Pod sztandarem wolności

Wierzę w przemianę serca człowieka. Wierzę, że Bóg jest w stanie sprawić, iż fanatyk, morderca, złodziej, alkoholik czy narkoman zmieni swoje postępowanie. Nie wierzę natomiast w zmianę doktryny politycznej spadkobierców zabalsamowanego wodza, bez względu na to, jak się aktualnie nazywają. Warto, 1/2009



W żadnym innym imieniu nie wymordowano tylu ludzi, co pod sztandarem wolności. Niosąc wyzwolenie, wyrzynano tak okupantów, jak i wyzwalanych, z tym że tych ostatnich często utożsamiano z pierwszymi. Pod tym sztandarem w latach 1939 i 40 wyzwolono chociażby Łotwę, Litwę, Estonię, Besarabię oraz część Polski. Chciano też Finlandię, ale Finowie się nie dali wyzwolić. Oddali część terytorium, sami wycofali się w głąb kraju. Pozostali nie mieli takiej możliwości.

Wyzwoliciel odpowiednio wcześniej zadbał, by wyzwolenie spadło na te narody jak grom z jasnego nieba. Ot, taki dar niebios! Wielki Wyzwoliciel kilkanaście lat przygotowywał się do Wielkiego Wyzwolenia. Będąc kontynuatorem swoich wielkich poprzedników, towarzyszy Lenina i Trockiego (obaj z woli Wyzwoliciela i na wyraźne jego polecenie opuścili ten padół łez), marzył o wolności i pokoju dla całej Europy, ba – całego świata, o czym mówią słowa Międzynarodówki, do 1944 hymn Związku Radzieckiego:

„Ruszymy z podstaw bryłę świata, Dziś niczym, jutro wszystkim my!
Ref. Bój to jest nasz ostatni, Krwawy skończy się trud, Gdy związek nasz bratni Ogarnie ludzki ród.”


Wielki Wyzwoliciel marzył o równości wszystkich ludzi. To on rosyjskiemu chłopu dał ziemię, nie dając mu jednakże dokumentów, co w praktyce sprawiło, że ów chłop został przywiązany do ziemi, tak jak i robotnik do swojej fabryki. Przeprowadzając później przymusową kolektywizację (czyli zabierając, co dał) i rozbudowując do niespotykanych wcześniej na świecie rozmiarów przemysł zbrojeniowy, doprowadził do śmierci głodowej miliony swoich obywateli i ziścił w ten sposób marzenia twórców rewolucji proletariackiej o obozach pracy, w których nikt niczego nie posiada, a każdy jest niczym. No, ale czego się nie robi dla wolności, równości i pokoju.

W roku 1956, już po śmierci Wielkiego Wyzwoliciela, który planował gąsienicami tysięcy czołgów (na początku 1941 jedna tylko fabryka traktorów produkowała dziennie 30 czołgów, a fabryk traktorów w ZSSR było wiele, oj, wiele) rozgnieść zgniłych burżujów i wyzyskiwaczy kapitalistycznych, niosąc uciemiężonym narodom Europy, robotnikom i chłopom „kaganiec” wolności – wszystko to zostało potępione na XX Zjeździe KPZR, który potępił dyktatora i tyrana, piętnując wypaczenia, jakich się dopuścił.

Zapewne dlatego w 1959 ta sama partia poparła dążenie do wolności uciskanego i wyzyskiwanego narodu kubańskiego, wspierając jego rewolucjonistów w przejęciu władzy i wypędzeniu znienawidzonego dyktatora Fulgecio Batisty. Ci sami ludzie pomogli obdarzyć wolnością 6 milionów Kubańczyków. Milion obywateli Kuby zrezygnowało z tego wyzwolenia od razu i wyjechało (dobrowolnie) do znienawidzonych i zdemoralizowanych Stanów Zjednoczonych. Dziesiątki tysięcy natomiast przez ostatnie pięćdziesiąt lat podejmowało mniej (utonęli) lub bardziej (dopłynęli) udane próby „podziękowania” za wolność i spędzenia życia w Stanach. Miało być inaczej niż w Sowietlanzie czy Demoludach, a wyszło jak zawsze.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...