Opowieść o pokutnikach

List 3/2010 List 3/2010

Bractwa Najświętszego Krzyża asystują pokutnikom podczas drogi, sprawdzają, czy rany na plecach nie są zbyt dotkliwe, wykonują finalne uderzenia „gąbką", a następnie okrywają ich plecy wełnianymi brązowymi płaszczami. Po skończonym rytuale przemywają biczownikom rany wodą z rozmarynem i nacierają plecy balsamem o tajemnej recepturze, który ułatwia gojenie się skaleczeń. Są nie tylko opiekunami pokutników, ale też ich doradcami i przewodnikami duchowymi.

Ułaskawieni przestępcy brali udział w procesji z ratusza do Kaplicy Męki Pańskiej w bazylice franciszkanów. Ocalony od śmierci szedł mię­dzy dwoma braćmi, ubranymi w czarne habity z nasuniętymi na twarze kapturami. W jednej ręce niósł zapaloną świecę, a w drugiej trupią czaszkę. W kaplicy skazańcowi zdejmowano kajdany. Razem z wykupionymi dłużnikami leżał on krzyżem i słuchał kazania. W Wielki Piątek Arcybractwo odbywało długą procesję połączoną z biczowaniem do siedmiu wybra­nych kościołów krakowskich. W czasie zabo­rów, a potem po II wojnie światowej większość przywilejów Arcybractwa została zniesiona, a nabożeństwa zakazane.

Obecnie liczące ok. dwudziestu członków Arcybractwo w każdy piątek Wielkiego Postu odprawia oryginalne nabożeństwo piętnastu Stopni Męki Pańskiej. Jedną z jego części jest tzw. Procesja jerozolimska, podczas której ubrani na czarno bracia, w czarnych kapturach, idą i śpiewają: „Memento homo mori. Pamiętaj człowiecze na śmierć, a za grzechy pokutuj". Brat będący najdłużej w Arcybractwie niesie krzyż. Dwaj najstarsi wiekiem bracia niosą umieszczone na drzewcach prawdziwe czaszki mężczyzny i kobiety.

Natomiast bractwo z Zalasu istnieje nieprze­rwanie od 1709 r. Dziś nie prowadzi już działal­ności charytatywnej. Do głównych obowiązków pokutników należy udział w uroczystościach Triduum Paschalnego i odpustach parafialnych w  strojach  pokutnych  ze świecami.   Każdego   dnia powinni   także   odmawiać trzy razy Zdrowaś Mario, Chwała Ojcu i Wierzę w Boga za żyjących i za zmar­łych.

Jak mówi jeden z braci-pokutników: „Samo uświa­domienie sobie tu i teraz, że kiedyś odpowiemy za wy­rządzone zło, jest trudnym zadaniem w dzisiejszych czasach. Można pokutować niecieleśnie". Zostaje modli­twa…

pokutnicza turystyka

Wbrew temu stwierdzeniu w krajach zachodnich roz­powszechnia się moda na tzw.  turystykę  pokutniczą. Majętni ludzie, zamiast spędzać wakacje w luksu­sowych hotelach, wybierają „szkoły przetrwania", gdzie drastycznie ogranicza im się posiłki i zmusza do wy­siłku fizycznego znacznie przekraczającego ich możliwości. Dużo płacą też za to, by przez dwa tygodnie być wolonta­riuszami w Afryce albo znaleźć się pod obstrza­łem karabinów na terenach ogarniętych wojną. Wydają duże sumy pieniędzy, by doświadczyć bólu i głodu.

W Polsce biura podróży nie wyspecjalizowa­ły się jeszcze w takich ofertach. Za to coraz po­pularniejsze są pustelnie i turnusy „głodówko-we". Najbardziej znana jest Pustelnia Złotego Lasu, w dawnym klasztorze oo. Kamedułów w Rytwianach. Przybywający tu pokutnicy muszą przy wejściu zdeponować laptopy i telefony komórkowe. Mogą za to na miejscu skorzystać z opieki duszpasterskiej i psychologicznej. Przygotowane są trzy rodzaje turnusów: tera­peutyczny, odchudzający i pustelniczy.

Dla tych, którzy chcą spędzić urlop w samot­ni - zgodnie z zakonną regułą, rozkładem dnia i jadłospisem - przygotowane są także cele klasztoru oo. benedyktynów w Tyńcu pod Kra­kowem, kamedułów na Bielanach, franciszka­nów w Pińczowie oraz paulinów w Mochowie. Na szukające wyciszenia kobiety czekają zaś mniszki kamedułki ze Złoczewa. Natomiast dla tych, którzy chcą zakoszto­wać kilkudniowego postu, nie tylko po to, by schud­nąć, ale także ze względów zdrowotnych i duchowych, organizowane    są   kilku­dniowe  turnusy  głodówki leczniczej.

Rytuał biczowników z San Vincente został w 2005 r. ogłoszony przez hiszpań­skie Ministerstwo Prze­mysłu, Turystyki i Handlu atrakcją turystyczną regio­nu. Granica pomiędzy tym, co jest pokutą, a co rozryw­ką, wydaje się dość rozmy­ta. Można sobie zadawać ból i dla idei, i dla zabawy. Albo najlepiej połączyć jed­no z drugim: jak już poku­tować, to przyjemnie albo przynajmniej z wymiernym zyskiem. Gdzieś umyka, że łacińska poenitentia (po­kuta) wywodzi się nie tylko od słów poena tere, czyli „podlegać karze", ale także od słowa penitus, które oznacza „głęboko, aż do wnętrza". Soren Kierkegaard pisał o sobie: „Tak, jestem pokutnikiem. Nie mogę jednak pojąć tego, w co pobożnie wierzyło średnio­wiecze, jakoby Bogu podobało się, gdybym zaczął biczować siebie; wiem jedynie, że Bogu mogłoby się podobać głoszenie prawdy. To jest właśnie zadanie pokutnika". Pokutnik to ten, który ma odwagę powiedzieć prawdę o swojej słabości i o Bogu, który mu ją przebacza.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...