Ikony poradzieckiego człowieka

Życie duchowe 62/2010 Życie duchowe 62/2010

Nie od razu po nawróceniu zabrałem się do pisania ikon. Zaczęło się to dopiero, gdy zawaliło mi się życie. Nagle ciężko zachorowałem i trafiłem do szpitala na oddział intensywnej terapii. W czasie mojej choroby odeszła ode mnie żona i zostałem sam z trójką małych dzieci.

W swojej istocie ikona to objawienie Prawdy, objawienie duchowego obiektu, ale nigdy nie jest ona jego wyobrażeniem. Wyobrażenie bowiem zawsze pozostaje iluzoryczne, daje tylko i wyłącznie złudzenie trójwymiarowej rzeczywistości. Ikona zawsze jest płaska. Trudno w kilku słowach wyjaśnić jej teologię. Na przykład ikona przedstawiająca ludzką naturę Chrystusa mówi o tajemnicy Wcielenia – niewidzialne stało się widzialne, przepaść pomiędzy światem a Bogiem została przezwyciężona, świat został zbawiony dzięki Wcieleniu. Dlatego też ikona zawsze jest Dobrą Nowiną o Zbawieniu, a praca nad ikoną jest dla mnie zawsze radością ze Zbawienia.

Napisał Pan setki ikon. Jak Pan je klasyfikuje?

Obowiązuje fundamentalna zasada klasyfikacji wszelkich ikon – nie mogą one wykraczać poza kanon, ściśle określający ich teologiczną tematykę. Na przykład Trójca Święta może być przedstawiana tylko i wyłącznie za pomocą trzech postaci.

Istnieje także wewnętrzna warstwa kanonu i na jej podstawie ikony dzielą się na: ikony Zbawiciela, Bogarodzicy, świętych oraz ikony odnoszące się do różnych świąt. To główne typy ikonograficzne. W obrębie każdego z nich ikony mogą być zróżnicowane, ale nie mogą wykraczać poza kanon. Na przykład jest około dwóch i pół tysiąca rodzajów przedstawień Matki Bożej, czyli wspaniała różnorodność. Wydawać by się mogło, że Matka Boża i Dzieciątko – cóż tu można wymyślić? Tymczasem istnieje cała gama możliwości. To samo dotyczy ikon Zbawiciela, chociaż tutaj różnych odmian jest trochę mniej.

Nie można więc czuć się ograniczonym przez kanon, mając do wyboru niemal nieskończenie wiele wariantów. Jako artyście dają mi one poczucie wewnętrznej wolności. Nie muszę obmyślać treści ikony ani zastanawiać się nad drugorzędnymi szczegółami. Mam pełną swobodę kształtowania jej zewnętrznej, artystycznej formy. Strona duchowa, czyli treść ikony, zawsze wypływa z modlitwy, z wewnętrznego objawienia; jest ucieleśnieniem doświadczenia duchowego – zarówno osobistego, jak też soborowego, które stapia się z określoną świętą osobą: Zbawicielem, Matką Bożą czy świętym. Dlatego też można napisać kilkaset „takich samych” ikon, a każda z nich będzie oryginalna, każda będzie epifanią i każda będzie w pełni zindywidualizowana. Mówię tutaj o własnych odczuciach.

Zaczął Pan pisać ikony jeszcze za czasów władzy radzieckiej, następnie w okresie rozpadu Związku Radzieckiego. Jaki był dla Pana ten okres?

To czasy, kiedy wszystko, co dotyczyło religii, skazane było na potępienie, unicestwienie, dyskryminację. Sam osobiście tego doświadczyłem, zanim jeszcze zacząłem pisać ikony. Jak już wspomniałem, chrzest i ślub w cerkwi zmuszony byłem przyjąć potajemnie, a i tak władze mojego instytutu doskonale wiedziały, że jestem praktykujący.

Przytoczę kilka sytuacji z czasów studiów, by ukazać, jak sprawnie działało wtedy u nas donosicielstwo. W przedszkolu, do którego chodziło moje dziecko, wychowawczyni odkryła na jego szyi krzyżyk. Informacja na ten temat niezwłocznie dotarła do mojego instytutu. Drugi podobny przykład: z niewielką grupą studentów objęliśmy patronatem kilka przedszkoli i szkół, pomagając przygotowywać różne uroczystości. Kiedyś na czubku noworocznej choinki zamiast gwiazdy umieściłem krzyżyk. Dyrekcja była oburzona. Krzyżyk zerwano i natychmiast zawiadomiono moją uczelnię.

Tego typu zdarzeń było mnóstwo. W instytucie taka informacja trafiała do teczki z aktami personalnymi, którą prowadzono dla każdego studenta. Władze instytutu mogły z taką informacją zrobić wszystko. Oczywiście, każdy wierzący był w Kraju Rad narażony na dotkliwe sankcje. Mnie osobiście w trakcie egzaminu polecono publicznie wyrzec się Boga i udowodnić wszystkim, że Boga nie ma, w przeciwnym razie wyrzucą mnie ze studiów. Zamiast spełnić to polecenie, zacytowałem słowa Psalmu: Pomoc mi przyjdzie od Pana, co stworzył niebo i ziemię (Ps 121, 2). Członkowie komisji w milczeniu wymienili spojrzenia, spuścili głowy, a przewodniczący komisji egzaminacyjnej cicho powiedział: „Jest Pan wolny, niech Pan kontynuuje naukę”. Rzeczywiście, dla Boga nie ma nic niemożliwego.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...