Msza trydencka – najlepsza forma liturgii?

Przegląd Powszechny 3/2010 Przegląd Powszechny 3/2010

Paweł Milcarek z wykształcenia nie jest ani liturgistą, ani teologiem; jest za to filozofem i publicystą, redaktorem dwumiesięcznika „Christianitas” oraz wykładowcą na Katedrze Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej UKSW. Ponadto znany jest jako zagorzały sympatyk liturgii rzymskokatolickiej sprzed II Soboru Watykańskiego.

Autor stara się bronić Piusa XII, iż papież ten reagował szczególnie stanowczo na błędne rozumienie „powrotu do źródeł”: Nie jest rzeczą ani mądrą, ani godną pochwały wracać we wszystkim i za wszelką cenę do starożytności (s. 120). A przecież św. Kongregacja Obrzędów, reformując obrzędy Wielkiego Tygodnia w 1955 r., nie bez zgody Piusa XII, stwierdziła, że w średnich wiekach zaczęto z różnych przyczyn czas tych liturgicznych czynności tak uprzedzać, że pod koniec średniowiecza wszystkie te liturgiczne czynności przeniesiono na godziny poranne, nie bez szkody dla liturgicznego ich znaczenia, i nie bez zamieszania między opowiadaniem Ewangelii, a odnośnymi tekstami liturgicznymi[8]. A zatem, argumentem tej reformy był powrót do starożytności chrześcijańskiej, „powrót do źródeł”, do czego również odwoływać się będzie później II Sobór Watykański.

Dalej Paweł Milcarek wskazuje na kolejne zmiany dokonywane w liturgii przed Vaticanum II. Wiele z nich miało charakter lokalny lub prywatny. W tym miejscu autor odwołuje się także do eksperymentu odprawienia mszy „twarzą do ludu” przez ks. Karola Wojtyłę pod Turbaczem w 1953 r. (s. 128).

Warszawski filozof przechodzi następnie do II Soboru Watykańskiego. Wskazuje na postulat zmiany języka liturgicznego z łaciny na języki narodowe, dostosowanie gestów liturgicznych do kultury danego kraju, a także na ignorowanie wystąpień konserwatywnych hierarchów. W dalszej części ukazuje kulisy powstawania Konstytucji o Liturgii „Sacrosanctum concilium” i dokonuje analizy jej treści.

„Reforma i deformacja”, czyli część trzecia, traktuje o reformach Mszału Rzymskiego, dokonywanych od czasu powstania tzw. Consilium w 1964 r. Odtąd pierwsze skrzypce w dziele Pawła Milcarka gra ks. Annibale Bugnini CM, mianowany w 1972 r. arcybiskupem. Autor, posiłkując się opiniami wybranych uczestników II Soboru Watykańskiego, przedstawia tę postać w negatywnym świetle. Czytając tę część publikacji, trudno oprzeć się wrażeniu tworzenia spiskowej teorii dziejów, wedle której to właśnie Bugnini jest autorem „nowej mszy”. Z kolei papież Paweł VI zdaje się być nim zauroczony, w wyniku czego wszystkie te reformy akceptuje. W tym kontekście nowy porządek mszy św. autor nazywa sukcesem bugninizmu, a Komunię na rękę zalegalizowanym nadużyciem. Następnie cytuje obficie liturgistę, ks. Klausa Gambera, który dokonuje obszernej krytyki nowego porządku mszy św.

Dalej, niejako w duchu owej spiskowej teorii dziejów, Paweł Milcarek pisze o dymisji abp. Bugniniego w atmosferze skandalu. Oto wszechmocny architekt reformy został nagle pozbawiony swej władzy i „zesłany” przez ufającego mu dotąd bezgranicznie Pawła VI (s. 264). Abp Bugnini został bowiem mianowany pronuncjuszem apostolskim w Iranie. Powód? Według zwolennika mszy przedsoborowej, Tito Casiniego, Paweł VI dowiedział się, iż [Bugnini] był masonem. Do dziś nikt nie jest w stanie potwierdzić tego ostatniego: fakt ewentualnej przynależności abp. Bugniniego do wolnomularstwa nie został publicznie dowiedziony. Natomiast jest rzeczywiście bardzo prawdopodobne, iż nagła i zaskakująca decyzja papieska była podyktowana właśnie tym, że Paweł VI uznał to za fakt (s. 264).

Paweł Milcarek zajmuje się tu też tzw. ruchem oporu, czyli tymi, którzy niechętnie przyjmują nowy porządek mszy św. Na czele tego ruchu stawia abp. Marcela Lefebvre’a. Autor pisze, że dotknięty do żywego licznymi dzikimi eksperymentami, ocierającymi się o bluźnierstwo (lub będącymi bluźnierstwem) – których wcale nie powstrzymał „Novus Ordo Missae” – abp Lefebvre co jakiś czas prosił Rzym o zgodę na „eksperyment Tradycji” (s. 285). Ta opinia zdaje się przedstawiać Kościół katolicki jako stojący na krawędzi już nie tylko herezji, ale wręcz profanacji. Z kolei użycie słowa „Tradycja” w przeciwieństwie do „tradycji” implikuje, że abp Lefebvre ma monopol na Tradycję Kościoła. Ale wtedy powstaje pytanie: Czy można eksperymentować z Tradycją? Czy to też nie byłoby bluźnierstwem? Jednak adresatem tych pytań raczej winni być zwolennicy arcybiskupa, a nie autor publikacji.

Dalej warszawski filozof relacjonuje, iż w 1974 r. komisja kardynalska wysłała do seminarium założonego przez abp. Lefebvre’a w Ecône dwóch „wizytatorów apostolskich” – którzy w trakcie spotkania z seminarzystami mieli ich zaszokować swoimi zdaniami na temat wyświęcania żonatych, niezmienności prawdy i pojmowania Zmartwychwstania Chrystusa (s. 286). Z tej wypowiedzi wynika, że to owi wizytatorzy apostolscy (nie wiadomo dlaczego w tekście umieszczeni w cudzysłowie) zaskoczyli kleryków swoimi opiniami. Można się domyślać, że miało być chyba odwrotnie. Tak czy inaczej, ciekawe jest zestawienie w tym zdaniu prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa i wyświęcania żonatych mężczyzn, czyli odpowiednio dogmatu i dyscypliny kościelnej.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...