Kto pierwszy spadnie?

Jeśli prowadzi się bardzo silną negatywną kampanię, to oczywiście te negatywne nastroje przenoszą się na grupy społeczne. Ale z drugiej strony politycy też wyczuwają nastroje – na tym właśnie polega geniusz dobrego, skutecznego polityka. Idziemy, 7 października 2007




Kilka dni temu odbyła się konferencja poświęcona weryfikacji działań antykorupcyjnych deklarowanych w programach partyjnych podczas poprzedniej kampanii. Był Pan jej uczestnikiem.

Walka z korupcją ma obecnie dwa wymiary. Pierwszy to zmiana klimatu wokół tego zjawiska. Tym, którzy są skłonni ulec pokusie przywłaszczenia sobie jakiejś nienależnej gratyfikacji z racji zajmowanego stanowiska czy pełnionej funkcji, zaczęła towarzyszyć niepewność, czy przypadkiem ci, którzy im wręczają łapówkę, za chwilę nie zdejmą marynarek i nie założą kominiarek z napisem CBA. I to jest dobre. Ta niepewność w „brudnych wspólnotach” jest dobra. Ale jest też drugi wymiar walki z korupcją – już mniej pozytywny. W moim przekonaniu obecna władza koncentruje się na leczeniu objawów tego patologicznego zjawiska, zamiast usuwać jego przyczyny. Otóż ze wszystkich badań wynika, że w zachodnim kręgu cywilizacyjnym korupcja pojawia się tam, gdzie kompetencje urzędników nie są jasno określone, gdzie istnieje wysoka uznaniowość w podejmowaniu decyzji na różnych szczeblach. Korupcja kwitnie tam, gdzie nie ma jasnych procedur, których złamanie lub pominięcie od razu jest widoczne. My nie jesteśmy bardziej skorumpowanym narodem niż Duńczycy, którzy mają najniższy wskaźnik korupcji na świecie, tylko mamy źle urządzone instytucje i za dużo kompetencji państwa w różnych dziedzinach życia.

Walka z korupcją jest nadal jednym z podstawowych haseł wyborczych i znów wpisana jest w negatywną kampanię. Czy taka taktyka pozwala partiom na zdobywanie nowych zwolenników, czy raczej to tylko odwoływanie się do swojego twardego elektoratu.

Negatywna kampania nie jest odwoływaniem się do swojego elektoratu, nie jest nawet skierowana na to, żeby zdobywać nowych zwolenników, lecz głównie na to, by rozproszyć poparcie dla przeciwnika. To jest tak, jakby politycy siedzieli na gałęziach i nawzajem je podpiłowywali. Który pierwszy spadnie, ten przegra.

Jak taka negatywna kampania wpływa na społeczeństwo, na międzyludzkie relacje? A może to w nas tkwią takie pokłady agresji, że politycy pełnymi garściami z nich czerpią?

To jest układ naczyń połączonych. Bo jeśli prowadzi się bardzo silną negatywną kampanię, to oczywiście te negatywne nastroje przenoszą się na grupy społeczne. Ale z drugiej strony politycy też wyczuwają nastroje – na tym właśnie polega geniusz dobrego, skutecznego polityka, który potrafi dostroić swoją kampanię i hasła wyborcze do społecznych nastrojów. Politycy wiedzą, że wielu Polaków jest sfrustrowanych swoją sytuacją, co może rodzić postawy agresywne, więc ich kampanie wyborcze odwołują się do tych instynktów. Ale w tej układance jest jeszcze jeden element: dla części wyborców kampania wyłącznie negatywna jest odstręczająca. Wyborca czuje się bezradny i zniechęcony, wobec tego odmawia udziału w tym spektaklu i nie idzie do wyborów.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...