Pomóżcie mi służyć

Tygodnik Powszechny 42/2010 Tygodnik Powszechny 42/2010

Jeśli twierdzimy, że chrześcijaństwo przeżywa kryzys, to mając w pamięci słowa Jana Pawła II, za taki stan rzeczy nie możemy obwiniać Chrystusa! On nigdy znikąd nie ucieka, bo nawet gdyby chciał uciec, nie miałby dokąd.

 

Zacznijmy od końca, czyli od początku, jako że patrząc z góry, co prawda nie dostrzega się szczegółów, ale za to widzi się szerzej. Tak patrząc, można uchwycić całokształt. Widzimy – jak na scenie – które elementy dziejącej się rzeczywistości współgrają ze sobą, a które odstają od siebie, mało: walczą przeciwko sobie. W ten sposób spróbujmy popatrzeć na pierwszą papieską homilię Karola Wojtyły, wygłoszoną na Placu św. Piotra 22 października 1978 r.

Czyż to nie syn cieśli?

Ostatnie jej słowa brzmią: „I na koniec zwracam się do wszystkich ludzi, do każdego człowieka (z jaką czcią apostoł Chrystusa musi wymawiać to słowo »człowiek«!). Módlcie się za mnie. Pomóżcie mi, ażebym mógł wam służyć. Amen”. A zatem człowiek na pierwszym miejscu. To znaczy, że chcąc opowiadać o człowieku, opowiada się zawsze więcej, niż się wie i niż jest się zdolnym ogarnąć rozumem i sercem. Dlatego papież Karol Wojtyła szukając Boga zarówno przed wyborem na biskupa Rzymu, jak i po, będzie uważnie przyglądał się ludziom i kulturze, którą tworzą. Wzorem biblijnych pisarzy będzie opowiadał o dziejach ludzi i świata jako o wspólnej historii Boga i człowieka.

Ale przecież Bóg, Bóg powinien być pierwszy i ostatni – powie ten i ów. Owszem, ale niekoniecznie, i nie przede wszystkim, zwłaszcza w chrześcijaństwie. Jeśli coś w miarę pewnego wiemy o Bogu, to jednak od człowieka o imieniu Jezus i od tych, którzy mu zaufali, to jest od Kościoła.

Jan Paweł II rozpoczął więc homilię od przytoczenia słów Piotra Apostoła skierowanych do Jezusa: „»Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego« (Mt 16, 16). Słowa te wypowiedział Szymon, syn Jony (...) Tak, wypowiedział je w swoim własnym języku z głębokim, przeżytym i odczuwalnym przeświadczeniem”.

Zanim jednak Piotr doszedł do tej prawdy o Jezusie z Nazaretu, jak wszyscy inni, łącznie z Maryją, musiał zmierzyć się ze swoimi dotychczasowymi życiowymi doświadczeniami, przekonaniami, w tym z dotychczasową swoją wiarą w Boga. Jednym słowem: znaleźć odpowiedź na pytania, które postawili sobie i Jezusowi mieszkańcy Nazaretu: „Skąd u Niego ta mądrość i nadziemskie moce? Czyż to nie jest syn cieśli? Czy Jego Matka nie nazywa się Maryja, a Jego bracia Jakub i Józef, i Szymon, i Juda? I czyż wszystkie Jego siostry nie żyją wśród nas? Skądże więc u Niego to wszystko się bierze?” (Mt 13, 54-56).

Jan Paweł II również podjął te pytania już w młodości, świadczy o tym jego twórczość teologiczna, dramatopisarska i poezja, i chcąc dać na to pytanie odpowiedź, przez cały czas posługi będzie uważał, aby nic, również w sferze symbolicznej, obrzędowej, treści jego słów nie przesłaniało czy zaciemniało.

Język

Przyjmując urząd biskupa Rzymu, Jan Paweł II powiedział o rzeczy niby drobnej, ale o wielkim znaczeniu, a w naszej obecnej sytuacji dziwnie aktualnej: „Ostatnim ukoronowanym był Papież Paweł VI (...). Jan Paweł I (...) nie chciał potrójnej korony, a dzisiaj nie chce jej jego następca. Nie czas, w istocie, powracać do tego obrzędu, który – może niesłusznie – uznany został za symbol doczesnej władzy papieży”. Chcąc służyć każdemu człowiekowi bez wyjątku, Jan Paweł II będzie się starał podchodzić do ludzi po ludzku i mówić do ludzi po ludzku, czyli w takim języku, jaki rozumieją. Tak się też działo, począwszy od swoistych papieskich prymicji na Placu św. Piotra, przez odwiedziny w więzieniu u swojego niedoszłego zabójcy, w audytorium ONZ, w polskim parlamencie, tak czynił przekrzykując lewackich bojówkarzy w Nikaragui czy protestujących studentów Uniwersytetu La Sapienza, ale też w Asyżu, we wspólnej modlitwie i przemówieniu do najwyższych kapłanów niemal wszystkich religii świata.

Długo by opowiadać. Pamiętając tę homilię, trudno się jednak nie dziwić późniejszym zarzutom, jak choćby o pocałunek, jakim Jan Paweł II uszanował Koran. Takie zachowanie Papieża najzwyczajniej w świecie wynikało z jego przekonań, że „władza Pana naszego, absolutna, a przecież słodka i łagodna, odpowiada całej głębi ludzkiego wnętrza, jego wzniosłym dążeniom, jego woli i sercu. Nigdy nie przemawia językiem siły, ale wyraża się w miłości bliźniego i w prawdzie”.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...