Wszystkie smaki wiary

Tygodnik Powszechny 3/2011 Tygodnik Powszechny 3/2011

Bóg zawsze będzie interesować się tym – wiem to po samej sobie – kto pyta, poszukuje i chce wiedzieć więcej. Być może wręcz nie interesują Go ludzie ślepo wierzący?


I wraca Pani do jakichś jej fragmentów?

Uwielbiam Hymn o miłości – miłość łaskawa jest, miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą. Ten fragment jest moim ulubionym. Bo w życiu najważniejsza jest właśnie miłość, a w Piśmie opisana została w sposób przepiękny. Te słowa można czytać codziennie, bo codziennie potrzebna jest nam miłość. Oczywiście, w różnych jej odmianach: kobiety i mężczyzny, dzieci i rodziców, przyjaciół. Tymczasem nie lubimy okazywać uczuć ani o nich mówić. Potrzeba nam więcej miłości w życiu i nie należy się tego wstydzić.

Która z tych odmian miłości jest dla Pani najważniejsza?

Dla mnie – miłość do dziecka. Mam to szczęście, że mam córkę. Miałam też to szczęście, że kochałam mężczyznę. Mam fantastycznych rodziców i brata. Mam też przyjaźń i wiem, że to słowo nie jest puste. Ale miłość do dziecka to bodaj najczystsza forma miłości.

O miłości do mężczyzny mówi Pani w czasie przeszłym. Miłość zawiodła?

W moim przypadku została – nie boję się tego słowa – zabita. Ale miłość jako taka nie zawiodła. Mam przecież wspaniałą córkę, owoc właśnie tej miłości.

A co podpowiadała wiara, kiedy widziała Pani śmierć tej miłości?

Było bardzo ciężko, ciężko jest nawet do tego wracać. Modliłam się do Judy Tadeusza i do świętej Rity. Za ich pośrednictwem chciałam rozmawiać z Bogiem. Potrzebowałam rozmawiać, bo moje życie wydawało mi się beznadziejne. Patrząc z zewnątrz, pewnie można było pytać, czy nie dramatyzuję i o co chodzi. Bo przecież wszystko niby było w porządku. Ale ból przeżywany wewnątrz mnie był okropny. Mimo że zostałam zraniona, wciąż uważam, że miłość jest w życiu najważniejsza. Minęło od tego zdarzenia już parę lat, więc moja refleksja dojrzewa – może jeszcze nadejdzie czas, kiedy pojawi się miłość i będę mogła być w Kościele właśnie z tą miłością.

Dziś już Pani droga z wiarą wyszła na prostą?

Teraz jest cudownie, jak z dzieckiem przed Bożym Narodzeniem: wstaję codziennie rano i myślę, co pięknego się wydarzy. Znów budzę się szczęśliwa, odkąd sprawy się poukładały i zabliźniły rany. Każdego dnia czekam, kogo na mojej drodze postawi dziś Bóg.

Modlitwa przychodziła Pani łatwiej w czasie sukcesów czy w chwilach bolesnych doświadczeń?

Kiedy wszystko się posypało, wróciłam do modlitwy. Wcześniej tłumaczyłam sobie, że nie mam czasu, że praca, że życie na walizkach. Przez ostatnie trzy lata dziękuję Wszechmogącemu za wszystko, co otrzymałam, a przecież hojnie mnie obdarzył. I każdy dzień kończę podziękowaniem za wszystko, co się wydarzyło. Wcześniej modliłam się z nawyku, teraz z potrzeby i chęci.

Najczęściej modlę się wieczorem z córką, to wtedy mamy czas dla siebie. I widzę, że Oleńka w dialogu z Bogiem jest w sytuacji lepszej niż ja. Ma czyste serce, czyste intencje – ma autostradę do nieba. I robię wszystko, by z niej nie zboczyła. I wciąż mam potrzebę wdzięczności wobec Boga. Chociażby za Olę, przede wszystkim za Olę...

Potrzebuje Pani w swoim życiu Kościoła?

Kościół pomaga mi pewne sprawy usystematyzować. Był taki czas, że nawet w niedzielę – z różnych powodów – kręciłam zdjęcia do moich programów. W pewnym momencie stwierdziłam, że jednak dnia siódmego nie będę pracować. W moim domu rodzice nigdy w niedzielę nie pracowali. Nieraz tłumaczyłam swoje postępowanie tym, że uwarunkowania zewnętrzne zmuszają mnie do pracy, dziś wiem, że to nieprawda. Niedziela jest dniem świętym, warto zwolnić, zastanowić się nad czasem i samym sobą.

I wtedy Kościół jest potrzebny, przy czym ja sama szukam miejsc, gdzie od księdza z ambony usłyszę ciekawe objaśnienie Ewangelii.

Nie znoszę politykujących duchownych. Jest to sfera, do której księża i biskupi nie powinni się mieszać. Zazwyczaj kapłani, głoszący z ambony swoje polityczne przemyślenia, są nieprzemakalni. Nie ma nic bardziej śmiesznego, jak duchowny politycznie zacietrzewiony. Na szczęście w moim ukochanym Krakowie można usłyszeć fantastyczne kazania. Świetne były ks. Malińskiego. Lubię chodzić do dominikanów, słynna godzina 12.15 z udziałem o. Kłoczowskiego. A ponieważ moje dziecko woli inne godziny, to czasami idziemy do zmartwychwstańców.

Ale w ogóle trzeba szukać Kościoła jako miejsca na Ziemi, w którym wzmocnimy wiarę. Tylko proszę pamiętać, że są też takie, użyję języka z planu zdjęciowego, lokacje, w których można tę wiarę stracić. I to jest ten ludzki element w Kościele, o którym wspominałam na początku rozmowy. Już nawet nie tyle za dużo soli i pieprzu, ale łyżka dziegciu... 

Ewa Wachowicz jest dziennikarką Polsatu, producentką programów telewizyjnych, felietonistką i autorką książek kulinarnych. Była Miss Polonia i rzecznik rządu Waldemara Pawlaka.

Ks. Robert Nęcek (ur. 1969) jest doktorem teologii, rzecznikiem Archidiecezji Krakowskiej.
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...