Pan Jezus był najważniejszy

Znak 11/2010 Znak 11/2010

– To moja Wiktoria też pójdzie do Komunii? – zdziwiła się Maria. Nie sądziła, że takie dzieci też przyjmują.

 

Czarny krzyż na białym tle jest na początku i końcu Mszy. Płacząca buzia w czasie wyznania żalu za grzechy. W czasie Komunii czerwone serce, a po Komunii kwiat. Przed Komunią na białej planszy pojawia się wyciągnięta ręka.

Znaki wymyślił Krzysztof Lausch, dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych nr 103 w Poznaniu. Mają pomóc osobom z upośledzeniem umysłowym przeżyć Mszę świętą. – Dlaczego tacy ludzie mają być wykluczeni z życia religijnego? – pyta Lausch. – Trzeba tylko dostosować liturgię do ich możliwości.

W Poznaniu nabożeństwa z obrazkami odprawia się od trzydziestu lat. Pomagają też upośledzonym dzieciom przyjąć Pierwszą Komunię.

Lausch: – Przecież te dzieciaki są bardziej święte niż niejeden biskup. My, tak zwani normalni, wierzymy, że Bóg jest. One wiedzą.

Krzyż: Dzień dobry

W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dzień dobry, Panie Jezu. Jestem. Wiem, że Ty jesteś tu ze mną, chociaż Cię nie widzę*.

Wiktoria była wcześniakiem. Urodziła się w szóstym miesiącu ciąży, ważyła 630 gramów. Jej maleńka rączka mieściła się na opuszku palca dorosłej osoby.

Maria i Mieczysław mieli już dwoje starszych dzieci: syna i córkę. – Wiktoria była trochę nieplanowana – mówi mama. – Ale potem nie mogliśmy się jej doczekać.

Pierwsze tygodnie spędziła w inkubatorze. Miesiącami oddychała przy pomocy respiratora. Często była niedotleniona – robiła się wtedy sina. Dostała zapalenia mózgu. Gdy miała trzy miesiące, pielęgniarki złamały jej przez nieuwagę nóżkę – dodatkowy ból.

Maria: – Cierpiała, ale nawet nie mogła zapłakać, bo miała w buzi rurkę do oddychania.

Potem zaczęło się długie leczenie. Powoli stawało się jasne, że Wiktoria nie będzie normalnym dzieckiem. Jej mózg nie miał szans, żeby się prawidłowo rozwinąć.

Dziesięcioletnia dziś Wiktoria nie umie mówić (nauczyła się tylko słów „mama” i „tata”), słabo widzi, ma kłopoty z utrzymaniem równowagi.

Jak Maria i Mieczysław przyjęli chorobę córki?

Maria: – Oswajaliśmy się stopniowo, więc nie spadło to na nas nagle.

Mieczysław: – Przez długi czas się nie ruszała. To i tak cud, że teraz chodzi. Mogła być roślinką.

– Cieszymy się, że ją mamy i że nie jest gorzej – mówią razem. – Nie mamy do Pana Boga żalu.

Smutna buzia: Przepraszam

Chcę Ci, Panie Jezu, coś powiedzieć. Najpierw przepraszam Cię za wszystko, co mnie się nie udało. Znak „Płacząca buzia” mi o tym przypomina. Nie chcę, Panie Jezu, żebyś był smutny.

Pół wieku wcześniej. Krzysztof Lausch jest małym chłopcem. Ma starszego brata z głębokim upośledzeniem umysłowym. Wiktor nie czyta, nie pisze, nie umie liczyć. – Dla takich ludzi nie było wtedy w Kościele nic – mówi dziś Krzysztof Lausch.

Rodzice Wiktora dopominają się o duszpasterstwo dla dzieci specjalnej troski (tak często mówi się o osobach z niepełnosprawnością intelektualną). Dołączają do nich inni rodzice. W 1967 roku w Poznaniu w kaplicy sióstr oblatek rozpoczyna się katecheza dla upośledzonych umysłowo, prowadzą ją dwie świeckie kobiety.

Później przygarnie ich ksiądz prałat Aleksander Woźny – dziś kandydat na ołtarze. Katecheza odbywa się w piwnicy starego kościoła Świętego Jana Kantego. Gdy zabraknie miejsca, przeniesie się do kościoła Świętego Krzyża, a w stanie wojennym – do Matki Boskiej Bolesnej.

Katechizowanie osób specjalnej troski wspierają duchowni. Jednym z nich jest ksiądz Zdzisław Fortuniak, obecny biskup. Podczas jego święceń przed katedrą stoi grupa osób z duszpasterstwa dla upośledzonych umysłowo. Ktoś krzyczy: „Zdzichu, chodź do nas!”. Biskup nie robi ceregieli i idzie się przywitać.

Nie wszyscy rozumieją potrzeby religijne takich ludzi. – Po co się nimi zajmować, skoro nie mówią, nie mają rozumu i nie grzeszą? – pytają księża starej daty.

W kościołach wiszą plakaty: „Nie pij, bo twoje dziecko urodzi się upośledzone”. Rodziców Krzysztofa to boli, bo nie są alkoholikami. Idzie wtedy do proboszcza i zostawia broszury z informacją o przyczynach upośledzenia umysłowego. Mówi: „Do tej pory grzeszył ksiądz nieświadomie, teraz będzie ksiądz grzeszył świadomie”.

Krzysztof Lausch od dziecka wzrasta w świecie niepełnosprawnych. Do Wiktora przychodzą koledzy, tak samo jak on dotknięci niedorozwojem. Krzysztof bawi się razem z nimi. Rodzice zapraszają do domu znajomych, którzy mają te same problemy.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...