Co to się dzieje w Kościele?!

Przewodnik Katolicki 9/2011 Przewodnik Katolicki 9/2011

Może lubisz ponarzekać na Kościół – że zbyt bogaty, że za mało ma wspólnego z Ewangelią. Ale czy naprawdę jesteś pewien, że go znasz? Może się okazać, że bezdomni na ulicach Rio de Janeiro, Lizbony czy Szczecina wiedzą o Kościele więcej niż ty.

 

Posłuchajcie, co Bóg uczynił w moim życiu...

Swoim świadectwem dzieli się Marek Tomikowski,  jeden z koordynatorów Wspólnoty Przymierze Miłosierdzia w Szczecinie

- Pochodzę z Żegowa, małej wioski leżącej k. Buku w Wielkopolsce. Jestem najstarszy z pięciorga rodzeństwa. Gdy miałem 17 lat, w wypadku zginął mój ojciec. Najmłodsi siostra i brat, wówczas 3- i 5-letni, oczekiwali, że zastąpię im tatę. A ja, no cóż, całkowicie pogubiłem się w wieku dorastania.

To był mój Wielki Piątek

Żyłem zupełnie beztrosko, nie miałem żadnych zahamowań. Pojawiły się oszustwa, rozrzutność pieniędzy, imprezy. Przestałem chodzić do kościoła, co więcej, wyśmiewałem się z niego. Chociaż codziennie widziałem, jak mama klęczy i odmawia Różaniec, żyłem swoim życiem. Raz, a było to sześć lat temu w Wielki Piątek, powiedziała: „Marek, idziesz do spowiedzi”. Miałem oczywiście inne plany, ale Pan Bóg w tym momencie posłużył się dziećmi. Najmłodsze rodzeństwo, któremu niczego nie potrafiłem odmówić, wzięło mnie za ręce i poprosiło: „Pojedź z nami do kościoła”. Uległem im, myśląc, że szybko to załatwię i dalej będę robił swoje. Wybrałem pierwszy lepszy konfesjonał. I wtedy doświadczyłem Bożego Miłosierdzia. Ta spowiedź jest dla mnie do dzisiaj czymś niewytłumaczalnym. Po odejściu od konfesjonału wszystko się we mnie trzęsło, płynęły łzy. W nocy nie mogłem zasnąć i pojechałem na grób ojca. Modliłem się wówczas: „Boże, oddaję Ci moje życie, pokieruj nim, bo ja nie wiem, co mam dalej robić”. Z cmentarza pojechałem na całonocne czuwanie do kościoła. I tak się zaczęło. Uzdrowienie jednak przychodziło etapami. Po około roku przestałem kraść, potem pić alkohol, na końcu zniknęła pożądliwość.

Uciekłem do Szwecji

Pół roku po tej spowiedzi poznałem nad morzem Anię, moją obecną żonę. Ona od początku się za mnie modliła. Aby uwolnić się od nieuczciwości w pracy, postanowiłem wyjechać na 2,5-letni kontrakt do Szwecji. Wypływałem promem dokładnie wtedy, gdy odchodził Jan Paweł II... W Szwecji doświadczyłem samotności. Dopiero tam doceniłem rodzinny dom. Tam też odnalazłem kościół katolicki, w którym poznałem o. Sebastiana. To on, gdy Ania odwiedzała mnie w Szwecji, przygotowywał nas do małżeństwa, a potem pobłogosławił nasz związek. Krótko po ślubie skończył mi się kontrakt. Kupiłem wtedy maszynę budowlaną, a pierwsze zlecenie dostałem w Szczecinie, w rodzinnym mieście Ani. Wreszcie mogliśmy być razem.

Odpowiedź Boga

W 2008 r. w naszym życiu pojawiła się Wspólnota Przymierze Miłosierdzia i bardzo dużo się zmieniło. Jesienią uczestniczyliśmy w prowadzonych przez misjonarzy warsztatach, po których zapytali oni m.in. żonę i mnie, czy chcielibyśmy zostać współodpowiedzialnymi za powstanie grupy Wspólnoty Przymierze Miłosierdzia w Szczecinie. Dla mnie to była odpowiedź od Boga, bo chciałem mówić ludziom o tym, co On uczynił w moim życiu. A do tego charyzmat Wspólnoty, to, czym ona żyje, jest bardzo bliski mojemu sercu.

Na imię miał Samuel

Rok później dowiedzieliśmy się, że być może nie będziemy mieli dzieci. Na swój drugi z kolei pobyt do domu Wspólnoty w Lizbonie wyruszaliśmy w bólu, ale z myślą, że poprosimy o. Enrique o modlitwę. A kiedy potem chcieliśmy mu za nią podziękować, powiedział tylko: „Nie mi dziękujecie, ale Jezusowi”.

W marcu 2010 r. okazało się, że Ania jest w ciąży. Nasza radość była ogromna. Niestety, żona poroniła, ochrzciliśmy duchowo nasze dziecko i nadaliśmy mu imię Samuel. Bardzo wówczas doświadczyliśmy jedności w modlitwie z całą Wspólnotą. Gdyby nie ten ogrom modlitwy, tak po ludzku trudno byłoby nam się pozbierać.

Przyszedł czas na Buk

Kiedy jeszcze Samuel był z nami na ziemi i zacząłem planować jego chrzciny z udziałem rodziny, pojawiła mi się w głowie myśl: „Marku, kto jest twoją rodziną? Dlaczego nie myślisz o swojej parafii w Buku?” Gdy więc straciliśmy dziecko, postanowiliśmy z żoną modlić się za jego wstawiennictwem o to, aby, jeśli taka jest wola Boża, Wspólnota Przymierze Miłosierdzia zawiązała się także w tamtej parafii. I tak też się stało. Kiedy w kwietniu misjonarze ze Wspólnoty zakończyli pobyt w Szczecinie, nie mogli odlecieć z powodu pyłu unoszącego się nad Europą po wybuchu wulkanu. Zaproponowałem więc, żeby pojechali do Buku. Na Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie przyszło tam wówczas 350 osób. A my dalej modliliśmy się za wstawiennictwem Samuela. I choć ojcowie Enrique i Antonello zazwyczaj nie odwiedzają tak małych miejscowości, to w czerwcu ubiegłego roku przyjechali do Buku.

A my z żoną oczekujemy teraz narodzin naszego kolejnego dziecka. Przyjdzie na świat w połowie maja.

Wysłuchała KAMILA TOBOLSKA [Śródtytuły pochodzą od Redakcji.]

Więcej informacji o grupach Wspólnoty Przymierze Miłosierdzia w Polsce na: www.przymierzemilosierdzia.pl www.pmbuk.pl.

 

 

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...