Kościół, nowa lewica, wojna?

Na polskiej agorze pojawiła się „nowa lewica”, która dziś — jak wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują — skrzyżuje szpady z Kościołem. Czy zatem w Polsce czeka nas „wojna kulturowa”, którą znamy z Ameryki czy Europy Zachodniej? Więź, 7/2007




POZA LEWICĄ I PRAWICĄ


Obecnie nowa lewica nie stanowi dla katolickiej wizji świata zagrożenia na gruncie radykalnych zmian systemowych czy prawnych. Chyba że (co nie jest wykluczone, bo władza to wielka pokusa, a jak mawiał Oscar Wilde, przezwyciężyć pokusę to jej ulec) przyłączy się ostatecznie do Lewicy i Demokratów, aby w przypadku dostania się LiD do Sejmu mieć realny wpływ na polską rzeczywistość. Tyle że wtedy pragmatyka wyparłaby ideowość. A nowa lewica przyjęłaby strategię, którą dziś tak pogardza.

To jednak kwestia przyszłości. Na razie spór toczy na płaszczyźnie ideowej — o kontrolę nad językiem i sferą symboliczną. Czy więc Kościół powinien już zakładać bokserskie rękawice, stając na ringu z nową lewicą? Jest to, przynajmniej w kilku sprawach, raczej nieuniknione. Są kwestie — jak aborcja czy prawa homoseksualistów do adopcji dzieci — gdzie Kościół nie ustąpi ani o krok. Będzie też zapewne zabiegał o sprzyjające jego wizji antropologicznej gwarancje prawne. Ale musi mieć świadomość, że sama ochrona rozwiązań prawnych to dość krótkowzroczna strategia i że naprawdę rzecz nie o to się rozbija. Tym, o co Kościół powinien walczyć, jest przekonanie ludzi, że — jak trafnie zauważa chrześcijanka i filozofka Chantal Millon-Delsol — humanizmu europejskiego, który każdego człowieka uważa za istotę godną, bez względu na jego rangę, płeć lub klasę, zgodnie ze słowami św. Pawła, nie obroni się mocą samego rozumu, lecz tylko dzięki przyjęciu mitów historii. Świętości człowieka nie da się wykazać — trzeba w nią uwierzyć i tylko to może ją zagwarantować[6].

Co więcej, Kościół nie powinien także reagować nerwowo na daleko idące pomysły nowej lewicy — tak, jak czyni to skrajna prawica, choćby piórem Tomasza Terlikowskiego, ubierając lewicę w szaty niemal diabelskie[7]. Bo jeśli lewica sądzi, że człowiek dziś o niczym innym nie marzy, niż tylko o pozbyciu się religii, przekreśleniu tradycji czy wyrzeczeniu się stałych zobowiązań — słowem: poddaniu się radykalnej emancypacji bez żadnych granic — to może się srogo rozczarować. To, że postęp jest zawsze dobry i słuszny, to największy z zabobonów, w jakie wciąż jeszcze wierzy lewica. Jak zauważa wspominana wyżej francuska filozofka, w Afganistanie nie ma już talibów, a kobiety nadal zakrywają twarze — i nie dlatego, że są przez kogokolwiek do tego zmuszane, ale dlatego, że same chcą…

Kościół natomiast przegra potyczkę z nową lewicą, gdy wpisze się w lansowaną przez nią logikę antagonizmu i stanie w jednym szeregu z katolickimi integrystami. Zrazi do siebie katolików umiarkowanych, którzy w II Soborze Watykańskim widzą wielki powiew Bożego Ducha, a nie szatańską przebiegłość. Także tych, którzy chodzą gdzieś po obrzeżach Kościoła, nie mówiąc już o tych, którzy stoją poza jego widzialnymi granicami, ale są pełni dobrej woli, by podjąć z katolicyzmem twórczy dialog. Kościół przegra, gdy odegra rolę, jaką wyznaczyła mu dziś nowa lewica. Poniesie porażkę, gdy wpisze się w radykalny podział polskiego społeczeństwa. Tylko odrzucenie przez Kościół zasad gry, jaką mu się dziś proponuje, rozbije dualistyczny obraz świata. Przecież tak jak integryści nie mają monopolu na katolicyzm, tak „Krytyka Polityczna” nie ma monopolu na lewicowość.




[6] Chantal Millon-Delsol, „Skazani na konflikt”, „Znak” 2002 nr 9, s. 27

[7] Zob. Tomasz Terlikowski, „Mała czerwona książeczka”, „Rzeczpospolita”, 6.06.2007.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...