By ją polubić, trzeba zrozumieć

Wychowawca 6/2010 Wychowawca 6/2010

Istotnym powodem deprecjacji nauczania matematyki jest rozpowszechniona wśród naszych elit szczególna duma ze słabych ocen z matematyki i szczycenie się niemal kompletną niewiedzą matematyczną. Szczególnie mocno ten, moim zdaniem, „antyinteligencki” trend jest propagowany przez media, o czym boleśnie przekonałem się podczas wprowadzania nowej matury z obowiązkową matematyką.

 

Jednak ten podział na dwa główne przedmioty nauczania, stanowiące fundament dla humanistyki i nauk ścisłych, nie jest podziałem dychotomicznym. Gdybyśmy uznali taką dychotomię, to wówczas zasadne są opinie: „po co humaniście matematyka?”. Proszę zauważyć, że nie stawia się pytania: „po co fizyk, chemik czy technik ma się uczyć języka polskiego?”, domagamy się zaś (i słusznie) „humanizacji” nauk ścisłych i technicznych. Musimy więc zgodzić się, że dla sensownego i pełnego wykształcenia niezbędna jest możliwie szeroka wiedza i wynikające z niej umiejętności właśnie z tych dwóch przedmiotów. Język polski (oprócz jego funkcji komunikacyjnej) pozwala zrozumieć i opisać naszą kulturę i historię, zaś matematyka (oprócz jej roli praktycznej) pozwala zrozumieć i opisać świat przyrody. Uznanie specjalnej wagi tych dwóch przedmiotów dla pełnego wykształcenia musi w konsekwencji powodować obowiązek ich zdania (nie tylko zdawania) na egzaminie maturalnym wieńczącym kształcenie szkolne. Szczęśliwie nikt nie poddaje w wątpliwość obowiązku zdawania i zdania egzaminu maturalnego z języka polskiego. Brak takiego obowiązku w przypadku matematyki jest sygnałem dla najmłodszych uczniów, rozpoczynających swoją edukację, iż matematyka nie jest ważnym przedmiotem, więc nie ma potrzeby się do niej przykładać a najlepiej uznać się za człowieka obiektywnie niezdolnego do jej percepcji (dyskalkulia). Matematyka musi być więc obowiązkowym przedmiotem maturalnym. Jesteśmy zresztą jedynym krajem w UE, w którym matematyka nie jest obowiązkowym przedmiotem zdawanym na maturze.

Najdotkliwszym skutkiem braku obowiązkowej matematyki na maturze jest patologiczna struktura wybieranych przez naszych studentów kierunków studiów. W Polsce odsetek studentów studiujących na kierunkach technicznych i ścisłych jest najniższy w Europie! Na szczęście powoli zaczyna działać mechanizm „rynkowy”. Do młodych ludzi dociera komunikat, że ukończenie takich studiów daje gwarancję pracy i to dobrze płatnej pracy, co zachęca do podjęcia wysiłku uczenia się tego przedmiotu. Niestety efekty działania tego mechanizmu są zbyt wolne, a poza tym młodzi ludzie w szkole podstawowej czy gimnazjum są za mało dojrzali, żeby podjąć decyzję, że w przyszłości wybiorą ścisły lub techniczny kierunek studiów. Bardzo żałuję, że nie zrealizowaliśmy szybciej naszej reformy (chociaż i tak mieliśmy zawrotne tempo pracy), bo gdyby nową maturę wprowadzono w całości rok wcześniej, to zapewne dzisiaj nie byłoby już problemu z matematyką na maturze i wszyscy by się dawno już z tym pogodzili.

Skoro tak mocne są argumenty za podstawową rolą matematyki w nauczaniu szkolnym, to skąd bierze się sprzeciw chyba większości naszego społeczeństwa wobec jej specjalnej pozycji w programach nauczania i „przymusowego” zaliczenia tego przedmiotu na maturze nawet z niezbyt wygórowaną poprzeczką wymagań.

W tym miejscu musimy postawić pytanie, czy w polskiej szkole umiemy nauczać matematyki? Niestety, jeśli uczy się młodzież matematyki jako zbioru algorytmów, co metodycznie jest sposobem najłatwiejszym, to skutecznie oducza się ją twórczego myślenia. Bo wprawdzie w matematyce prawidłowy wynik zawsze jest jeden, ale rozwiązania do niego prowadzące są różne. Jeżeli zatem uczeń potrafi samodzielnie rozumować i poszukiwać, ma szansę na wymyślenie nowego, własnego algorytmu. Tutaj każda droga jest dobra, o ile jest twórcza i umożliwia wymyślenie własnego rozwiązania, prowadzącego do prawdziwego wyniku. Jeszcze jako student Uniwersytetu Jagiellońskiego zdawałem logikę u prof. Stanisława Surmy. Oceniał on studentów według trzech kryteriów: a) przeprowadził dowód nieprawidłowo, b) prawidłowo, ale tak jak profesor pokazywał na wykładach, c) prawidłowo, ale tak jak profesor nie pokazywał na wykładach. Mnie się udało zdać według wariantu c), a to było przez profesora oceniane najwyżej. Tę historyjkę przypominam ilekroć chcę pokazać, na czym polega właściwe uczenie matematyki. Nauczanie na podstawie algorytmów prowadzi do schematyzmu myślenia. Z kreatywnością jednak sprawa nie jest prosta, jest ona darem, czy może nawet talentem; na szczęście można ją w dużej mierze wyćwiczyć, ale nie jest to łatwe.

Podsumuję te krótkie rozważania stwierdzeniem, które moim zdaniem jest truizmem. Wykształcony człowiek potrzebuje do wyrażania swoich myśli logiki i precyzji, co właśnie znajdujemy w matematyce, oraz kontaktu z kulturą, a ta zawiera się w języku ojczystym, bo przecież nauczanie języka ojczystego to nie tylko kwestia komunikacji. Nauczając języka uczymy też kultury. Natomiast język obcy stwarza możliwość wyjścia poza własne opłotki. I dlatego stoję na stanowisku, że w szkole szczególny nacisk musi być położony na nauczanie tych trzech przedmiotów, które są jednocześnie trzema językami: język ojczysty, w którym jest zapisana nasza kultura, język obcy, który daje możliwość komunikacji z innymi kulturami i język tego, co jest obiektywne, czyli język przyrody, którym jest matematyka. W konsekwencji te trzy języki muszą być obowiązkowo zdane na egzaminie maturalnym, i to na poziomie 50% wyniku maksymalnego.

prof. dr hab. Mirosław Handke – wykładowca Akademii Górniczo-Hutniczej, rektor AGH w Krakowie w latach 1993-1998, Minister Edukacji Narodowej w latach 1997-2000

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| MATEMATYKA, NAUKA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...