Pragnę... obgadać mój Kościół

Przewodnik Katolicki 8/2011 Przewodnik Katolicki 8/2011

Od Wiżajn po Zgorzelec i od Słubic po Zosin każdy Polak jest ekspertem przynajmniej w dwóch dziedzinach życia. Wszyscy znamy się na... medycynie i Kościele.

Pan Bóg jest wszędzie, po co mi Kościół? Ludzie Kościoła uczynili wiele zła.

Jedni zarzucają mu, że za bardzo miesza się do polityki, a inni, że za mało. Wielu uważa, że zabiera głos w kwestiach, o których nie ma pojęcia. Niepotrzebnie wtrąca się w sprawy związane z moralnością. Najlepiej więc niech się w ogóle nie odzywa.

To „silne” argumenty tych najbardziej „zatroskanych” o dobro Kościoła (a może ludzi Kościoła?). Kogo więc krytykujemy: wikariusza, proboszcza, papieża czy instytucję?

Po pierwsze, Kościół nie jest grupą nietykalnych. Nie jest też grupą sekciarską, bo żyje dwiema potężnymi siłami: uniwersalizmem i partykularyzmem, jednością i różnorodnością. Utrzymuje równowagę między działaniem a myśleniem, ascezą i mistyką, teorią i praktyką. Jest powszechny i zróżnicowany jednocześnie, co przydaje mu duchowego bogactwa. Po drugie, powszechność Kościoła jest znakiem jego wiarygodności.

Ksiądz bez wiernych, a biskup bez księży jest nikim. To wspólnota ludzi potrzebujących się nawzajem. To święta społeczność grzeszników. Kto naprawdę szuka Boga w Kościele, ten do Niego przyjdzie.

Zgorszenie w Kościele było i będzie. Tak było od początku. Wystarczy przypomnieć św. Piotra, który zaparł się Jezusa. Nie przeszkodziło to jednak w tym, że został pierwszym papieżem. Kościół głosi tę prawdę od ponad dwóch tysiącleci.

„Wszyscy zgorszycie się Mną tej nocy” – mówił Jezus w Ogrójcu. Chrystus sam gorszył Jemu współczesnych. Jadł z celnikami, dotykał nieczystych, obmył uczniom nogi... Umarł na krzyżu, a to był przecież znak największego zgorszenia.

Siła Kościoła nie tkwi w instytucji, administracji, nadzorze i represjach, zakazach i nakazach... ale w zaufaniu Bogu. „Ilekroć niedomagam – pisze św. Paweł – tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12, 10). To nie Zamek Kafki czy Urząd Brezy... Kościół nie jest ukryty pod korcem. To o nim powiedziano: „Nie może się ukryć miasto zbudowane na górze” (Mt 5, 14n).

Narzędziem władzy Kościoła jest nauczanie, ale nikogo do niczego nie można przymusić, zwłaszcza jeśli chodzi o wiedzę. Człowiek sam musi chcieć się czegoś nauczyć. Jeżeli ktoś nie chce słuchać nauki Kościoła, nie ma przymusu. Ale warto być w swoich decyzjach konsekwentnym.

Głębokie utożsamianie się ze sprawami Kościoła jest nie tylko koniecznym warunkiem mówienia o nim, ale również istotnym warunkiem wszystkich dzieł zmierzających do jego wzrostu.

Podejmując dyskusję o Kościele, nie ukrywajmy się za parawanem utartych poglądów, przekonań, gotowych prawd, ustalonego porządku i wymówki, że my, chrześcijanie, nie mamy nic do powiedzenia. Chrześcijanin nie może być nieobecny w świecie, Kościół nie może milczeć, jeśli naprawdę chce „przyjąć problemy człowieka i rozważać je w wierze”. Kiedy Kościół – wspólnota wiary i łaski – przemawia, nie może uprawiać estetyki, retoryki, kultury. Ma uprawiać proroctwo pochodzące z miłości Boga i wie, co jest dobre dla człowieka. Obrona życia, dawanie świadectwa światłości, przeżycie miłości to znamiona proroctwa.

Kościół jest dziś pojmowany jako coś zewnętrznego, obcego, a nie wspólnota.

Szukamy w świątyni pięknego wystroju, „klimatu”, niektórzy ochłody w upalne dni lub miłego nastroju. A to nie tędy droga!
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...