Spadkobiercy doktor Błeńskiej

Niedziela 1/2011 Niedziela 1/2011

Pomagali już polskim księżom w Kazachstanie i ewangelizowali Afrykańczyków na Wyspach Zielonego Przylądka. W tym roku pracowali w domu dla arabskich sierot w Jerozolimie

 

Do Kazachstanu młodych wolontariuszy zaprosił arcybiskup Astany – Tomasz Peta. Sam 20 lat temu jako kapłan archidiecezji gnieźnieńskiej wyjechał głosić Ewangelię mieszkającym w tym środkowoazjatyckim kraju rodakom. Młodzież z Poznania przez kilka tygodni pomagała pracującym tam kapłanom.

– Wydawało nam się, że Kazachstan leży na końcu świata. I że dalej już nie pojedziemy – opowiadają poznańscy studenci.

Mylili się

Jeszcze przed wyjazdem do Azji Środkowej s. Elżbieta ze Zgromadzenia Klawerianek spotkała się z s. Reginą, klawerianką z Wysp Zielonego Przylądka. – Pochwaliłam się, że jedziemy z młodzieżą do Kazachstanu – wspomina tamto spotkanie s. Elżbieta.

S. Regina zaproponowała, by w następnym roku młodzi Polacy przyjechali na Cabo Verde (tak brzmi nazwa kraju w języku portugalskim). – Przyjęliśmy to jako dobry żart – opowiada ks. Stułkowski. – Niełatwo było wyekspediować grupę do Kazachstanu, a co dopiero do Afryki. Nie wiedzieliśmy nawet, gdzie leży Cabo Verde – dodaje.

Do wyprawy przygotowywali się cały rok. Uczyli się nawet portugalskiego, żeby łatwiej porozumieć się z mieszkańcami Wysp Zielonego Przylądka. Na Cabo Verde spędzili sześć tygodni. Uczestniczyli w rekolekcjach, odwiedzali chorych, więźniów, uczyli miejscowych udzielania pierwszej pomocy i sprzątali wybudowany przez siostry akademik.

Rok temu zaprosili grupę Kabowerdeńczyków do Polski. Pokazali im Poznań, Kraków, Łagiewniki, Wieliczkę, Warszawę i były niemiecki obóz zagłady w Auschwitz. Pielgrzymowali z nimi w Dominikańskiej Pieszej Pielgrzymce z Krakowa na Jasną Górę. Przez siedem dni pokonali prawie 200 km. Dla Afrykańczyków była to pierwsza w życiu pielgrzymka. – Byłam zaskoczona, że tylu młodych ludzi chciało iść i śpiewać – opowiadała potem Maria do Rosario.

– Po dwóch latach od wyprawy do Afryki sami zatęskniliśmy za kolejnym wyjazdem – mówią studenci.

Myśleli o Ameryce Południowej, ale wspierający misyjne zaangażowanie studentów abp Stanisław Gądecki doradził im Jerozolimę.

Z ziemi polskiej do Ziemi Świętej Polskie elżbietanki wysłał do Ziemi Świętej kard. August Hlond. W 1931 r. powierzył im opiekę nad domem dla polskich pielgrzymów w starej części Jerozolimy. Istniejąca od początku stulecia placówka okazała się za ciasna i siostry zaczęły myśleć o kolejnej siedzibie. Kupiły działkę i zaczęły budowę. W 1941 r. nowy dom pielgrzyma był już gotowy. Stary Dom Polski i Nowy Dom Polski istnieją w Jerozolimie do dziś. W obu zatrzymują się Polacy z całego świata, którzy pielgrzymują do miejsc związanych z ziemskim życiem Chrystusa.

Gdy w 1967 r. wybuchła wojna izraelsko-arabska, elżbietanki wzięły na swoje barki nowe wyzwanie. Wojna trwała zaledwie sześć dni, ale kosztowała mnóstwo ofiar, zwłaszcza po stronie arabskiej. Po ulicach Jerozolimy wałęsało się sporo opuszczonych i bezdomnych sierot palestyńskich. Siostry zaczęły je przygarniać. Tak na zboczu Góry Oliwnej powstał Dom Pokoju. Mieszka w nim ponad 20 nieletnich chrześcijan i muzułmanów.

Niedawno elżbietanki zbudowały dla arabskich dzieci kolejny sierociniec. Tym razem w Betlejem. Miejsce narodzin Chrystusa kilka lat temu władze Izraela otoczyły ośmiometrowym murem zakończonym drutem kolczastym – co pogorszyło jeszcze bardziej trudny los tamtejszej ludności.

Właśnie przy wykończeniu sierocińca w Betlejem mieli pomagać studenci z Poznania. Na miejscu okazało się, że do specjalistycznych prac potrzeba budowlanych fachowców. Dlatego wolontariusze pracowali w Domu Pokoju. – Ale mieliśmy co robić – zapewnia Damian.

Patriarcha prosi o modlitwę

– W Jerozolimie żyje prawie pół miliona żydów, ćwierć miliona muzułmanów i tylko dziesięć tysięcy chrześcijan – opowiadał im abp Twal.

Zwierzchnik katolików obrządku łacińskiego w Ziemi Świętej przyjął studentów z Poznania w swojej rezydencji. – Mówił o ciężkiej sytuacji tutejszych chrześcijan i dziękował za pomoc, jaka do nich płynie także z Polski – opowiadają uczestnicy wyprawy.

– Ale najbardziej potrzebujemy pokoju. Módlcie się o pokój dla nas – apelował do gości z Polski patriarcha Twal.

Poznańscy studenci pamiętają o jego prośbie w modlitwach. I myślą już o kolejnej wyprawie.

Ksiądz Szymon mówi, że misyjna tradycja zobowiązuje. Oprócz dr Błeńskiej z Poznaniem związany był też zmarły przed pięcioma laty o. Marian Żelazek – opiekun trędowatych w Indiach.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...