Tygodniowy przegląd prasy - 5 lipca 2008

Dziś na samolotowy wypad pielgrzymkowy do Rzymu wierny rezerwuje sobie jeden dzień, na rozmowy z panem Bogiem - weekend, góra tydzień, i oczekuje, że przy okazji coś zwiedzi oraz się rozerwie.



Wprost poświęca również uwagę cennym archiwaliom, znajdującym się w klasztornych zbiorach. W artykule „Polskie imię róży” czytamy: „Dziś coraz częściej zakonnicy sami proszą o pomoc w zbadaniu swoich zasobów. Na przykład archiwa opactwa cystersów w Mogile badają pracownicy krakowskiego Archiwum Państwowego. Zwykle jednak pomocą służą za darmo profesjonalni archiwiści lub naukowcy na emeryturze, którzy są gotowi pracować dla samej przyjemności odkrywania nieznanych dokumentów. Liczba osób, które stale zajmują się badaniem klasztornych archiwów, nie przekracza na razie pięćdziesięciu w całej Polsce. Pracy dla nich nie zabraknie przez lata. Wszystko wskazuje na to, że odkrycie kolejnych tajemnic jest tylko kwestią czasu”.

W Newsweeku (27 z 6 lipca 2008) były redaktor Gazety Wyborczej Aleksander Kaczorowski usiłuje dociec, „Dlaczego Gazeta Wyborcza nie zerwała kontaktów z Lesławem Maleszką w 2001 roku, gdy został ujawniony jako agent SB?”. „To, że Adam Michnik nie pozwoli wyrzucić Maleszki, było oczywiste. Taka decyzja stanowiłaby zaprzeczenie wszystkiego, co mówił i pisał od 1989 roku, choć np. Helena Łuczywo, wtedy osoba numer dwa w Gazecie, uważała inaczej. Zareagowała krzykiem, gdy w kilka godzin po ujawnieniu współpracy Maleszki z SB, podczas pierwszego z wielu spotkań poświęconych tej sprawie, odpowiedziałem twierdząco na jej pytanie, czy mógłbym nadal z nim pracować. A gdy ktoś z uczestników spotkania zwrócił uwagę, że jej sprzeciw kłóci się z anty-lustracyjną linią Wyborczej, zawołała: 'Sprzeciw wobec lustracji nigdy nie oznaczał tolerowania wśród nas donosicieli!'". Zdaniem autora „Maleszka nie zgrywa się na skrajnego cynika, lecz naprawdę nim jest”. Kaczorowski w rzeczywistości unika fundamentalnych pytań moralnych i ostatecznie dochodzi do następującego wniosku: „W ferworze wzajemnych oskarżeń spróbuj my jednak pamiętać o jednym: Lesław Maleszka wyrządził krzywdę wszystkim, którzy kiedykolwiek mu zaufali. I będzie krzywdził nas nadal, jeśli brak zaufania do innych i lęk przed prawdą będzie jedyną nauką, jaką wyciągniemy z tej lekcji”.

Aż się chce zapytać: „A jaka jeszcze naukę powinniśmy wyciągnąć?”.

Na koniec trzeba jeszcze odnotować obszerny tekst na temat o. Konrada Hejmo, jaki znalazł się w najnowszym numerze miesięcznika Focus Historia. Hejmo po długim milczeniu zabiera głos i atakuje IPN. „Wszystko, co przekazane jest w teczkach SB to programowe kłamstwo i fałsz. Po to spisywali esbecy pogmatwane informacje, żeby stanowiły "haki" na duchownego. Wydaje mi się, że tak niekiedy ukazujący w pięknym świetle esbeków, profesorowie IPN zwyczajnie wykonują zlecenie bezpieki i realizują jej testamenty zapisane w teczkach” - mówi w rozmowie z miesięcznikiem ojciec Konrad Hejmo. Duchowny z dezaprobatą wypowiada się o autorach Raportu, trzech historykach IPN, którzy napisali m.in, że stanowił on dla MSW jedno z najcenniejszych źródeł informacji o sytuacji w Watykanie i polskim kościele. Według Hejmo „ten, kto borykał się w czasach komunistycznej ‘pogardy’ z trudnościami, o ile faktycznie pracował nie obijał się, to nigdy nie napisałby takich bzdur, jakie podają wielcy ‘profesorowie historycy’”.

- Widać całkowity brak znajomości uwarunkowań i sytuacji księdza , który chciał coś dobrego zrobić w gąszczu ‘osaczeń’, donosów, inwigilacji, szpicli i podsłuchów. Co do opinii autorów Raportu - mam swoje zdanie. Dzięki Bogu, podobne zdanie mają również ludzie mądrzy, myślący historycznie, nie ulegający nagonce pewnych różowych środowisk - stwierdza dominikanin.

Czy medialny powrót o. Hejmo, to próba powrotu do tematu lustracji w Kościele? Zobaczymy.



«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...