Rząd wielkiego przełomu – widziany od środka

W dzisiejszej dyskusji nad przemianami roku 1989 zbyt wiele jest ocen ahistorycznych, które nie biorą pod uwagę (zmieniających się, oczywiście) realiów tamtych czasów. Przypomnijmy zatem fakty. Więź, 8-9/2009



Zgodziłbym się natomiast, że na pewno byłoby lepiej, gdyby premier zdecydował się wcześniej na zarysowanie swojej wizji dalszych reform, takiego naszego kalendarza politycznego. Stało się to dopiero w maju 1990 r. we Wrocławiu, ale już wyraźnie w reakcji na potrzebę przyspieszenia proklamowaną przez Jarosława Kaczyńskiego. Tutaj zabrakło jakiejś wizji ciągu dalszego w wyobrażeniu Tadeusza Mazowieckiego. Dlaczego tak się nie stało?

Po pierwsze, Mazowiecki zapewne uważał, że i tak niezmiernie wiele się zmienia, a na dodatek widać już dolegliwości związane z realizacją planu Balcerowicza – więc otwieranie nowego frontu byłoby niedobre. Mam też wrażenie, że premier trochę przyzwyczaił się do olbrzymiej popularności i zaufania opinii publicznej. Niewątpliwie czuł się też związany pewnego typu lojalnością w stosunku do tych ludzi drugiej strony, którzy w jego przekonaniu zachowali się przyzwoicie przy Okrągłym Stole i później. Jest to piękna cecha ludzka, ale w tamtych realiach oznaczało to, że z ministrami od resortów siłowych rozstawał się później niż można było.

2+4, czyli polityka międzynarodowa

WIĘŹ

Czy polityka międzynarodowa wpływała jakoś na kluczowe decyzje w polityce wewnętrznej? W roku 1990 – w tym samym czasie co opisywane wewnętrzne spory polskie – trwała przecież „Konferencja 2+4” określająca status zjednoczonych Niemiec i regulująca ostatecznie kwestie granic w Europie. Polska dyplomacja zabiegała (skutecznie!) o to, by nasz kraj wziął udział w części obrad, obok obu państw niemieckich i czterech dawnych państw alianckich, zwycięskich w II wojnie światowej. Czy ta kwestia miała oddźwięki w polityce krajowej?

Onyszkiewicz
W grę wchodził jeden istotny czynnik: nie chcieliśmy rozdrażniać Sowietów. Dziś mało kto pamięta, że kanclerz Niemiec Helmut Kohl nie był wówczas wcale tak życzliwy wobec Polski, jak to sam dzisiaj chciałby przedstawiać. Był raczej dość oziębły. W sprawie „Konferencji 2+4” nie można było uzyskać naprawdę silnej pozycji i obecności na tych rozmowach bez poparcia Rosjan. A nam chodziło o sprawę fundamentalną: o ostateczne uznanie naszych granic. Gdybyśmy mieli zantagonizowanych Rosjan, nie udałoby się to. Z tego właśnie powodu byliśmy też spóźnieni, jeśli chodzi o wycofywanie wojsk radzieckich z Polski.

Hall
Ale sprawa ta w okresie rządu Mazowieckiego została postawiona po raz pierwszy....

Onyszkiewicz
Oczywiście. Ja sam, będąc w Moskwie w 1990 roku, o tym mówiłem. Towarzyszyłem wówczas Jaruzelskiemu i miałem spotkanie w Ministerstwie Obrony – wymuszone zresztą przez Gorbaczowa, bo oni sami nie chcieli się ze mną spotkać. Tam jasno powiedziałem, że Rosjanie będą musieli z Polski wyjść, że daty na razie nie przedstawiamy, ale to jest ta perspektywa, z którą oni muszą się liczyć. Odpowiedzieli po wojskowemu: „będzie rozkaz, to wyjdziemy”. I na tym się wówczas skończyło. Ze względu na pewną drażliwość Rosjan i potrzebę utrzymywania możliwości skorzystania z ich poparcia w „Konferencji 2+4” – musieliśmy działać ostrożnie.

Pamiętajmy, zresztą, że polska dyplomacja odegrała w tamtym czasie kolosalną rolę, przyczyniając się do określenia statusu nowych zjednoczonych Niemiec. Gdy pojawiła się perspektywa zjednoczonych Niemiec, od razu było pytanie, do jakich struktur one powinny należeć. Sowieci uważali, że zjednoczone Niemcy powinny być poza strukturą NATO, nawet niekiedy mówili, że poza Unią Europejską. Wtedy Polska jako jeden z pierwszych krajów, a z całą pewnością pierwszy w naszym regionie, powiedziała, że zjednoczone Niemcy powinny być w NATO – dlatego, że zjednoczone Niemcy powinny być wbudowane w jakiś duży, silny system, że ich status nie może być niejasny.

WIĘŹ
Gdyby stało się inaczej, zupełnie inaczej przebiegałaby także historia integracji europejskiej w naszym regionie, a także kwestia naszego członkostwa w NATO!

Onyszkiewicz
Oczywiście. Nasz argument, że zjednoczone Niemcy są krajem zbyt dużym, żeby pozostać niewbudowanym w jakąś strukturę, przemawiał do Rosjan. Z dzisiejszej perspektywy patrząc, to była taka ucieczka do przodu z wbudowaniem Niemiec w silną i zintegrowaną Europę.




«« | « | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...