Znak zapytania – francuska debata o polskim antysemityzmie

Znak 10/2010 Znak 10/2010

W pewnym sensie ta książka ukazała się we właściwym czasie i osiągnęła swój cel. Byłem wzruszony, kiedy w 2009 roku otrzymała nagrodę za najlepszą książkę historyczną o tematyce żydowskiej przyznawaną przez Fonds Social Juif Unifié – najważniejszą organizację społeczności żydowskiej we Francji.

 

Tak dochodzimy do pytania o tytuł tej książki. Zainspirowany został stwierdzeniem przez antropolożkę Joannę Tokarską-Bakir „obsesji niewinności” w tradycyjnej polskiej narracji historycznej w 2001 roku. Zarówno we Francji, jak i w Polsce pytano mnie, dlaczego do tytułu nie dodałem znaku zapytania. Czyżbym nie miał żadnych wątpliwości? Pewien krytyk przedstawił wręcz w gazecie główne tezy mojej książki z użyciem trybu przypuszczającego. Jakby należało w nie wątpić. Czy jest pewne, że wszyscy Polacy mają świadomość zbrodni dokonanych przez część swoich współobywateli w czasie wojny? Czy zdają sobie sprawę ze spoczywającej na nich odpowiedzialności moralnej?

Na pewno nie. Wystarczy przypomnieć burzę medialną, jaka rozpętała się wiosną 2009 roku po wywiadzie z Aliną Całą, która przecież tylko powtarzała, choć niewątpliwie w sposób bardziej stanowczy, to, co zostało już powiedziane w czasie debaty wokół Jedwabnego, a jeszcze wcześniej przez Jana Błońskiego. Nic nie jest osiągnięte raz na zawsze. Podobne problemy napotykamy we Francji, chociaż w 1995 roku ówczesny prezydent Jacques Chirac oficjalnie uznał odpowiedzialność Francji za deportację francuskich Żydów, a od 1990 roku negowanie Zagłady jest przestępstwem ściganym przez prawo. Mamy polityka, który w 2002 roku zajął drugą pozycję w wyborach prezydenckich (Jean-Marie Le Pen, 17% głosów) i który bez żenady głosi, że komory gazowe to „detal” historii. Jeszcze później jeden z byłych premierów (Raymond Barre) bronił Maurice’a Papona, skazanego przecież za współudział w zbrodni przeciwko ludzkości. Wreszcie w 2009 roku komik Jean Dieudonné w czasie występu zaprosił uroczyście na scenę negacjonistę Roberta Faurissona. Świadomość zbiorowa wciąż jest podporządkowana doraźnemu kontekstowi historycznemu i, niestety, nie ewoluujew jednym kierunku. W obu krajach istnieją też ruchy przeciwne, ksenofobiczne i nacjonalistyczne, które niszczą efekty pracy nad pamięcią i podają w wątpliwość konieczność refleksji politycznej i moralnej nad drugą wojną światową i Zagładą. Błędem byłoby je lekceważyć.

Uważam, że mimo to nie należy tracić z pola widzenia oceny politycznej. W tytule książki zawarte są dwie myśli. Po pierwsze, uznanie faktu, że Polacy nie są wyłącznie ofiarami drugiej wojny światowej i że niektórzy z nich – choć niewątpliwie mniejszość – przyczynili się do zbrodni, a wielu zgrzeszyło obojętnością na los Żydów. Ten bolesny fakt historyczny został już ustalony i udokumentowany dzięki pracy historyków, polskich i nie tylko. Wreszcie, i jest to druga podstawowa idea zawarta w tej książce, fakt ten został oficjalnie uznany w Jedwabnem, „w imieniu tych Polaków, których sumienie jest poruszone tamtą zbrodnią”, a także w Kielcach, przez demokratycznie wybrane polskie władze. Te gesty polityczne o silnym znaczeniu symbolicznym nie zostały, jak dotąd, zakwestionowane (nawet jeśli niektórzy by sobie tego życzyli). Co więcej, zainicjowały one pracę nad liczby osób oraz powoli i dogłębnie zmieniając sposób myślenia.

Taka sytuacja polityczna wydaje mi się wyjątkowa w Europie Środkowej. Rzecz jasna podobną pracę podejmują grupy historyków i organizacje obywatelskie na Ukrainie, na Węgrzech, na Litwie i w Rumunii, znajdują się one jednak w izolacji i są słabo wspierane przez instytucje publiczne i władze polityczne. Jak na razie nigdzie indziej podobne inicjatywy i wypowiedzi nie nabrały podobnych rozmiarów do tych, jakie można obserwować w Polsce. Dlatego znak zapytania nie wydał mi się konieczny.

Czy wobec tego całe społeczeństwo polskie interesuje się tą tematyką? Z pewnością nie. Nie więcej niż w innych demokracjach europejskich. Edukacja zawsze będzie potrzebna i wciąż trzeba będzie zaczynać ją od nowa. Co nie znaczy, że jest nieskuteczna. Zakres i ograniczenia owej pracy edukacyjnej pokazują badania grupy socjologów z Krakowa[1] przeprowadzone w 2008 roku na próbie młodzieży szkolnej w wieku 17–18 lat. Pozwoliły one wyodrębnić grupę 37–40% uczniów – zawsze na pierwszym miejscu w ankietach – która twierdzi, że pamięć Zagłady w jakiś sposób jej dotyczy. 39,3% deklaruje na przykład, że wstydzi się antysemickich napisów na murach swojego miasta, 37,6% uważa, że pamięć o Holokauście jest ważna lub bardzo ważna, a 40%, że antysemityzm jest poważnym problemem. Powyższe dane procentowe to średnia – w szkołach zawodowych odsetek ten był mniejszy.

Można uznać te wyniki za niewystarczające i żałować, że tych poglądów nie podziela więcej młodych ludzi. Świadczą one o niepokojącej rzeczywistości społecznej. Mimo to uważam, że – w porównaniu do rezultatów podobnych ankiet przeprowadzanych w Europie i w Stanach Zjednoczonych – widoczny w tych sondażach stan świadomości znaczącej grupy polskiej młodzieży napawa nadzieją. Wyniki tych badań powinny przede wszystkim zachęcać nas do nieustawania w wysiłkach.

przełożyła Julia Chimiak

Książka Koniec niewinności ukaże się niebawem nakładem wydawnictwa Znak.

[1] Dziękuję profesor Jolancie Ambrosewicz-Jacobs, która przekazała mi wstępne wyniki tych badań, przeprowadzonych przez nią w Centrum Badań Holokaustu UJ. Projekt nosi tytuł Badania antysemityzmu i postaw wobec Holokaustu wśród młodzieży polskiej 2008–2010.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...