Głód Eucharystii

W drodze 4/2010 W drodze 4/2010

Głód Boga zapewne nie jest zjawiskiem powszechnym. Równie często, a może nawet częściej, pojawia się w nas potrzeba ucieczki, ukrycia się przed Nim. Próbowali tego już pierwsi grzesznicy (por. Rdz 3,8). W jaki sposób czynią to grzesznicy współcześni?

Bo trudno sobie nawet wyobrazić bardziej tragiczną sytuację, niż być aż tak blisko swojego Zbawiciela, a faktycznie być od Niego aż tak bardzo oddalonym. W opowieściach różnych ludów można spotkać postać nieszczęśnika, który nie może dosięgnąć jedzenia, mimo że ma je przy samych ustach. Obraz ten dobrze oddaje absurdalność rutyniarskiej pobożności: tak jak można słuchać słowa Bożego i go nie słyszeć, podobnie komunię świętą można materialnie przyjmować, duchowo zaś można nawet w ogóle jej nie spożywać.

Głód Boga wynika z naszej człowieczej natury

Nie jest tak, że Pana Boga możemy dowolnie wybierać albo odrzucać, szukać Go albo przed Nim uciekać. Wszyscy ludzie – niezależnie od tego, czy wierzymy w Niego czy nie, przestrzegamy przykazań, czy mało się nimi przejmujemy – zostaliśmy przez Niego stworzeni i tylko w Nim możemy znaleźć spełnienie ostateczne. „Stworzyłeś nas dla siebie, Boże – modli się św. Augustyn na pierwszej stronie swoich Wyznań – i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie”.

Od przypomnienia tej prawdy o człowieku Katechizm Kościoła Katolickiego rozpoczyna swój wykład o wierze: „Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście, których nieustannie szuka” (KKK 27).

Można zatem powiedzieć, że głód Boga wynika z samej naszej człowieczej natury, natomiast ukrywanie się przed Bogiem jest owocem grzechu. Uważajmy tylko, żeby nie bawić się w osądzanie, kto z nas jest blisko Boga, a kto przed Nim ucieka. Ten sąd należy do Boga, a nie do nas.

Żyjemy w czasach, kiedy w całej naszej cywilizacji dokonuje się wielka ucieczka przed Bogiem. Otóż warto zdać sobie sprawę z tego, że można tak głęboko się ukryć przed Panem, że nawet kiedy przyjdzie na uciekinierów pragnienie powrotu, są oni już zbyt zagubieni, ażeby prawdziwego Boga odnaleźć. Przejmująco opisuje takie nieszczęście prorok Amos:

Oto nadejdą dni –
wyrocznia Pana Boga –
gdy ześlę głód na ziemię,
nie głód chleba ani pragnienie wody,
lecz głód słuchania słów Pańskich.
Wtedy błąkać się będą od morza do morza,
z północy na wschód będą krążyli,
by znaleźć słowo Pańskie,
lecz go nie znajdą
(Am 8,12).

Kiedy przestrogę tę czyta chrześcijanin, zazwyczaj pomyśli sobie, że straszną rzeczą jest stać się niezdolnym do znalezienia tego Słowa, które jest u Boga i samo jest Bogiem, a które dla naszego zbawienia stało się jednym z nas i któremu na imię Jezus Chrystus. W tej perspektywie prorok Amos mówi o gorączkowym nawet szukaniu zbawienia przez ludzi, którzy nie wiedzą, że można je znaleźć u Jezusa Chrystusa.

Głód Tego, którego pragnę kochać na wieki

To Boskie Słowo, Syn Boży, z miłością pochyliło się nad nami aż tak bardzo, że w Eucharystii daje się nam pod postacią chleba i wina. Ponieważ przychodzi do nas pod postacią pożywienia, nic dziwnego, że wyrażenie „głód Eucharystii” dobrze rozumie nawet przeciętny katolik.

Warto jednak zauważyć, że głodu Eucharystii w zasadzie nie odczuwają mało praktykujący katolicy, którzy na mszy świętej bywają rzadko, ale nie znają go również eucharystyczni rutyniarze, nawet jeśli do komunii świętej przystępują codziennie.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...