Gdzie słońce nie zachodzi

Znak 10/2010 Znak 10/2010

Komu się chce jeszcze szukać końców świata, komuż chce się do nich docierać, a co dopiero – komuż chce się tam mieszkać?! Komuż chce się wierzyć, że poza gwarem i hukiem linii transsyberyjskiej ktoś jeszcze żyje, że w środku niczego stoją miasta i wsie?

 

Wracając do stołu opowiada jeszcze o chmielu obrastającym ścianę domu. – On jest dla dekoracji. Bo piwko przywozi nam syn. Tylko „Trzy Niedźwiedzie”! Tam w Permie to mają fatalną wodę. U nas czyściutka, choć nie tak jak dwadzieścia lat temu (Alinka poprawia: trzydzieści). Wtedy tajmieni w rzekach było, ech! Mój syn, Igor, dwa razy wygrał międzynarodowe zawody wędkarskie. Kiedyś przyjechał do Permu na zawody czeski mistrz, trener. A nasz Igor mu pokazał, hej!

Igor zajmuje się teraz biznesem. Produkuje części do wędek i sprzedaje je po sklepach.

– Kryzys. Co zrobić? Rosję zalewa wszystko od Chińczyków – martwi się Piotr i chwyta ze stołu urządzenie przypominające dziadka do orzechów. – Wkładasz do środka surówkę, naciskasz, i forma gotowa. Ot, nasza fabryka! Pomagam mu.

Ale dom Igor postawił sam, własnymi rekami. Stoi obok Piotrowej chałupy: mały, z jasnego drewna, strzelisty, zgrabny, pusty.

Piotr zawsze opowiada jak Igor zostawił kiedyś rybę pod pontonem i wyczuł ją niedźwiedź. Rozszarpał go w drobny mak. Ale to się zdarzyło, trzeba podkreślić, wyjątkowo; normalnie, boją się ludzi, tak jak wilki. Co jakiś czas kręci się tu nad rzeczką za domem taki jeden miszka, pije wodę, ale rano już wraca w tajgę.

– Za wojny – Piotr kończy wątek – Hitler chciał dojść do Uralu. Tu miało się kończyć jego imperium. Gdyby nie Ural i Sybir, zająłby Moskwę i zasiadł na Kremlu! Ale wszystkie bogactwa Uralu i Sybiru szły do armii. I to nas uratowało. On popełnił błąd Napoleona. Ty wiesz jak ci Niemcy byli odziani? W marne sapaćki, lekkie kurtki. A nasi poszli w ogromnych, sybirskich kożuchach i grubych butach z futer! – Piotr podnosi ręce i straszy srogą miną. 

Była bieda, ale potem też było ciężko. Zaraz po wojnie kupił ziemię w Osliance. Całe życie pracował jako maszynista. Nigdy nie był za granicą.

– Dopiero za Jelcyna zapełniły się półki i od tej pory wszystko jest. Gdyby od razu po wojnie pojawił się taki Jelcyn w Rosji byłoby pięknie, ech, bylibyśmy potęgą. Mój ojciec miał wielkie gospodarstwo, ile tam było krów, koni, drobiu, ogrodu! Komuniści zostawili mu tylko jednego konia. Rozkułaczyli. 

Dobrze napić się przed snem świeżego, rześkiego mleka. Mleczko jest w Piotrowej lodówce. Piotr otwiera w podłodze na ganku drewnianą pokrywę. Na dnie dołu widać lód, w którym leżą wiktuały – słoiki, mięso, ryby. Lodówka wytrzyma jeszcze z miesiąc do sierpnia, potem się stopi, ale wnet przyjdzie jesień i znów będzie działać. Zapasy muszą być!

– Widzisz, u nas wszystko jest! – szczerzy zęby Piotr, gdy mleko cieknie mu po brodzie.

A może by jeszcze dziś banię zaparzyć? Piotr raz w tygodniu (obowiązkowo!) chodzi do bani. – Ja bez niej żyć nie mogę. Wychlastam się jeszcze brzózkami (sam ususzyłem)  i zobacz jakim zdrów! Do wanny w życiu nie wejdę. (Pani Alina: – Toć on nawet w mieście do bani chodzi…).

Piotr w ogóle dba o zdrowie. Papierosy – niet!, wypić – tak, ale smaczny samogon, a nie uchlać się gorzałą. Dużo ruchu, w ogródku, w tajdze, na rybkach, powietrze świeże, aż płuca rozrywa. No i wyspać się trzeba.  

Dwadzieścia minut po północy powietrze pachnie żywicznym drewnem.  Alinka  przetrzepuje pierzynę, za oknem jasno. I dziś, jak codziennie w ciągu ostatnich 51 lat ich małżeństwa, nad chałupą w Osliance słońce nie chce zajść, choć w seledynowej sypialni budzik miarowo tyka: tyk, tyk, tyk.

I może już z nawyku Piotr Zujew Fiodorowicz szepcze przez sen: u nas wszystko jest; żyć nam, nie umierać.

ANDRZEJ MUSZYŃSKI, dziennikarz, podróżnik, organizator wypraw w trudno dostępne rejony Afryki i Ameryki Południowej.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| ROSJA, SYBERIA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...