Oto człowiek

Znak 3/2010 Znak 3/2010

Cała ta sytuacja przywodziła na myśl jakby starożytny rynek, gdzie można było dostać wszystko i niemal wszystko zobaczyć. O co tu chodzi? Zaciekawiło mnie to widowisko, wciągnęło, nie wiadomo kiedy stałem się jego uczestnikiem.

 

 

Stacja IV. Jezus spotyka swoją Matkę

Jeszcze świeże jajka na jutrzejsze święcone, biała kiełbasa i młode gałązki brzozy i będę miała wszystko. Muszę iść do hali targowej, tam wszystko dostanę, włącznie z dużym wyborem gospodarskich jaj i pękiem świeżej brzeziny. Czemu tu taki tłok? Czy wszyscy uparli się robić zakupy na ostatnią chwilę? Zaraz, zaraz to jakiś cyrk, teatr, no, jakieś przedstawienie. Ale w Wielki Piątek… Widzę krzyż, nie – trzy krzyże, to pewnie droga krzyżowa. Tylko po co te przebrania, te stroje? Poza tym nikt się nie odzywa, jacyś młodzi ludzie ubrani na czarno, długowłosi, te włosy dziwnie poskręcane, grają na bębnach. Widzę Chrystusa, też ma długie włosy, trochę siwawe, więc pewnie to nie peruka. Twarz ma umęczoną, pełną wysiłku. Staje. Ktoś jest naprzeciw niego. Niebieska szata. Staję na palcach, żeby zobaczyć, kto to. Niemłoda kobieta. Maryja?

Nie mogę oderwać wzroku od tej pary. Patrzą na siebie. Żołnierze coś krzyczą do nich. Ona wyciąga rękę do jego policzka, ale strażnik nie pozwala. Maryja, matka, pobrużdżona twarz. Czy kobieta, która gra tę rolę, kupiła już białą kiełbasę i jajka do święconki? – przechodzi mi przez głowę. Co za niedorzeczność, łapię się sama na tej myśli.

Orszak rusza. Ilu jest tych ludzi? Tysiąc, dwa tysiące? W ciasnej zabudowie starego Gdańska wydaje się, że bardzo wielu. Jakoś bezwiednie ruszam ze wszystkimi.

Przy wyjściu z hali targowej na wózku inwalidzkim siedzi stary człowiek. Na kolanach trzyma pomiętą czapkę, w której leży kilka drobnych monet. Ręka chwile wcześniej wyciągnięta po datek opadła na poręcz wózka. Po pobrużdżonych wiekiem policzkach ciekną łzy. Obok starca przechodzi Chrystus z krzyżem. Nie mogę patrzeć, odwracam wzrok.

Stacja V. Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi

Mam piętnaście minut do odjazdu mojego tramwaju. No to chwila na odsapnięcie, przydałaby się dobra kawa. Jest. Przy zejściu do City Forum mała kawiarenka, dwa stoliki puste, przy jednym tylko trzy osoby. Zamawiam szybko kawę i rozglądam się wokół. Przy zajętym stoliku dwóch młodych mężczyzn i starsza kobieta. Jeden z panów przyciąga wzrok nie tylko bardzo eleganckim ubraniem, ale i kolorem skory. Dzisiaj, co prawda, przyzwyczailiśmy się już trochę do obecności ludzi rożnych ras w Polsce, ale ten czarnoskóry facet jest wyjątkowo przystojny.

Z oddali słychać przybliżający się gwar. Bębny, bardzo rytmiczny dźwięk bębnów, i chyba sporo osób. Po chwili widzę ten tłum. O, to chyba Pasja, o której pisali w gazetach. Na czele rzymscy legioniści, tuż za nimi Chrystus z krzyżem, dwaj łotrzy. Mam niezły punkt widokowy z mojego tarasu. Dopijam kawę, ale muszę chwilę poczekać, bo teraz i tak się nie przebiję na przystanek tramwajowy. Tłum staje. Rzymscy legioniści gdzieś się rozbiegają. Dwóch wpada na mój kawiarniany taras. Zaraz, zaraz, czego chcą ode mnie? Nie, minęli mnie. Co za ulga. Dopadli jednak sąsiedni stolik, szarpią czarnoskórego przystojniaka. To chyba przesada. Rasistowska Pasja? Nie rozumiem tego. Tymczasem żołnierze doprowadzają szarpiącego się Afrykanina do Jezusa i tam wkładają mu na ramiona jego krzyż. Cyrenejczyk? Teraz do mnie dotarło. No nieźle, może ten historyczny Cyrenejczyk też miał inny kolor skory.

Wszystko rozegrało się błyskawicznie. Kiedy po kilku sekundach ochłonęłam, naszła mnie myśl – a gdyby tak mnie kazali wziąć krzyż Jezusa na ramiona? Co bym zrobiła? Nie, przepraszam panów, ale właśnie w tej chwili odchodzi mój tramwaj, może innym razem? Jakie to głupie, nie, nie wiem, co bym zrobiła. Rozglądam się wokół. Kilka osób, podobnie jak ja, tak to odczuwam, jest zszokowanych. Czy też zadają sobie podobne pytania?

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...