Pan mi powiedział?!

Odkrycie żywego słowa Bożego, jako słowa Boga, który tu i teraz przemawia do mnie osobiście, jest jednym z podstawowych owoców chrztu w Duchu Świętym. To Duch Święty ożywia wiarę konieczną dla przyjęcia słowa Bożego i budzi w nas swoisty głód, pragnienie „karmienia się” tym słowem. Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym, 6(67)/2003



Niebezpieczni prorocy
Łatwo zauważyć, że taki prorok może stać się czymś w rodzaju bardzo pobożnego i rozmodlonego dyktatora i despoty. Może nawet nie rozstawać się z Pismem Świętym i otwierać je co chwila. Może mieć gotowe proroctwo na każdą okoliczność, jednak często będą to już tylko jego ludzkie przekonania i opinie ubrane w prorocką szatę. Bywa i tak, że osoba taka posuwa się wręcz do mniej lub bardziej świadomego manipulowania słowem Bożym dla realizacji własnych celów. Potrafi również wymuszać posłuszeństwo pojedynczych członków grupy czy całej wspólnoty w oparciu o rzekome proroctwa. W ten sposób pycha i pragnienie władzy mogą doprowadzić do tego, że autentyczny dar Boży zostanie zmarnowany, a zamiast budować wspólnotę, będzie ją niszczył.

Czy rzeczywiście „Pan mi powiedział”?
Problem zarysowuje się wówczas, gdy u kogoś, kto otrzymywał dar proroctwa, pojawia się nadmierna pewność siebie - „Ja mam rację, bo otrzymałem proroctwo”. Potrzeba więc stałego czuwania nad sobą, zwłaszcza jeśli często zdarza się komuś przekazywać słowo. Ważne będzie szczególnie przyjrzenie się motywacji posługiwania i towarzyszących mu emocji. Czy przekazywanie słowa nie jest czymś, czego oczekuję, czego pragnę dla osiągnięcia własnej satysfakcji, samozadowolenia? Czy nie potrzebuję prorokowania dla dowartościowania siebie, lepszego samopoczucia? Czy proroctwo nie służy mi do wzmocnienia autorytetu i zdobycia posłuszeństwa?

Warto też zwrócić uwagę, w jakim kontekście odwołuję się do słowa proroczego. Podejrzane, jeśli wypowiadam proroctwo potwierdzające moje zdanie w dyskusji czy też jeśli proroctwo służyłoby zdobyciu dominującej pozycji w grupie i zapewnieniu sobie posłuszeństwa innych osób. Niebezpieczne byłoby podejmowanie decyzji dotyczących innych osób w stylu: „Pan mi powiedział, że musisz zerwać kontakty z twoim kolegą”. Czy też: „Otrzymałem dla ciebie słowo. Pan chce, żebyś oddał twoje oszczędności wspólnocie”. Słowo Boże nie może pozbawić człowieka wolności i zastępować go w podejmowaniu decyzji. Szukaniu woli Bożej w takich sytuacjach musi zawsze towarzyszyć głębokie rozeznanie otrzymanego światła.

Zupełnym nieporozumieniem byłoby domaganie się proroctwa w celu podjęcia decyzji w tych sferach, w których z natury Bóg poleca nam kierować się światłem rozumu. Proroctwo nie może zastąpić badania lekarskiego. Nie może być ostatecznym kryterium w decyzjach gospodarczych czy zawodowych. Przeświadczenie, że „Pan mi powiedział” nie wystarczy do podjęcia decyzji o wyborze drogi życiowej i nie może być podstawą do kojarzenia małżeństw. Nigdy też proroctwo nie może służyć zaspokojeniu zwykłej ciekawości czy uzyskaniu interesujących nas wiadomości o przyszłości czy innej wiedzy niedostępnej drogą naturalną, o ile nie odnosi się to bezpośrednio do naszego zbawienia. Nie oznacza to oczywiście, że w tych wszystkich okolicznościach Pan nie ma nic do powiedzenia i nigdy nie daje wskazówki przez proroctwo. Zawsze jednak wymaga ono pogłębionego rozeznania.

Wierność Bożemu słowu i determinacja w jego przekazywaniu prowadzą nie do wyniesienia proroka ponad innych, lecz często wymagają uniżenia się wobec wspólnoty i zgody na poniesienie strat, odsunięcie czy lekceważenie (por. Jr 26, 14). Ten, kto przeświadczony jest, iż Duch Święty udziela mu daru poznania słowa Bożego, powinien troszczyć się nie o siebie, lecz o to, by karmić się autentycznym słowem Bożym, a wszelką służbę pełnić w zapomnieniu o sobie, z troską o dobro wspólnoty.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...