Kościół (męsko)katolicki?

List 12/2010 List 12/2010

Niedzielna Msza św. w przyklasztornym kościele na wsi. Pozornie niczym nie różni się od tych w innych kościołach, może tylko tym, że co jakiś czas rozbrzmiewa chorał gregoriański. Śpiew inicjują mnisi, ale włączyć może się każdy - nuty leżą na wszystkich ławkach. Sporo osób próbuje. Słychać mocne, donośne, zaskakująco melodyjne męskie głosy. Pierwszych kilka rzędów ławek zajmują niemal wyłącznie mężczyźni - w różnym wieku, z obrączkami na palcach i bez nich. Nie ma ani jednej starszej pani

 

Bóg szuka Adama

David Murrow twierdzi, że o ile kobietom odpowiada rodzaj duchowości, który proponuje zawierzenie, całkowite zdanie się na Pana , o tyle mężczyźni czują się w takim klimacie niepewnie. Kobieta najbardziej obawia się utraty poczucia bezpieczeństwa, a mężczyzna - utraty kontroli nad sytuacją. Kobieta uspokaja się, kiedy słyszy, że ktoś pokieruje jej życiem, mężczyzna zaś czuje się takim przekazem mocno zaniepokojony. Dlatego kobiety ciągną do wspólnot, w których słyszą: „Oddaj swoje życie Jezusowi". Ciągną też za sobą swoich mężczyzn, a oni opierają się z całych sił, bo takie wezwanie ich prze. Gdyby jednak któraś z tych pobożnych żon i matek, poprosiła swojego mężczyznę o pomoc w rozstrzygnięciu teologicznej zawiłości, prawdopodobnie osiągnęłaby sukces i nakłoniła go do większego zaangażowania religijnego. Mężczyznom bowiem bardziej niż kobietom zależy na tym, by mieć w danej grupie autorytet, by wykazać się kompetencjami. W sprawach wiary nie czują się zaś tak kompetentni jak kobiety. Gorzej niż one znoszą również to, że ideał chrześcijański jest tak trudno osiągalny, że stawia się im wymagania, którym nie mogą sprostać.

„Autorytet" i „odpowiedzialność" to chyba najczęstsze słowa, które pojawiają się w wypowiedziach mężczyzn na temat ich duchowości. Andrzej Lewek uważa, że jest to samo centrum męskiej duchowości. Mężczyzna czuje się odpowiedzialny za siebie i swoją rodzinę, także przed Bogiem - jeśli jest wierzący. „Potrzebuje też być dla tej rodziny autorytetem, przewodzić, pokazywać jej drogę do Boga - tłumaczy dalej. - „Jeśli tego nie robi, to znaczy, że albo Bóg nie jest dla niego autorytetem, albo nie wie, jak to robić, bo przejęła tę rolę kobieta. Biblia pokazuje, że Bóg chciał, by mężczyzna odpowiadał za życie religijne swojej rodziny. Jeśli zagłębimy się w tekst Księgi Rodzaju, odkryjemy, że Adam zgrzeszył przede wszystkim biernością i ucieczką od odpowiedzialności. On stał obok Ewy, gdy wąż nakłaniał ją do zerwania jabłka, i nie zrobił nic. Potem nie dość, że się nie przeciwstawił, to jeszcze ukrył się w zaroślach i obwinił za wszystko Ewę. Ciekawe jest jednak to, że Pan Bóg woła i szuka Adama, nie Ewy".

wierni i waleczni

Co jeszcze jest charakterystyczne dla męskiej duchowości? Walka - odpowiada większość mężczyzn. O co? „Poza walką duchową, którą toczy każdy z nas jako człowiek - mówi Michał Piekara, lider Przymierza Wojowników - jest to codzienna walka o to, by praca nie zdominowała całego życia rodzinnego, by znaleźć codziennie czas na modlitwę, czytanie Pisma Świętego, na bycie dobrym mężem i ojcem". Michał uważa, że formacja mężczyzny musi polegać na ciąłej konfrontacji - z sobą samym, ze swoimi słabościami, z innymi mężczyznami. Mariusz Marcinkowski uzupełnia: „Jeśli mężczyzna widzi, że coś jest sensowne, będzie o to walczył do końca, nawet z Panem Bogiem, chociaż zawsze pozostanie mu wierny".

