Produkcja czempionów?

Niedziela 40/2010 Niedziela 40/2010

„Inwestować w dziecko” brzmi trochę jak „inwestować w ziemię czy nieruchomość”. Jednak rzeczywistość wzywa rodziców do alertu: – Jeśli dziecko ma w dorosłym życiu osiągnąć wyższy status społeczny, musi chodzić do dobrych szkół. Musi brać dodatkowe zajęcia. Musi być liderem, musi rozwijać się wszechstronnie. Czy rzeczywiście musi?

 

Zawiązana głowa

Agata Szczecińska: – Można wbić do głowy młodemu człowiekowi ogromną ilość wiedzy, tylko co komu po takim zawiązanym worku, którego nijak nie można otworzyć? Nasz system nauczania nie daje narzędzi do tego, by z tego worka korzystać w pełni. Jeśli popadniemy w przesadę, to tylko zniechęcimy dzieciaki do własnej, radosnej pracy. Dokładnie to samo się dzieje, gdy dzieci otrzymują jako strawę intelektualną przetrawioną papkę płynącą z każdego telewizora i komputera. Bo np. nie trzeba się wysilać i czytać. Zwolnieni jesteśmy z trudu uruchamiania wyobraźni, fantazji, którą budowaliśmy, czytając książki. Gotowe obrazy i treści wymagają tylko patrzenia. Zamiast więc wymyślać dzieciom coraz to nowe zajęcia, kochający rodzice powinni sami poczytać im lub zaproponować wspólną zabawę, wymagającą włączenia nieco własnej kreatywnej, twórczej ekspresji.

Szkoła szkole nierówna

Dla przeciętnej rodziny dodatkowe zajęcia dla dzieci czy lepsza szkoła to spory wydatek. Trzeba zrezygnować z kilku przyjemności. Hanka chętnie posłałaby syna do jednej ze szkół prywatnych, które uważa za lepsze, ale jej rodziny zwyczajnie na to nie stać. Dorota i Paweł – obie córki w szkole katolickiej – mówią, że zajęcia dodatkowe, choć obciążają domowy budżet, mają w wydatkach priorytet. Gdy znajomi pytają, dlaczego nie wyjadą na zagraniczne wakacje, oni odpowiadają, że „inwestują w dzieci”.

Rodzice są gotowi płacić wysokie czesne za szkołę, po to, by lepiej edukowane dzieci zajęły potem lepsze miejsce w społeczeństwie. Jednak podział na szkoły dobre i kiepskie nie przebiega już na linii szkoła publiczna, szkoła prywatna.

Hanka: – Uważam, że sukces wychowawczy szkoły nie zależy od rodzaju placówki, tylko od dobrej kadry pedagogicznej. Jędrek w szkole publicznej ma wspaniałą wychowawczynię, lepszej nie mogłam sobie wymarzyć. Ale szkoła prywatna bardziej dba o organizację czasu pozalekcyjnego... Jest tam np. ogromny wybór zabaw i zajęć poza lekcjami, a w swojej szkole Jędrek przez 4 godziny siedzi w piwnicznej izbie ze starszymi chłopakami, którzy stale się tłuką i przeklinają, świetliczanka natomiast albo daje im gry planszowe, albo włącza bajki w telewizorze...

Dorocie i Pawłowi zależy, by szkoła nie tylko kształciła dzieci, ale razem z rodzicami wychowywała: – Dla nas ważne jest, by szkoła była kontynuacją wartości, które wpaja dom. A taką pewność daje nam szkoła katolicka, bo sami jesteśmy katolikami. Oczywiście, ważne jest to, że jest tam wysoki poziom nauczania. Jest więcej angielskiego niż w szkołach publicznych, sporo kółek zainteresowań w ramach zajęć świetlicowych. Zwracają tam uwagę na dobre zachowanie, uczy się dzieci patriotyzmu, kładzie nacisk na wychowanie religijne. Jeśli jest to „produkcja czempionów” – to mają naszą zgodę.

Agata Szczecińska: – Generalnie zalecałabym więcej czasu spędzać z dzieckiem, niezależnie od wieku i niezależnie od szkoły, do jakiej uczęszcza. „Więcej czasu” to bycie razem, a nie tylko przebywanie pod jednym dachem. Dawniej ojcowie kopali z synami piłkę, jeździli rowerami, coś się działo. Ruszcie się, panowie! Dzieciaki uczą się głównie przez naśladownictwo, a tata i mama jeszcze chwilę będą największymi autorytetami, więc automatycznie dzieciaki zarażą się tym, co zaproponują rodzice.

A co do mam: pozwólcie czasem swoim dzieciom łazić po domu w pidżamie, przesiadywać z wami, mitrężyć czas na za długie śniadania. Zrezygnujcie czasem z rodzinnego pośpiechu, z tego wojskowego rytmu na raz, dwa, trzy... Nie wyrośnie wam pod bokiem omnibus – no to co? Ale wychowacie ciepłego, dobrego człowieka, który takie rodzinne rytuały poniesie potem w dorosłość. I poradzi sobie w tym życiu lepiej niż ten, któremu dzieciństwo zeszło na „inwestowaniu w siebie”.

Specjaliści twierdzą, że ponad połowa wiedzy wyniesionej ze szkoły gdzieś nam po drodze ucieka. Nie pamiętamy wszystkiego, czego się uczyliśmy. Czasy współczesne wymagają jednak ciągłego uczenia się i uzupełniania wiedzy.

– Nasze dzieciaki doskonale sobie z tym poradzą, gdy nauczymy je ciekawości świata, umiejętności myślenia, szukania informacji i korzystania z nich. My, rodzice! – przekonuje Agata Szczecińska.

Do nas należy więc, by dać naszym dzieciom dobre, szczęśliwe, zdrowe, radosne, pełne dobrych uczuć i ciepła dzieciństwo. I kierujmy się własnym sercem, a nie modą czy społecznym trendem w organizowaniu dzieciom czasu. Wspieranie talentów, zajęcia ogólnorozwojowe, sport – jak najbardziej, ale dzieci muszą też mieć czas na zwyczajne dzieciństwo.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...