Trudno przyjaźnić się z papieżem

Jedni zastanawiają się, po co w ogóle opublikowała swoją książkę, zarzucają jej przeakcentowywanie swojej roli w życiu papieża. Inni zachwycają się odwagą jej wyznań i tym, że wreszcie pojawiła się kobieta u boku Jana Pawła II i odsłoniła jego ludzkie oblicze... Więź, 8-9/2009



Kto zatem jest bohaterem tej książki – ks. Wojtyła, rodzina Półtawskich, duchowa przyjaźń między nimi, czy też sama autorka? Kogo najlepiej poznajemy z jej kart? Czego naprawdę dowiadujemy się po jej dokładnym przeczytaniu?

Dowiadujemy się, bez wątpienia, że ks. Karol Wojtyła był znakomitym, bardzo odważnie i nowocześnie myślącym kierownikiem duchowym, bez reszty oddanym swoim podopiecznym. Był skupiony na wsłuchiwaniu się w nich, nie szczędził im swego czasu, sił i energii, miał odwagę wchodzić w głębokie relacje duchowe i osobiste przyjaźnie, otwierał się przed swymi bliskimi, wspierał ich, towarzyszył ich życiu i życiu ich bliskich, opiekował się, prowadził, promował, dawał wsparcie duchowe i materialne. Jedną z takich osób bardzo mu bliskich, a może i najbliższych, była Wanda Półtawska.

Czy była jednak osobą najbliższą i jedyną? Tego powiedzieć nie sposób. Nie mamy po temu odpowiednich narzędzi w postaci wspomnień i dokumentów innych ludzi, którzy byli jego duchowymi dziećmi i przyjaciółmi przez wszystkie lata krakowskie, a potem rzymskie. Nikt, na przykład, z grona tzw. Środowiska, poza opublikowaniem w zbiorowej książce, wspomnień z relacji z Wujkiem, nie opublikował – póki co – swojej osobistej z nim korespondencji ani intymnych wspomnień, nie odezwał się też pełnym głosem żaden z przyjaciół-rówieśników papieża, żaden z jego najbliższych współpracowników czy domowników.

Kobiety w życiu ks. Wojtyły

Papiescy biografowie oraz ludzie, którzy go osobiście znali i towarzyszyli mu, wiedzą jednak dobrze o intensywnej obecności w życiu Karola Wojtyły wielu osób, w tym co najmniej kilku ważnych i niezwykłych kobiet.

Przyjaciółkami jego młodości, dzielącymi wspólne teatralne pasje, były Halina Kwiatkowska i Danuta Michałowska, które znały go nawet nie pięćdziesiąt lat, a blisko siedemdziesiąt… Kontakty te przetrwały do końca życia papieża. Danuta Michałowska przyjeżdżała do Watykanu, aby w prywatnym saloniku przedstawiać mu swoje monodramy. Nagrywane przez nią recytacje Jan Paweł II wybierał sobie często jako medytacje w trakcie swoich osobistych rekolekcji. Każda z obu wymienionych pań ma w swoich zbiorach wieloletnią bardzo osobistą korespondencję z przyjacielem z Watykanu.

Właścicielkami takich korespondencji i wielu bardzo osobistych wspomnień są też bez wątpienia Danuta i Maria Ciesielskie, żona i córka Jerzego Ciesielskiego, bardzo bliskiego przyjaciela i duchowego podopiecznego ks. Wojtyły. Danuta i Jerzy Ciesielscy byli młodą parą z tzw. Środowiska, w rozmowach z którymi rodziła się wizja miłości kobiety i mężczyzny zawarta w Miłości i odpowiedzialności. Po tragicznej śmierci Jerzego – którego proces beatyfikacyjny trwa – bp Wojtyła czuł się odpowiedzialny za los osieroconej żony i córki, której starał się ojcować.

Innymi, bez wątpienia bardzo istotnymi kobietami w życiu Jana Pawła II były dwie siostry zakonne: s. dr Emilia Ehrlich i s. Tobiana. Siostra Ehrlich przez wiele lat była osobistą sekretarką papieża, służąc mu także swoją kompetencją w zakresie wiedzy teologicznej, zwłaszcza biblijnej. Swoje wielkie archiwum przekazała przed śmiercią do Ośrodka Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II w Rzymie, gdzie czeka ono na analizy badaczy.

Siostra Tobiana jest osobą, która wraz z gronem sióstr sercanek organizowała papieski dom, a potem opiekowała się chorym papieżem, towarzyszyła mu we wszystkich pielgrzymkach, była jedyną kobietą obecną podczas Mszy w jerozolimskim Wieczerniku odprawianej przez Jana Pawła II w 2000 roku. To właśnie do niej umierający papież skierował swoje ostatnie słowa: „Pozwólcie mi odejść”.

Wszystkie te intensywnie osobiste relacje – jak również wiele innych, o których nie wiemy i wiedzieć nie możemy – miały głębokie podłoże duchowe i emocjonalne. Jan Paweł II miał wielkie serce, nie bał się kobiet i nie bał się wchodzenia w mocne, autentyczne związki. Dlaczego miałby się tego obawiać, jeśli serio traktował swoje powołanie i wiedział dobrze, jak wiele oblicz może mieć miłość? Jeśli dziś, po 27 latach pontyfikatu, ktoś jest tym zaskoczony i mówi, że o tym nie wiedział – znaczy to jedynie, że słabo znał osobę Jana Pawła II.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...