Co trzy minuty ginie nasz brat w wierze

Najgorsze jest to, że w ogóle nie istnieje świadomość współczesnych prześladowań chrześcijan. Dlaczego o tym nie mówimy? Bo ta prawda jest niewygodna. Don BOSCO, 3/2010



Takie zjawiska zaczynamy obserwować już także w Polsce. Jest w tym nasza wina?

Tak, uważam, że to przede wszystkim wina chrześcijan. Jesteśmy w totalnej defensywie. Pozwalamy na to. Ludzie Kościoła nie reagują, rodzice nie wychowują dzieci na świadomych chrześcijan.

Może to w imię miłości bliźniego?

To fałszywe rozumienie miłości bliźniego. To zezwalanie na zło. Miłość do oprawców, ale już nie do ich ofiar. W Polsce jeszcze tego nie dostrzegamy, dlatego że nam jest dobrze. Biskupi i księża nie są prześladowani, my raz w tygodniu idziemy na mszę i zamykamy sprawę. Ale kiedy podczas pracy w organizacji spotykam się z biskupami np. z Sudanu czy Indii i widzę ich schorowanych i wychudzonych z nędzy, to obraz Kościoła staje się zupełnie inny.

A jak powinniśmy reagować?

Na pewno zacząć od modlitwy. Na naszej stronie internetowej www.pkwp.org prowadzimy Kalendarz Modlitw. Każdego tygodnia modlimy się za inny kraj, w którym chrześcijanie mają problemy. 52 tygodnie w roku to i tak za mało, żeby objąć wszystkich. Ta wspólnota modlitwy liczy już około tysiąca osób i wierzymy, że to jest realna siła. Pomoc Kościołowi w Potrzebie pomaga, przekazując informację o prześladowaniach, tak by można było te wieści przekazywać dalej. Wydajemy co dwa lata raport na temat prześladowań, realizujemy finansowo liczne projekty wspierające ubogi i prześladowany Kościół w świecie.

A w życiu społecznym, jako katolicy, powinniśmy przede wszystkim wykorzystywać narzędzia demokratyczne. Wywierać presję na polityków, szczególnie tych, którzy mienią się chrześcijanami. Jeśli dziś broni się tzw. mniejszości seksualnych albo innych „prześladowanych”, to my musimy mówić o prawdziwych prześladowaniach chrześcijan – realnych, krwawych. Przy czym nie trzeba się okopywać i wszędzie szukać wroga, tylko wychodzić do ludzi i z nimi rozmawiać. Należy wykorzystywać te mechanizmy, które posiadamy, np. pisać petycje do odpowiednich władz. No i po trzecie – trzeba się organizować.

Jest szansa, że przebudzimy się z tej bierności?

Boję się, że przebudzimy się dopiero, gdy będzie naprawdę niewesoło. Bo wcześniej czy później taki wstrząs nadejdzie. W wierze Polaków istnieje ogromny potencjał, który można zmarnować, ale można też wykorzystać. Chrystus powiedział „jesteście światłem” i „bądźcie światłością świata”. Nie ukrywajcie światła tylko pokazujcie, bo to zaraża. A chrześcijaństwo naprawdę zaraża! Nie zapominajmy, że nasza religia mimo prześladowań gwałtownie się rozwija. Właśnie w Chinach, w Wietnamie, w krajach Afryki… I w krajach arabskich! Sami imamowie są przerażeni tym, co się dzieje. Zresztą sami wiemy, że czas komunistycznych prześladowań także w naszym kraju był czasem, kiedy wiara była dla nas szczególnie ważna. Dziś, kiedy żyje się nam wygodniej, tym bardziej nie wolno nam zapominać o tych, którzy za wierność Chrystusowi płacą najwyższą cenę.

rozmawiali:
Małgorzata Tadrzak-Mazurek
ks. Andrzej Godyń SDB


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...