Zbliża się Oczekiwany

Przewodnik Katolicki 51/2010 Przewodnik Katolicki 51/2010

Bóg – Pan czasu – przychodzi do człowieka właśnie w czasie, przesuwając jego zwrotnicę w stronę wieczności. Przychodzi, by nasze kruche jestestwo wzmocnić swoją siłą.

 

I dalej będzie niemal w milczeniu, dyskretnie, towarzyszyć swojemu Synowi, pozbawiona Jego bliskości i obecności. Aż po krzyż. „Świat jest w Tobie, | kiedy strapiona | zdmuchujesz kropelkę potu | z czoła dziecka: | świat ocalony” – pisał w wierszu ks. Jan Sochoń.

Kiedy ten Nowonarodzony podrośnie, będzie tłumaczył ludziom Pisma, będzie nauczał tłumy, uzdrawiał, uwalniał opętanych, odpuszczał grzechy, opowiadał przypowieści, wybierze Dwunastu, a jednemu z nich „da klucze do [swego] królestwa”. Przyjmie krzyż naszych win, „zada śmierć naszej śmierci”, tak byśmy mogli razem z Nim żyć wiecznie.

Ale o tym nie dziś...

Tęsknota

Jeszcze zdążę. Mam dużo czasu... – tłumaczymy często zwłokę, zaniedbanie. A przecież „czas to miłość” – pisał kard. Stefan Wyszyński. W jaki sposób okazaliśmy naszą miłość do Boga, do bliźnich podczas tegorocznego Adwentu?

Czy postępowaliśmy tak jak pewna pobożna staruszka z jednego z włoskich opowiadań, która czekała na Boga. Kiedy na modlitwie usłyszała zapewnienie: „Dziś przyjdę cię odwiedzić”, przygotowała się najlepiej, jak umiała. Uczesała siwe włosy, ubrała najlepszą sukienkę, posprzątała swój niewielki pokój i upiekła ciastka. Czekała. Trzykrotnie otwierała pukającym do jej drzwi osobom, ale każdą z nich gwałtownie i nieuprzejmie odprawiała. Ani w sąsiadce, która prosiła o odrobinę soli, ani w małym chłopcu sprzedającym guziki i tanie mydła, ani w starcu proszącym o kawałek chleba nie rozpoznała przychodzącego Boga. Usnęła głęboko rozczarowana i zawiedziona. „Dziś trzykrotnie przyszedłem cię odwiedzić i ani razu Mnie nie przyjęłaś!” – usłyszała we śnie.

Nie krępujmy się swojej religijności. Wybierzmy się na ostatnie Roraty, poślijmy bliskim kartki z wizerunkiem Nowonarodzonego, a nie z czerwononosym reniferem czy nadłamaną gałązką świerku, na której wisi jedna bombka, pod choinką niech stanie szopka z małym Jezusem i pochyloną nad Nim Świętą Rodziną (wspominam o tym nie bez kozery, bo coraz trudniej odnaleźć takową na sklepowych półkach), odkurzmy kolędowe śpiewniki...

Jednak przede wszystkim tęsknijmy do spotkań i świadomie uczestniczmy w radości dzielonej we wspólnocie wierzących. Bogaćmy się milczeniem, światełkami stajenki, w której leży Nowonarodzony, Światłość dla naszego „połamanego” i zatroskanego świata.

„Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat...” – w uszach brzmią mi słowa pastorałki.

Przyjdź, bo kończy się noc i zaczyna się mój szary dzień. Zaraz zaprzęgnę się do mojego małego kieratu, będę zżymać się z moimi niewiernościami, walczyć z pokusami, szukać akceptacji wśród tych, którzy są mi nieprzychylni.

Przyjdź, kiedy będę radosna i kiedy będę samotna, kiedy nie będę mieć już sił, by podjąć walkę, kiedy będę postępować tak, jakby Ciebie nie było...

Przyjdź i daj się poznać w spotykanych osobach.

Wierzę, że w tę noc przychodzi Bezdomny z Betlejem do ludzi pozbawionych domu, Słaby do cierpiących, Bezbronny do zagrożonych, Wszechmocny do tych, którzy utracili już najmniejszą nadzieję...

To jest Jego czas.

„Przyjdź do nas i z nami trwaj,

Wbrew tak zwanej ironii losu”.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...