się moja wspaniała przygoda – rozpromienia się pani Danuta. Rodzina jest zadowolona, że mama coś robi dla innych i dla siebie. – Nie mam co prawda jeszcze wnuków, a to w przypadku niektórych koleżanek czasem stanowi problem i stąd duża rotacja słuchaczy – mówi pani Danuta. I zachęca: – Na emeryturze trzeba naprawdę pomyśleć o sobie. Nie tylko o rodzinie, bo ona zorganizuje się i bez nas. Poza tym zajęcia są przecież tylko dwa razy w tygodniu! – zaznacza. A korzyści jest tak dużo, co w przypadku pani Danuty oznacza: poczucie, że jest się znów potrzebną, że nie siedzi się w domu i nie patrzy, że meble zakurzone i nie biega się co chwila ze ściereczką. – Dla mnie ważne jest to, że mam motywację, by wyjść z domu, do ludzi. No i zawsze, bez względu na wykształcenie i staż zawodowy, można się czegoś dowiedzieć. Po wykładach zaglądam do książek, szperam w encyklopedii, żeby jeszcze te szare komórki trochę rozkręcać – mówi z naciskiem.

O szare komórki dbają też uczestnicy kursu komputerowego prowadzonego przez pracowników Biblioteki Publicznej przy Centrum Informacyjnym im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego.
– Nasi kursanci bardzo poważnie traktują naukę, są niesłychanie wytrwali i zadają mnóstwo pytań. Najtrudniej oswajają się z myszką, boją się, że jednym kliknięciem popsują cały komputer. Ale im dalej w las, tym mają więcej odwagi. Obecnie uczymy 20 osób: siedmiu panów i 13 pań. Ale następni chętni już stoją w kolejce. Motywacje są bardzo różne. Jedni chcą dorobić na emeryturze, innych dopinguje bycie „bliżej świata”. Wszyscy bardzo szybko zakładają sobie pocztę i korzystają z Internetu. A potem nie wiadomo kiedy – sami to mówią – przychodzi moment, że już nie wyobrażają sobie życia bez sieci. Zaglądają na strony urzędów, szukają różnorakich informacji ułatwiających życie no i imponują wnukom – cieszy się Michał Jagieła, prowadzący kurs.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...