Więcej niż dotyk

Tygodnik Powszechny 4/2011 Tygodnik Powszechny 4/2011

Kult świętego nie sprowadza się do czczenia relikwii. Polega przede wszystkim na modlitwie o wstawiennictwo, próbie naśladowania. Inaczej stworzymy karykaturę: przychodzę do kogoś z wizytą, on chciałby ze mną rozmawiać, a ja całuję jego ubrania...


Czy kult relikwii wynika z wiary potrzebującej dowodów?

Bóg się chciał wcielić, a to oznacza konkret: uczynił to w takim miejscu, w takim czasie. Pielgrzymka do Ziemi Świętej to dla chrześcijanina głębokie przeżycie religijne. Jeśli chcę zrozumieć Chrystusa, powinienem jego cielesność możliwie najlepiej odnaleźć i opisać. Inaczej potem rozumie się Pismo Święte. Bycie na Golgocie i w Grobie Chrystusa to doświadczenie dla wiary niezwykle ważne. Szukamy tam śladów wcielenia. Bóg nie jest abstrakcją, tylko uczestnikiem ludzkiej historii.

Możemy to odnieść też do relikwii świętych?

Tak, bo Objawienie przychodzi przez świadków. Ewangelia z ostatniej niedzieli [J1, 29-34] opisuje świadectwo Jana Chrzciciela, który widział Jezusa przystępującego do chrztu. Mówi: ja to widziałem i świadczę, że On jest synem Boga. Nie słyszymy tu samego Boga; historia zbawienia dzieje się przez świadków.

Co sam Jan Paweł II mówił o kulcie relikwii?

Pobożność Papieża była przy całej jego wielkości prosta, trzymająca się popularnych form, np. pielgrzymował do Composteli. Podobnie uczynił niedawno Benedykt XVI, który objął statuę św. Jakuba. Historyczne dowodzenie autentyczności tamtejszych relikwii to karkołomne wyzwanie, ale obaj papieże przecież o tym wiedzieli. Wiedzieli też, że pielgrzym do Composteli włącza się w nurt pobożności trwający ponad 13 wieków i niosący moc kulturotwórczą, uczestniczy w modlitwie jednoczącej kontynent europejski. Zakorzenieni jesteśmy nie tylko w historii, ale i w pobożności przodków.

Katedry i klasztory rywalizowały o relikwie, bo łączyło się to też z korzyściami ekonomicznymi czy nawet politycznymi.

Zgoda, tylko co z tego wynika dla współczesności?

To, że dzisiaj już nawet nie hierarchowie, ale sami dziennikarze piszą, że Kraków będzie miał „najcenniejszą relikwię”, bo ampułkę z krwią Jana Pawła II. Bp Stanisław Budzik powiedział kiedyś z kolei, że po beatyfikacji „najcenniejszą relikwią” będzie pas z Jasnej Góry. A kiedy do Nakła przywieziono relikwie bł. Michała Sopoćki, proboszcz tamtejszej parafii wyraził radość, że to są relikwie pierwszego stopnia – kości. Wyścig o prestiż trwa...

I cóż ja mam na to powiedzieć? Oczywiście, trzeba uważać z takimi określeniami, żeby zbyt wielkiej wagi nie przywiązać do samych relikwii. Przestajemy wtedy patrzeć poza nie. Adoracja w Kościele odnosi się tylko i wyłącznie do Boga. Nie ma adoracji relikwii! To dramatyczny błąd pojęciowy. Adorować możemy wyłącznie Trójcę Świętą.

Natomiast wspomniana hierarchizacja polega na tym, że relikwie pierwszego stopnia to kości, a drugiego – przedmioty, których święty dotykał itp. To nie jest miara doskonałości relikwii, ale klasyfikacja prawno-kanoniczna. I tyle.

Wiara rodzi się ze słuchania, jak mówi Pismo Święte. Słowo to oczywiście nie tylko Pismo, Bóg mówi też przez ludzi i wydarzenia. Benedykt XVI stwierdza, że każdy grzech rodzi się ostatecznie z niesłuchania Słowa: także grzech zabobonu. Nie ma nic złego w pokazywaniu wiernym znaków, pod warunkiem, że się do nich prowadzi przez Słowo Boże.

Liczba relikwii papieskich w Polsce nie spowoduje wzrostu wiary: to właśnie jest myślenie magiczne.

To może potraktujmy jak relikwie słowo Jana Pawła II – jego encykliki, listy... „Relikwie” to przecież po prostu pozostałości, nie tylko fizyczne.

W bardzo szerokim znaczeniu tego słowa moglibyśmy tak myśleć. Kult świętego nie sprowadza się przecież do kultu relikwii, polega przede wszystkim na modlitwie o wstawiennictwo, próbie naśladowania, zgłębianiu nauczania. Katechezy Papieża o miłości między mężczyzną a kobietą to wielkie wydarzenie w dziejach Kościoła. Podobnie nauczanie społeczne: Leon XIII, Pius XI i Paweł VI mówili o prawach człowieka pracy, a Jan Paweł II o prawie człowieka do pracy.

Zatem jeśli skoncentrujemy naszą uwagę na czci wobec relikwii, a nie na papieskim nauczaniu, to uczynimy z kultu karykaturę. Przychodzę do kogoś do domu, gospodarz chciałby ze mną rozmawiać, a ja zamiast tego całuję jego ubrania...

Skoro ta beatyfikacja ma służyć rozwojowi wiary, a wiara rodzi się ze słuchania...

... to słuchanie doprowadzi nas do przeżywania znaków. A one z kolei będą w nas wywoływać Słowo, mądrość i świętość. Prawie 30 lat temu oglądałem film „Przebaczenie”. Kamera podążała za Janem Pawłem II odwiedzającym w więzieniu Ali Agcę. Bez żadnego komentarza, który byłby zbędny. Kard. Stanisław Dziwisz przechowuje list, który Papież napisał do swojego niedoszłego mordercy (potem jednak dla sobie znanych powodów zrezygnował z jego wysłania). To jest dopiero przemawiająca relikwia! Warto by zorganizować wokół tego listu np. dobrze przemyślaną wystawę. Bo w nim ukryta jest cała prawda o chrześcijańskiej miłości do nieprzyjaciół i o przebaczeniu.

Ten list można również uszanować jako relikwię, np. pocałować. Taki gest będzie dobry, o ile ktoś nie uczyni go bezmyślnie: wtedy relikwia nie doprowadzi go do zadania sobie pytania, czy sam potrafiłby w takim stopniu jak Jan Paweł II przebaczyć prześladowcom.

Z Ks.prof. Grzegorzem Rysiem, historykiem Kościoła rozmawiał Maciej Müller.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...