Po przewrocie. Koniec Drugiej Republiki

Przegląd Powszechny 3/2011 Przegląd Powszechny 3/2011

Społeczeństwo obywatelskie, które nigdy nie było na Ukrainie dość silne, okazało się osłabione i rozbite. W ciągu pięciu lat niezdarnych rządów pomarańczowych liderów, w których swego czasu pokładało ono wielką i być może ostatnią nadzieję, zdołało wyobcować się z polityki.

 

Optymalnym dla tego środowiska byłby umiarkowanie autory­tarny reżim w typie rządów Kuczmy – z „wieolowektorową” polityką zagraniczną i podobnym balansowaniem/manipulacją w polityce wewnętrznej. To, że Janukowycz tak stanowczo i bez żadnej korzyści dla siebie, jak również dla większości oligarchów (jakakolwiek korzyść dla Ukrainy, o czym wspominałem już powyżej, tego środowiska zasadniczo nie ciekawi) obrał kurs zachodni w polityce za­granicznej i w sposób równie stanowczy przystał na konfrontacyjną, nieopartą na kompromisie politykę wewnętrzną, świadczy nie tylko o jego umysłowych niedyspozycjach lub, co gorsza, o szantażowaniu go przez FSB [Federalną Służbę Bezpieczeństwa Rosji] materiałami poważnie go obciążającymi, lecz także o ograniczonym wpływie na niego oligarchów, jeśli tak można rzec, „produktywnych” – w odróżnieniu od aktualnie dominujących w prezydenckim środowisku oligarchów kompradorskich, pasożytniczych.

Janukowycz, jak się zdaje, zaczął uświadamiać sobie – czy to sam, czy dzięki doradcom niezwiązanym z „naftogazowym” towarzystwem – że posunął się zbyt daleko i wpadł w rosyjską pułapkę – status nieuznawanego prezydenta państwa wyrzutka może okazać się nieodwracalny. Jednak trudno zejść z raz obra­nego kursu. Z jednej strony, Janukowycz dostatecznie zraził do siebie demokratyczną i świadomą narodowo część społeczeństwa, a z drugiej – nadmiernie rozpalił tradycyjne, ukrainofobicz­ne instynkty swojego sowieckiego elektoratu. Co gorsza, oddał Ro­sjanom praktycznie wszystkie atuty, jakimi dysponował, choć nie zdołał zahamować tym ich apetytów, lecz na odwrót – rozbudził je jeszcze bardziej. A w zanadrzu nie ma – zwłaszcza teraz – niko­go i niczego. Dlatego prawdopodobnie pozostaje mu tylko dalsza kapitulacja. W praktyce będzie to oznaczało oddawanie Rosjanom wszystkich innych aktywów, utratę jakiejkolwiek realnej podmiotowości na arenie międzynarodowej, jak również nieuchronne dokręcanie śruby w polityce wewnętrznej. Pokazowa rozprawa z nieposłusznymi oligarchami i wywłaszczanie podejrzanych [o niesprzyjanie obecnej władzy] na korzyść lojalnych stały się częścią tego procesu.

Wybory parlamentarne w roku 2012 będą jeszcze bardziej zma­nipulowane przez władzę niż niedawne wybory samorządowe, a z kolei wybory prezydenckie za pięć lat będą najprawdopodob­niej już całkiem sfałszowane. W ten sposób dla Wiktora Januko­wycza ostatecznie zakończy się „europejska integracja” i jedyną europejską stolicą, którą będzie mógł bez przeszkód odwiedzać, będzie Moskwa i być może jeszcze Mińsk. W pułapkę – w postaci skandalu wywołanego przy pomocy kompromitujących taśm, zastawioną swego czasu przez rosyjskie specsłużby na nadto „wielo­wektorowego” Leonida Kuczmę – schwytano właśnie, bez żadnych już taśm, następcę Kuczmy.

Choć wydaje się to paradoksalne, względnie mocna narodowodemokratyczna opozycja na Ukrainie sprawia, że – w porówna­niu z Białorusią – pozycja Janukowycza jest słabsza niż pozycja Łukaszenki. Dużo bardziej uzależniony jest on od Moskwy. Łukaszenka wie, że i bez rosyjskiej pomocy zachowa władzę. Tym­czasem Janukowycz bez takiego wsparcia na Ukrainie niczego (dobrego) nie zdziała.

Należy szczerze sobie powiedzieć, że ukraińskie społeczeństwo po pomarańczowej rewolucji przegrało wszystko, co przegrać mogło, i dlatego w najbliższych latach albo i nawet w najbliższym dziesięcioleciu nie ma praktycznie żadnych szans na odrodzenie demokracji, a tym bardziej na budowę państwa prawa i ponowne wejście na europejską drogę rozwoju. Druga Republika Ukraińska (jeśli za pierwszą uznać Ukraińską Republikę Ludową z lat 19171921) skończyła się. Jaka będzie Trzecia Republika Ukraińska i czy w ogóle będzie – zależy od nas. Sprzeciw wobec reżimu, jak­kolwiek pozornie beznadziejny, bardzo jest potrzebny, by mogły w przyszłości powstać przynajmniej wyspy społeczeństwa oby­watelskiego i, na ile to możliwe, ukraińskości. Tym razem jednak, choć budzi to smutek, musimy uczyć się od Białorusinów.

Trzecia Republika Ukraińska powinna powstać oddolnie – dzięki wysiłkom samego społeczeństwa i nowych liderów niepowiązanych w żaden sposób ze starym reżimem we wszystkich jego rein­karnacjach. To długa i trudna droga, nie wiadomo nawet, czy może ona poprowadzić do zwycięstwa. Ale boję się, że nie mamy innego wyboru oprócz tego, by świadomie przyjąć to wyzwanie – z godnością Syzyfa i wytrwałością ogrodnika na pustyni.

tłum. Sebastian Duda

MYKOŁA RIABCZUK, ur. 1953, publicysta kijowski, pracownik naukowy Ukraińskiego Centrum Badan Kulturologicznych, członek redakcji miesięcznika „Krytyka”. Autor licznych książek, w tym tłumaczonych na polski „Ogród Metternicha” (2010), „Dwie Ukrainy” (2004), „Od Małorosji do Ukrainy” (2002).

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| POLITYKA, UKRAINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...