Między wzniosłością a wykluczeniem

Znak 6/2010 Znak 6/2010

Podczas żałoby narodowej, kiedy tylko czułem, że media swoim nachalnym przesłaniem mnie zatruwają, rezygnowałem z nich. Zaś u tych moich pacjentów, którzy hipnotycznie zastygali w fotelu przed telewizorem, następował proces jakiejś wewnętrznej dewastacji.

 

Przywołał Pan obecne w myśleniu wielu rozsądnych skądinąd ludzi skojarzenie katastrofy pod Smoleńskiem z Katyniem. Po 10 kwietnia nastąpiła w naszym języku jakaś straszliwa dewaluacja pojęć. Przypadkową, w gruncie rzeczy, śmierć prezydenta i innych pasażerów, nazywa się „bohaterstwem” i „ofiarą”. Nam – tak samo jak ów „drugi Katyń” – wydaje się to sporym nadużyciem…

Mnie również. Moj dziadek zginął w Katyniu, a moja matka – aktywna członkini Federacji Rodzin Katyńskich – powiedziała mi, że to zestawienie ją po prostu boli. Zaś hasło „Katyń 1940 = Katyń 2010” jest zwyczajnie niecne, choć, z punktu widzenia mitotwórczego, ten fałszywy skądinąd znak równości sam się narzuca.

Warto przypomnieć, że trauma tragedii katyńskiej w dużym stopniu związana była z tym, że przez prawie pół wieku nie wolno było o niej publicznie wspominać! W psychoterapii istnieje zjawisko niedokończonej żałoby, o której trochę tu już mówiliśmy. Żałoba po rozstrzelanych oficerach została niegdyś zablokowana przez komunistów nakazem milczenia. Także z tego punktu widzenia jest ogromna różnica między „Katyniem 1940” a „Smoleńskiem 2010”.

Potrzeba pochowania zmarłych, oddania im godności, umożliwia wykonanie kroku do przodu. Dopóki bowiem nie dokończę żałoby po swych bliskich, nie mogę iść dalej, rozwijać się. W skali całego społeczeństwa manipulacje dotyczące procesu żałoby i jej nadużywanie na rzecz mitologii narodowej są czymś, co może utrudniać nasz społeczny rozwój.

Widzimy jedną dobra rzecz, która wyniknęła ze smoleńskiej tragedii. Pełna współczucia reakcja strony rosyjskiej zmusiła wielu Polaków do przewartościowania ich własnego stosunku do Rosjan i ich kraju.

Boję się tylko, żeby to nie zostało zablokowane. Właściwie nie interesuje mnie, czy reakcja Putina jest szczera, czy też jest wyrazem politycznego wyrachowania. Ważne jest dla mnie, że został otwarty pewien cyrkularny proces społeczny: reakcja Rosjan przyniosła odpowiedź Polaków i tak dalej. Podobnie jak reakcją na agresję jest kontragresja, tak i tutaj otwarcie z jednej strony powoduje otwarcie ze strony drugiej. Niektórzy ludzie potrzebują jednak mieć wrogów. To przykre, ale podczas gdy u jednych „Inny” budzi ciekawość, u drugich wyzwala lęk i wrogość.

Z katastrofą pod Smoleńskiem i tym wszystkim, co działo się po niej – przy całym bólu i dramacie – wiązałbym pewną nadzieję: że była to dla nas wszystkich lekcja pokory i kruchości życia, że pojawiły się pytania, na które ludzie musieli sami znaleźć odpowiedź. A że były to czasem rożne odpowiedzi? Cóż, to też jest pewien bodziec rozwojowy. Oby tylko nie powstało wrażenie, że ci, którzy mają inne zdanie, są gorszymi Polakami.

Rozmowa odbyła się 29 kwietnia 2010

 

BOGDAN DE BARBARO, prof. dr hab., lekarz psychiatra, kierownik Zakładu Terapii Rodzin Collegium Medicum UJ.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...