Być polskim misjonarzem w Skandynawii

Niedziela 29/2010 Niedziela 29/2010

O wiele trudniej jest pracować księdzu w takim społeczeństwie, które jest zlaicyzowane i nie wykazuje zainteresowania sprawami duchowymi; ksiądz jest ewentualnie potrzebny – jak to niektórzy Duńczycy określają – aby ochrzcić i pogrzebać.

 

– Dania jest krajem protestanckim. Jak Ojciec odbiera to wyznanie i jakie ma ono przełożenie na praktyki religijne?

– Dania oraz pozostałe kraje Skandynawii od czasu reformy – według prawa: „Cuius regio, eius religio” (Czyja władza, tego wyznanie) – przeszły na protestantyzm i przez długi czas katolicyzm był tam zabroniony. Od ponad stu lat Kościół katolicki ma znowu swobodę działania, ale Kościołem oficjalnym jest Kościół protestancki. Tutejszy protestantyzm to jednak nie tyle sprawa wiary  i ducha, co sprawa kultury. Duńczycy uważają, że religia jest częścią kultury narodowej, dlatego chętnie płacą podatek kościelny, dbają o restaurację i utrzymanie kościołów protestanckich, pastorów, organistów itd., ale sami rzadko do kościoła zaglądają.

– A jak wygląda życie moralne Duńczyków – czy są ludźmi uczciwymi, jak zachowują się młodzi...

– Starsza generacja Duńczyków kierowała się zasadami moralnymi, każdemu zależało, żeby być uczciwym, solidnym, pracowitym, odpowiedzialnym. Wpływ duchowości protestanckiej na życie codzienne ludzi był bardzo silny, trzeba było żyć według zasad chrześcijańskich, nie przywiązywać np. uwagi do wartości materialnych itp. Nowa generacja natomiast jest już generacją nie tyle duńską, co europejską – są tacy jak młodzi w całej Europie – czującą wpływ innych prądów, również tych świeckich. Dla młodego pokolenia religia nie stanowi już takiej wartości. Tak jak ludzie młodzi w innych państwach europejskich, młodzi Duńczycy ignorują zasady moralne, np. te dotyczące współżycia przedmałżeńskiego – w Danii jest popularne życie w związkach partnerskich, bez sakramentu małżeństwa, co oczywiście wpływa na dużą liczbę rozwodów. Ale, powtarzam, te zachowania to nie tyle wytwór duński, co wpływ neopogańskiej kultury Europy.

– A jak z perspektywy Danii postrzega Ojciec Europę? Czy ma ona szansę chrześcijańskiego odrodzenia się i powrotu do korzeni?

– Na pewno wyraźny jest nurt neopogański, który odcina się od korzeni chrześcijańskich, i na to trzeba patrzeć ze smutkiem i zastanowieniem: „Quo vadis”, Europo... Wiele spraw jest postawionych na głowie, zwłaszcza tych dotyczących zasad moralnych czy religijnych. Proszę zobaczyć, że w dzisiejszej Europie walczy się z wiarą, szczególnie katolicką, protestantyzm się poddał, natomiast religia muzułmańska, islam, wzrasta i w liczbę, i w siłę.

Jeżeli chodzi o odrodzenie chrześcijańskie w Europie, to myślę, że nie można całkowicie patrzeć przez czarne okulary, bo są ruchy, stowarzyszenia, są ludzie młodzi, którzy tego odrodzenia chrześcijańskiego chcą, którzy o nie walczą. Myślę, że to jest nasza nadzieja na przyszłość. Trudno mi powiedzieć, czy to będzie odrodzenie ogólne Kościoła w Europie, ale z pewnością te ruchy – czy to ruchy charyzmatyczne, czy ruchy młodzieżowe, także takie jak Taizé – wpłyną na chrześcijaństwo w Europie.

– Jest Ojciec redemptorystą, a wiadomo, że zakony mają do spełnienia wielką rolę zwłaszcza tam, gdzie kwitnie pogaństwo. Czy w Europie jest zapotrzebowanie na Waszą działalność?

– Głównym charyzmatem naszego Zgromadzenia jest działalność misyjna. Mogę powiedzieć, że o ile w Boliwii, w Ameryce Południowej, dawała satysfakcję, bo ludzie szukali i potrzebowali księdza, to w Danii ludzi ksiądz nie interesuje – może wśród Polaków jest większe zainteresowanie Kościołem i większe zapotrzebowanie na kapłana. Natomiast w społeczeństwie duńskim kapłan  nie jest potrzebny. O wiele trudniej jest pracować księdzu w takim społeczeństwie, które jest zlaicyzowane i nie wykazuje zainteresowania sprawami duchowymi; ksiądz jest ewentualnie potrzebny – jak to niektórzy Duńczycy określają – aby ochrzcić i pogrzebać. Mimo to nie wolno nam załamywać rąk, trzeba siać nawet na trudnej ziemi i mieć nadzieję, że kiedyś ziarno Słowa Bożego zaowocuje.

– Co Ojciec poradziłby młodemu Polakowi, który zastanawia się, czy nie wyjechać do pracy w Danii?

– Może jeszcze do niedawna było dość łatwo o pracę w Danii, zarówno w mieście, jak i w środowiskach wiejskich, rolniczo-ogrodniczych. Dziś z uwagi na kryzys jest coraz mniej miejsc pracy, notuje się również masowe zwalnianie z pracy. A więc młody Polak, który chciałby pojechać do Danii – w ogóle do Skandynawii – aby tam zarobić lub osiąść na stałe, najpierw powinien zorganizować sobie jakąś pracę i nie jechać w ciemno. Jeśli natomiast do Danii przyjadą już młodzi emigranci, to uważam, że bardzo przyda im się kontakt z Polską Misją Katolicką, bo będą mieć oparcie w religii i w grupie ludzi, którzy mówią tym samym językiem, którzy są z tego samego narodu. Ja sam wciąż zapraszam i innych proszę, by zapraszali do nas Polaków, bo trzymając się w takiej grupie narodowościowej, językowej i religijnej, łatwiej jest żyć i pracować.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...