O lewicy w cieniu prawicy

Niedziela 28/2010 Niedziela 28/2010

Z badań wiadomo, że elektorat Grzegorza Napieralskiego większą sympatią darzy Bronisława Komorowskiego, choćby na zasadzie „anty-PiS-owskiej wspólnoty”...

 

– Zagraniczni i rodzimi komentatorzy uznają dominację centroprawicowych PO oraz PiS za patologię polskiego systemu politycznego.

– W takim razie należałoby powiedzieć (ciekawe, czy znajdą się odważni), że z taką patologią mamy do czynienia (i to już od wielu lat) w USA oraz w Irlandii… Bzdura! Polski system partyjny ukształtowała tak nasza trudna historia, w tym także społeczne i gospodarcze wybory z ostatnich dwóch dekad. Trudno, żebyśmy dostosowywali naszą demokrację do doświadczeń z innej części Europy. To fakt, że na unijnej scenie mamy dziś dwa główne polityczne obozy– socjaldemokratów i chrześcijańskich demokratów, czyli chadeków, z których część jest tak bardzo „umiarkowana”, że chętnie by usunęła przymiotnik „chrześcijański” z nazwy swej partii… (Na forum europejskim polska PO tworzy koalicję właśnie z chadekami). To, co naturalne we Francji czy w Niemczech, nie musi być jednak naturalne w Polsce. Powiem więcej: bieg wydarzeń w Wielkiej Brytanii (słabnięcie lewicy na rzecz liberałów) mógłby świadczyć o tym, że nasze podziały mogą odpowiadać nowym, cywilizacyjnym wyzwaniom bardziej od zachodnioeuropejskich, uformowanych przecież przed wieloma dekadami, a więc – w innej epoce. Dodam, że w Parlamencie Europejskim jest jeszcze drugi podział, niejako alternatywny: na zwolenników silniejszej i słabszej integracji europejskiej. Grupę zwolenników słabszej integracji tworzą m.in. brytyjscy konserwatyści i polski PiS. Powtórzę, bo to naprawdę bardzo ważne. Patrząc z europejskiej perspektywy, taka a nie inna sytuacja polityczna w Polsce (a zwłaszcza istnienie silnego PiS) oznacza strukturalne osłabienie lewicy w skali całej Europy i wzmocnienie jednej ze stron sporu o stopień integracji UE. Stąd – w tak wielu miejscach – ogromny popyt na polską lewicę. Lewicę taką, która zmieściłaby się w głównym nurcie dzisiejszego, europejskiego (może lepiej powiedzieć „brukselskiego”) definiowania tego obozu.

– Jaka jest ta dzisiejsza polska kilkunastoprocentowa lewica – już niepostkomunistyczna?

– To, jaka jest i jaka ma być, od dłuższego czasu jest przedmiotem wewnętrznych sporów – ciągle nierozstrzygniętych – w polskich środowiskach lewicowych. Mamy dziś w Polsce zasadniczo dwa główne nurty lewicy. Pierwszy z nich silnie eksponuje swą tożsamość ideową, nawiązuje do nowej poprawności politycznej, podkreślającej znaczenie mniejszości obyczajowych, niechęć do Kościoła. Imituje (czy, jak kto woli, naśladuje) wzory lewicowego myślenia popularne w bogatych krajach Europy Zachodniej. Ten rodzaj lewicowości występuje w Polsce najintensywniej w warszawskich, intelektualnych salonach. Znacznie trudniej spotkać go wśród zwykłych ludzi. Drugi nurt nawiązuje do tradycji konfliktów klasowych z XX wieku. Eksponuje problematykę nierówności społecznych, kwestie socjalne. Znacznie mniejszą wagę przywiązuje do odmienności obyczajowych. W relacjach z Kościołem jest antyklerykalny, ale – w przeciwieństwie do „lewicy salonowej” –

w Boga raczej wierzy. Lewica postkomunistyczna z lat dziewięćdziesiątych starała się być w obu tych niszach. Jej matecznikiem było jednak coś innego: popeerelowski sentyment sporej części społeczeństwa oraz zasoby dawnej, komunistycznej nomenklatury, zamieniającej się w kapitalistyczną klasę średnią.

– Bo to te popeerelowskie sentymenty trzymały ją przy życiu.

– Tak było. Z biegiem lat rezerwy polskiego postkomunizmu zaczęły się jednak wyczerpywać. Dla kolejnych pokoleń wkraczających w dorosłość w czasach

III Rzeczypospolitej PRL stawała się mało atrakcyjną częścią przeszłości, znaną głównie z telewizyjnych komedii: „Misia” czy „Zmienników”. Także postkomunistyczne elity biznesowe przegrały starcie z potężnymi grupami kapitałowymi z zagranicy wkraczającymi dynamicznie do Polski.

– Po pierwszej turze wyborów musiało dojść do przeciągania lewicowej liny: który z dwu kandydatów na prezydenta przyciągnie na trwałe lewicowych wyborców?

– Z badań wiadomo, że elektorat Grzegorza Napieralskiego większą sympatią darzy Bronisława Komorowskiego, choćby na zasadzie „anty-PiS-owskiej wspólnoty”...

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...