Klucze do twierdzy

Tygodnik Powszechny 2/2011 Tygodnik Powszechny 2/2011

"Za zło w Kościele powinni się uderzać w piersi przede wszystkim kapłani i biskupi. Natomiast słyszę, że to jest wina Unii i liberalizmu"...


Zadaniem Kościoła nie jest wskazywanie na partie, tylko formowanie sumień, także polityków. Kard. Stanisław Dziwisz mówił niedawno w „Gościu Niedzielnym”, że Kościół ocenia życie publiczne z perspektywy wartości moralnych, które głosi. Jeśli dana partia podejmuje inicjatywy bliższe nauczaniu Kościoła, to siłą rzeczy będzie cieszyła się większą sympatią. W tym sensie świętym obowiązkiem Kościoła jest wtrącanie się do polityki. Polityka to debata wolnych ludzi o tym, jak powinni urządzić wspólne sprawy. Każdy problem poruszany w Sejmie i w przestrzeni publicznej ma wymiar moralny. Dlaczego poglądy etyczne motywowane religią miałyby zostać zepchnięte na margines, a religia zamknięta w sferze osobistej? Dlaczego poglądy etyczne ateistów czy agnostyków mają być uprzywilejowane?

O. Ludwik Wiśniewski: Ja tak nie umiem patrzyć. Doświadczenie mi mówi, że łatwo można ułożyć pięknie brzmiące hasła i programy. Dla mnie najważniejsze jest to, czy uważam danego polityka, na którego chcę głosować, za człowieka sumienia. Czy jest uczciwy, czy nie.

Bolączką w Polsce jest to, że politycy wygłaszają slogany religijne, a przy biskupach zachowują się jak ministranci.

Ks. Tomasz Jaklewicz: Nie mówię o mizdrzeniu się polityków do biskupa, tylko o programach. Głosujemy na ludzi, ale przecież także na program. Oczywiście, że to opiera się na zaufaniu do konkretnych ludzi, jak inaczej miałoby być?

O. Ludwik Wiśniewski: Więc Ksiądz twierdzi, że kazań politycznych nie ma?

Ks. Tomasz Jaklewicz: Sprzeciwiłem się twierdzeniu, że jest ich ponad 50 proc.

O. Ludwik Wiśniewski: Niczego takiego nie stwierdziłem. Napisałem, że według mojego odczucia ponad połowa księży zarażona jest myśleniem, którego przykład przed chwilą podałem. I podam jeszcze jeden. Uczestniczyłem w pogrzebie człowieka bardzo mi osobiście bliskiego, zmarłego w katastrofie smoleńskiej Władysława Stasiaka, szefa Kancelarii Prezydenta. Msza pogrzebowa odprawiana była w kościele św. Anny w Warszawie. Uczestniczyło w niej wielu polityków, m.in. prezydent Komorowski jako Marszałek Sejmu. Podczas homilii kaznodzieja zaczął mówić, cytuję z pamięci: „To był prawdziwy patriota, w przeciwieństwie do tych, którzy noszą historyczne nazwiska. Ci z Targowicy też nosili historyczne nazwiska”. Dziś żałuję, że nie zrzuciłem ornatu i nie wyszedłem z kościoła.

Ks. Adam Boniecki: To szczególnie razi w momentach uroczystych, podczas świąt narodowych we Mszach św. transmitowanych. Podane przez o. Wiśniewskiego procenty raczej wskazują, że zjawisko występuje często. Mam czasem wrażenie, że ci kaznodzieje lepiej czują się na gruncie politycznych rozgrywek niż kerygmy. Co nie oznacza, że w kazaniach nie mamy reagować na wydarzenia polityczne. Każda ludzka działalność ma wymiar etyczny. Na każdą można spojrzeć z perspektywy teologicznej. Na pewno jednak nie z partyjnej.

Chyba wszyscy się zgodzą, że czasem Kościół musi wypowiedzieć się na tematy związane z ustawodawstwem. Jednak np. kwestia zapłodnienia in vitro zaczęła istnieć w świadomości biskupów dopiero, kiedy zaczęła się dyskusja o stanowieniu prawa.

Ks. Tomasz Jaklewicz: W przestrzeni publicznej argumenty Kościoła są często zmanipulowane, przedstawiane pod hasłem: Kościół znowu czegoś zabrania. Zgadzam się, że biskupi powinni wcześniej o tej sprawie mówić i pozytywnie przedstawiać nauczanie Kościoła, dostarczając argumentów – bo tego często brakuje. Ale to nie jest tylko zadanie biskupów. Za mało jest takich inicjatyw, jak choćby zeszłoroczna wkładka o bioetyce dołączana do pism katolickich. My, jako ludzie mediów związanych z Kościołem, też powinniśmy się bić w piersi.

Dla Kościoła państwowe ustawodawstwo nie jest z pewnością sprawą najważniejszą. To tylko wycinek rzeczywistości, choć ważny także dla wierzących. Na co dzień biskupi zajmują się nie polityką, ale duszpasterstwem – nauczają, bierzmują, wizytują parafie. Oczywiście można się zastanawiać, czy wizytacje nie stają się pustą formą: wszyscy się do biskupa uśmiechają i nie rozmawia się o problemach. Ale to zależy nie tylko od biskupów, ale i od świeckich i szeregowych duszpasterzy, by rozmawiać z biskupem o wszystkim, co im leży na sercu: o parafii, kazaniach, ostatnim liście Episkopatu czy o liście o. Ludwika... Szansą Kościoła są właśnie indywidualne spotkania. Żyjemy w erze multimedialnej, a ludzie są spragnieni osobistego kontaktu.

Nie stawiałbym jednak dialogu na pierwszym miejscu jako najistotniejszego czynnika odnowy Kościoła. O. Ludwik proponuje powołanie zespołów podejmujących poszczególne tematy. Boję się, że w Kościele, jak i w naszym życiu publicznym, za dużo jest gadania, z którego nic nie wynika. Ostatecznie Kościół buduje się poprzez świętość, a świętych księży i świeckich nie brakuje.

O. Ludwik Wiśniewski: Ksiądz tak mówi, jakbym twierdził, że w Kościele jest samo zło. Nie, w Kościele jest mnóstwo pięknych rzeczy i wspaniałych ludzi. Ale ja już od 55 lat słyszę, że trzeba odnowić wiarę, że najważniejsze jest spotkanie z Panem Bogiem itd. Chodzi o to, żeby wreszcie zacząć to robić. Duszpasterz musi wiedzieć, jak ważne są małe kroczki. Do debat zaproponowałem takie tematy, które budzą największe kontrowersje, którymi najczęściej się straszy. Więc zacznijmy coś robić, żeby nasze pokolenie miało wkład w kształt Kościoła i świata.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...