Wzorem mężczyzny jest dla mnie Abraham. Jego zaufanie Bogu było największym dowodem męskości. Z Abrahamem łączy mnie także trudne doświadczanie wieloletniego oczekiwania na potomstwo i wiara w to, że Bóg zawsze dotrzymuje obietnic" -opowiada Tomasz Jarosz, redaktor naczelny portalu Adonai.pl. Postać Abrahama i wierność jako główna cecha męskiej religijności często powraca w wypowiedziach mężczyzn. Andrzej Góra, opowiadając o męskiej duchowości wspomina swojego proboszcza -niezwykle konsekwentnego, stanowczego i stałego w swoim postępowaniu. To on był dla Andrzeja wzorem męskości. Prawdziwy mężczyzna to bowiem ten, kto potrafi dochować wierności Bogu, żonie, sobie i swoim decyzjom...

gniewni i skryci

Mariusz Marcinkowski uważa, że cechą męskiej duchowości jest intymność, dlatego tak trudno dotrzeć do serca mężczyzny. „My nie mówimy o emocjach" - wyjaśnia Andrzej Kruk - „co nie znaczy, że ich nie doświadczamy". Kobieta jest nastawiona na budowanie relacji, dlatego tak ważny jest dla niej - także w przestrzeni duchowej - świat emocji: to, co czuje ona sama, i to, co czuje Bóg. Doskonale radzi sobie z nazywaniem i dookreślaniem uczuć, mężczyzna najwyraźniej tego nie potrzebuje. Kobieta zapytana o emocje, które towarzyszą jej relacji z Bogiem, zasypuje rozmówcę potokiem słów. Większość mężczyzn w podobnej sytuacji najpierw milczy, a chwili odpowiada: „Gniew". Na kogo? „Na Boga, że świat jest niesprawiedliwy, na świat, na siebie, na swoją słabość..." - wylicza Michał Piekara. - „Chodzi o Boży gniew, który pomaga pokonać trudności, mobilizuje do działania, koncentruje mężczyznę na zadaniach, które kładzie przed nim Bóg. Jest takim silnikiem napędowym".

Mężczyznom trudno się modlić z kobietami, bo one używają wielu słów. Kiedy modlą się razem w męskich wspólnotach wydaje się, że od słów ważniejsze są gesty, np. stanięcie w kręgu.

Dlatego niechętnie przychodzą do kościoła, bo - jak tłumaczą - chrześcijaństwo stało się w większym stopniu religią słowa niż doświadczenia. ą mężczyźni, którzy czują się dobrze w kościele. David Murrow wylicza, że są wśród nich: ci, którzy przejęli religijne wychowanie; ci, którzy realizują w nim jakiś talent (muzyczny, oratorski itp.); ci, którzy interesują się teologią; ci „drapieżni, ponieważ wiedzą, że łatwo w nim zdobyć władzę i kontrolę nad innymi". Pozostali, jeśli nie przeżyją jakiegoś osobistego spotkania z Bogiem, najczęściej stoją daleko od ołtarza: w przedsionku, a nawet za bramą kościoła.

Nie wiem, co sprawia, że na Msze św. w tym przyklasztornym kościółku przychodzi tak wielu mężczyzn i że tak chętnie włączają się w liturgię. Kiedy do niego weszłam, poczułam się jednak na tyle nieswojo, że zatrzymałam się w połowie nawy głównej i postanowiłam zająć miejsce gdzieś z boku. Wydawało mi się, że komentarze mojego dwulatka są tutaj dużo bardziej słyszalne niż w innych kościołach, wyszłam z nim więc do przedsionka. Po pewnym czasie przechodzący mnich zamknął mi drzwi kościoła przed nosem, uniemożliwiając kontakt wzrokowy z ołtarzem. Pomyślałam sobie, że należę chyba jednak do Kościoła „żeńskokatolickiego".. .

[1] D. Murrow, Mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła, Poznań 2007
[2] T. Jaklewicz, P. Pawlukiewicz, Gdzie te chłopy?, „Gość Niedzielny" nr 44/2008
[3] P. Arnold, Wildmen, Warriors and Kings: Mascu-line Spirituality and the Bible, York 1991, cyt. za: D. Murrow, Mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła, Poznań 2007, str. 202-203.
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...