Traktat obaw i nadziei

Po trwającym przeszło miesiąc festiwalu gier politycznych sprawa Traktatu wydaje się znajdować swoje zakończenie. Przez ten czas media i politycy fundowali społeczeństwu szum informacyjny o sporze między PO i PiS, nie podejmując niemal żadnej debaty nad meritum tego sporu. Idziemy, 6 kwietnia 2008



Spór o co?


Zaledwie w tydzień po podpisaniu przez premiera RP i ministra MSZ Traktatu w Lizbonie, 20 grudnia 2007 r., nowy Sejm – kuriozalnie głosami głównie koalicji rządowej – zdystansował się od jego ustaleń, a konkretnie – od chroniącego Polskę przed Kartą Protokołu brytyjskiego. Wywołało to zdecydowaną reakcję PiS, które także – by zabezpieczyć Protokół – podjęło próbę ingerencji w Traktat. Służyć temu miał m.in. alternatywny, prezydencki projekt ustawy ratyfikacyjnej. PiS postraszyło także Platformę, że bez wspomnianych zabezpieczeń zagłosuje przeciw ratyfikacji. Powstał sprowokowany de facto przez PO spór, który rozdmuchały media, a premier Tusk wspiął się na szczyt hipokryzji i ogłosił: „Jeśli PiS w swoim zacietrzewieniu zablokuje ratyfikację, będziemy musieli odwołać się do opinii Polaków, czyli zorganizować referendum”.

– Mało mówi się o meritum tego sporu, jakim jest nie sam Traktat, ale Karta, i o tym, że premier Tusk rozmawiał o niej z Benedyktem XVI, który podtrzymał zastrzeżenia Jana Pawła II (KPP została ułożona i podpisana m.in. przez Polskę w grudniu 2000 r. – przyp. RM). Te informacje słabo przebijają się przez szum medialny, czego dowodem mogą być sondaże, w których przeważają opinie, że prezydent Kaczyński ma zamiar traktat odrzucić – mówi dr Żukowski. Na szczęście nasz premier zmienił się w gołąbka pokoju, a „zastosowana przez niego strategia miłości przyniosła pożądane efekty”.

Osiągnięty między szefem PO i prezydentem RP kompromis nie gwarantuje parlamentarnego kworum potrzebnego do ratyfikacji, a PO naprawianie swoich błędów wobec PiS-u i namawianie posłów tego ugrupowania do głosowania za ratyfikacją Traktatu scedowało na prezydenta. Nie wykluczone jest więc referendum. Jeśli do niego dojdzie, będzie to kuriozalny przypadek uporczywego forsowania przez Parlament dopiero co odrzuconej przez niego ustawy. Jedno jest pewne: przyjęcie Traktatu – jak mówi prof. Mazurkiewicz – wynika z wewnętrznej logiki samego procesu integracji, który już trwa. Lepiej więc sobie nie życzyć innego scenariusza.

Jakie będą owoce Traktatu w przyszłości? Trudno powiedzieć, bo razi on swoją nieostrością. – Europa wkracza w synkretyzm i nieokreśloność, a liberalny model uniwersalnego prawa kruszy się, bo umożliwia cyniczne gry – komentuje prof. Jadwiga Staniszkis na stronach Wirtualnej Polski. Gry zaczęły się jeszcze przed ratyfikacją. – Unię Europejską niekiedy porównuje się do roweru, który musi być w ruchu, musi stale posuwać się naprzód, gdyż zatrzymanie oznaczałoby utratę równowagi – mówi ks. prof. Mazurkiewicz. Ale trzeba jechać z głową.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...