Nibylandia

Tygodnik Powszechny 41/2010 Tygodnik Powszechny 41/2010

W gimnazjum od razu trzeba pokazać, kto tu rządzi. Anna, matematyczka przed czterdziestką. Odpowiedziała na umieszczoną na forum nauczycielskim prośbę o wypowiedź na temat problemów wychowawczych w polskich szkołach.

 

Szkoła II

W pierwszej szkole nie wytrzymałam. Nie daliśmy z mężem, również nauczycielem, rady – chamstwo uczniów w ilości hurtowej nas dobiło. Wulgarne odzywki, śmiechy na korytarzu, ręce w kieszeni podczas rozmów z nami, odwracanie się w połowie zdania i odchodzenie, gwizdy, nicnierobienie na lekcjach... Mąż coraz częściej chodził na zwolnienia, ja przed niektórymi lekcjami dostawałam mdłości. Były też inne powody przeprowadzki, ale ta była główna.

Wyjechaliśmy więc do innej miejscowości. Teraz uczę w małym zespole szkół. Takim gminnym, jakich w Polsce wiele. Jest lepiej, ale dlatego, że są tylko trzy klasy gimnazjalne. Zachowują się nie lepiej, ale mniejsza ich liczba sprawia, że łatwiej to wytrzymać. Niestety, uczą się od nich dzieci z młodszych klas.

Już w klasach IV, V, VI dochodzi do bijatyk i aktów wandalizmu. Nawzajem sobie tną ubrania, kradną, obrażają, obrzucając okropnymi wyzwiskami. Najgorzej mają ci „wrażliwi” – spokojni, najczęściej dobrzy uczniowie, którzy nie potrafią się „odszczeknąć”. Stają się często ofiarami klasowymi. Bicie ich, wyzywanie to radocha dla zdeprawowanych dzieci. Nie czują się winni.

Sceny... (cd.)

Dyżur. Na przerwie chłopak podchodzi do młodszej dziewczyny. Przewraca ją na ziemię, kładzie się na niej i przy aplauzie „widowni” złożonej z kolegów udaje ruchy frykcyjne. Bohater. Nauczyciel interweniuje. Chłopak u dyrekcji, rodzice w szkole. Pogadali, pogadali i tyle. Matka bezradna.

– Co ja mogę zrobić?

– Może pani mu zabroni korzystać z komputera? Musi mieć jakąś karę!

– Chyba pani zwariowała... Przecież on nam żyć nie da bez komputera... Na młodszym się wyżyje...

***

Uczeń otrzymał ocenę niedostateczną za odpowiedź ustną. Rzuca we mnie skórką od banana. Akurat ta mokra strona trafia w moje okulary. Wpisuję mu uwagę do zeszytu uwag. Wyśmiewa mnie. Ojciec, wezwany do szkoły, wyraża zdziwienie, że z powodu takiej „pierdoły” go pofatygowano.

Do siebie

Tak, ja też popełniam błędy. Jak każdy. Po 10 latach pracy stwierdzam, że nie jestem w stanie nauczyć gimnazjalisty dobrego zachowania. Jeśli chce być chamski – będzie taki. Nie mam na to wpływu. Owszem, lepiej sobie radzę, wiem, co powiedzieć, szybciej wyczuwam, czego może się taki człowiek bać czy na co zareagować bardziej pozytywnie. Z pewnością łatwiej mi zapanować nad klasą niż 10 lat temu. Niemniej, tym nauczycielom, którzy stwierdzą, że radzącemu sobie nauczycielowi nie zdarzają się opisane przeze mnie przypadki, powiem: nie wierzę wam.

Mój największy błąd? Chyba taki, że byłam od początku miła, kulturalna i nie chciałam na dzieci krzyczeć. Myślałam, że dotrę do nich „po dobroci”. A w gimnazjum od razu trzeba pokazać, kto tu rządzi. Jeśli ktoś tego nie ma „w naturze”, wypracowanie nowych cech zajmie trochę czasu, zdrowia i nerwów. Trzeba być silnym, czasem ostrym, do bólu konsekwentnym, nie bać się pogróżek uczniów, nie ulegać szantażowi.

Oddziaływać „normalnie” można tylko na tę młodzież, która dysponuje sumieniem, jakimiś ambicjami, wartościami moralnymi – wtedy możemy się do czegoś odwołać. To nabywa się w domu, w swoim środowisku, szkoła może jedynie wzmacniać te pozytywne wartości i postawy. Co do pozostałych, nic nie dadzą żadne „mów cicho, bądź konsekwentna”. Trzeba się wydrzeć, zastraszyć, czasem niektórzy się boją.

Dlaczego nie prosiłam o pomoc, nie zgłaszałam problemów? Na policję przypadki przemocy szkolnej nauczyciel zgłasza w porozumieniu z dyrekcją. A dyrekcja policję zawiadamia wyjątkowo niechętnie, bo to psuje wizerunek szkoły, a poza tym... niewiele daje.

Kuratorium i inne organizacje nie wchodziły i nie wchodzą w rachubę. Mieszkałam i mieszkam w małym miasteczku. Gdyby się wydało, że „donoszę” na dyrekcję, wyleciałabym z pracy. Albo sama się z niej „wypisała” – nie wytrzymałabym atmosfery ostracyzmu. Czy ktoś wtedy zatrudniłby osobę z moją opinią?

Wiadomo, co mówią ludzie o tym nieszczęsnym nauczycielu, na którego głowę nałożono kosz od śmieci. Że widocznie nie nadawał się do tej pracy. A ja wiem, że wielu nauczycieli ma z tym problem. Wszyscy się nie nadają?

Imię, nazwisko, a także miejsca pracy bohaterki tekstu pozostają do wiadomości redakcji.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...