Polska i Ukraina: co po miesiącu miodowym?

Przez długi czas Polska i Ukraina, odkrywszy się nawzajem niby to na nowo, cieszyły się harmonią wzajemnej bliskości i widziały w sobie nawzajem raczej wykreowane w wyobraźni postacie niż swoje prawdziwe oblicza. Dzisiaj różowe okulary spadły i stało się jasne, że miesiąc miodowy dobiegł końca. Więź, 10/2009



Cały pontyfikat Jana Pawła II był szczególną epoką, podczas której polskie i ukraińskie serca, otwierając się na przesłanie tego wielkiego papieża, otwierały się jednocześnie na siebie.

Nie może więc dziwić, że podczas tej pamiętnej liturgii we Lwowie, w której wzięło udział ponad milion wiernych, z ust patriarchy Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej, kardynała Lubomyra Huzara padły słowa, które miały wskazać drogę pojednania wszystkim grekokatolikom:

[…] historia naszego Kościoła w minionym stuleciu znała także ciemne i tragiczne duchowo momenty. Polegały one na tym, że niektórzy synowie i córki Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, ku naszemu ogromnemu żalowi, świadomie i dobrowolnie wyrządzili krzywdę swoim bliźnim spośród swego narodu czy innych narodów. Za wszystkich nich w Twojej obecności, Ojcze Święty, pragnę w imieniu Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego prosić o przebaczenie Pana Stworzyciela i Ojca nas wszystkich, a także o przebaczenie tych, których w jakiś sposób skrzywdziliśmy my, synowie i córki naszego Kościoła. Żeby już nie ciążyła na nas straszliwa przeszłość i nie utrudniała naszego życia, chętnie przebaczamy tym, którzy w jakiś sposób skrzywdzili również nas.

Były to wybitne przykłady, które porywały ludzkie dusze i czyniły wszystkich lepszymi – a w każdym razie wzywały, aby takimi się stać. Były to kamienie milowe we współczesnej nam historii polsko-ukraińskiego pojednania, którego podstawę stworzył Jerzy Giedroyc i jego paryska „Kultura”.

Niestety, tak w Polsce, jak i na Ukrainie, nigdy nie brakowało polityków, którym mylą się epoki, w jakich żyją, którzy z łatwością przenoszą we współczesność modele patriotyzmu, właściwe minionym epokom. Wskutek tego wzorce bohaterstwa oparte na nieprzejednaniu i wzajemnych objawach wciąż sączą w organizmy naszych społeczeństw kolejne kawki trucizny. Przykładem tego jest sprawa Cmentarza Orląt Lwowskich i kwatery żołnierzy Ukraińskiej Armii Galicyjskiej we Lwowie.

Wiosną 2002 roku, wbrew inicjatywom podejmowanym przez prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Leonida Kuczmę, przywołani wcześniej w tym tekście politycy zrobili wszystko, aby nad Cmentarzem Łyczakowskim zebrały się burzowe chmury, a retoryka używana przez obie strony pobrzękiwała stalą. Wydawało się, że widmo polsko-ukraińskiego konfliktu znowu krąży uliczkami Lwowa, tylko tym razem brakuje mu już rycerskości, która w 1918 roku cechowała bohaterów stojących po obu stronach barykady.

Niebo nad Łyczakowem wypogodziło się

Wtedy silnym głosem przemówiły uczucia chrześcijańskie. Patriarchat Lubomyr, przygotowując duchowo wiernych do obchodów pierwszej rocznicy pielgrzymki Jana Pawła II na Ukrainę, 18 czerwca tamtego roku w swoim publicznym orędziu do wiernych poruszył kwestię uświadomienia sobie potrzeby chrześcijańskiego podejścia do krzywd narodowych, które zna historia, i przede wszystkim wezwał do modlitwy nad ukraińskimi i polskimi kwaterami wojskowymi na Łyczakowie: „Świętość bohaterów wywołuje w każdym narodzie usprawiedliwioną dumę, a słabości potrzebują przede wszystkim modlitwy”.

To wezwanie nabrało szczególnego wymiaru 1 listopada, kiedy z Polski przyjechała grupa polskich intelektualistów, aby spotkać się z grupą intelektualistów ukraińskich na Ukraińskim Uniwersytecie Katolickim na seminarium „Co mamy robić ze swoją historią?”. Po nieprostej, ale przyjacielskiej dyskusji obydwie grupy udały się na cmentarz Łyczakowski, aby we wspólnej modlitwie o spokój dusz żołnierzy poległych w walce przeciwko sobie, prosić Boga o uwolnienie obu narodów od ducha rywalizacji. Tego dnia modlitwom przewodzili patriarcha naszej Cerkwi, kardynał Lubomyr Huzar i metropolita lwowski kardynał Marian Jaworski. We wspólnej modlitwie wzięli udział duchowni i wierni obu Kościołów.

Wspólne modlitwy powtarzano co roku i jestem przekonany, że miały one wpływ na to, iż niebo nad Łyczakowem w końcu wypogodziło się. Stwierdzeniem tym nie chcę oczywiście umniejszać znaczenia innych starań poodejmowanych na szczeblach państwowych przez ludzi dobrej woli. Jednak w podniosłej atmosferze, która panowała podczas oficjalnego otwarcia cmentarza Orląt Lwowskich, 24 czerwca 2005 roku, dało się wyczuć cząstkę intencji tych wspólnych modlitw, w które ich uczestnicy wkładali duszę i serce.

Te dni można uznać za kulminacyjny moment procesu pojednania. 19 czerwca 2005 roku w Warszawie i 26 czerwca we Lwowie odbyły się uroczyste msze, które ogłaszały przyjęcie Aktu pojednania między narodem polskimi i ukraińskim. Hierarchowie Kościołów rzymsko- i greckokatolickiego wspólnie przeczytali modlitwę pojednania, w której było napisane między innymi: „O, Panie, za wystawiennictwem Twojej Matki i wszystkich świętych obu naszych narodów, odpuść nam nasze grzechy i winy oraz błogosław nam na dalszą drogę, abyśmy żyli i postępowali tak, jak godzi się braciom i siostrom”.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...