Z nikim się tak nie śmiałem!

Niedziela 17/2011 Niedziela 17/2011

Joaquin Navarro-Valls był rzecznikiem prasowym Jana Pawła II w latach 1984-2005. Po śmierci Papieża kontynuował pracę na stanowisku szefa watykańskiego Biura Prasowego przy Benedykcie XVI. Obecnie jest prezesem Rady Nadzorczej Campusu Biomedycznego w Rzymie. Nigdy Jan Paweł II nie wskazywał, jakie informacje Navarro-Valls ma oficjalnie przekazać, a jakie zostawić dla siebie. To rzecznik rozsądzał, co może ujawnić światu

 

Silna była więź

Wśród wielu podróży rzecznik doskonale pamięta pielgrzymki do Polski.

– Do dziś mam przed oczami młodego Jana Pawła II, który w 1979 r. stoi na placu Zwycięstwa w Warszawie i mówi, że oderwanie Chrystusa od historii jest ciężkim grzechem przeciw człowiekowi. My oczekiwaliśmy wtedy, że Papież powie, iż jest to grzech przeciw Bogu, tymczasem on wyraźnie zaznaczył, że to grzech przeciw człowiekowi. Zrozumiałem wtedy, jak ważna dla Papieża jest ludzka godność – opowiada Navarro-Valls.

Do dziś mocno utkwiło mu w pamięci pożegnanie Papieża z Polską w 2002 r. A zwłaszcza rozmowa w krakowskiej Kurii.

– Gdy wszedłem do jednego z pomieszczeń przy Franciszkańskiej, zobaczyłem Ojca Świętego. Był sam. Siedział na wózku, nie mógł już chodzić. Odczytałem na jego twarzy wielkie wzruszenie i spontanicznie zapytałem, czy przypomina sobie, że w tym właśnie pokoju został  wyświęcony na księdza. „Tak, o tym myślałem w tym momencie!” – odparł Papież.

To pokazuje, jak dobrze się rozumieli. I jak silna była więź między Papieżem a jego rzecznikiem. Widać to było również w czasie innych pielgrzymek. Kiedy w 1999 r. Papież zachorował i nie zjawił się na Mszy św. w Krakowie, Navarro-Valls był blady jak ściana i jak nigdy bardzo poważny. Podszedł do grupy dziennikarzy i poprosił, by przygotować komunikat o nagłej chorobie Papieża. Nie wypowiedział wtedy ani jednego słowa więcej. Przez całą Mszę św. natomiast (przewodniczył jej kard. Sodano) Navarro-Valls przesuwał paciorki małego różańca, który miał na palcu lewej ręki. A dziennikarze z podziwem patrzyli, jak bardzo rzecznik jest oddany Ojcu Świętemu.

„Pan będzie moim rzecznikiem, dobrze?”

Navarro-Valls chętnie wraca pamięcią do chwili, w której zaczęła się jego największa życiowa przygoda: – Był rok 1984. Jan Paweł II zaprosił mnie na obiad i oznajmił tak po prostu, z uśmiechem: „Pan będzie moim rzecznikiem, dobrze?”. Czułem, że to pytanie retoryczne. Pomyślałem więc tylko: „Bądź wola Twoja…”.

Miał wiele obaw. Tym bardziej że rozumiał, iż Papieżowi niezmiernie zależało na tym, aby poprawić relacje Watykanu z mediami. I że Jan Paweł II szukał nowego sposobu komunikowania ze światem, a to dla rzecznika była wielka odpowiedzialność. Ale przecież „Ojcu Świętemu się nie odmawia” – pomyślał. I w ten sposób Joaquin Navarro-Valls, rocznik 1936, z pochodzenia Hiszpan, lekarz psychiatra i wykładowca na Uniwersytecie w Madrycie, stał się jednym z najbliższych współpracowników Papieża. Nie wrócił już do swojej pierwszej miłości: do medycyny. Porzucił pracę zawodową i oddał swe życie Ojcu Świętemu. To pierwsza w historii osoba świecka w roli papieskiego rzecznika. Członek Opus Dei, numerariusz.

Kontakt z Janem Pawłem II nieco ułatwiał mu fakt, że przez wiele lat pracował w Polsce jako dziennikarz – korespondent madryckiego dziennika „ABC”. Było to w latach osiemdziesiątych, w czasie gdy rodziła się „Solidarność”. Stąd znał wielu Polaków, po trosze także naszą mentalność i kraj. To wszystko pomagało mu w porozumieniu – także duchowym – z Ojcem Świętym (chociaż jest poliglotą, nie nauczył się jednak języka polskiego). 

Łzy zamieniły się w uśmiech

Rzecznik Stolicy Apostolskiej niestrudzenie towarzyszył Janowi Pawłowi II w jego chorobie i cierpieniu. „To wspaniały człowiek, nawet nie pamięta, że niesie krzyż” – powiedział kiedyś o Papieżu.

Był przy nim do końca. Poraził dziennikarzy na jednej z ostatnich konferencji prasowych, kiedy to łamiącym się głosem oznajmił: „Papież umiera, proszę państwa” – i się rozpłakał.

Po raz ostatni widział się z Ojcem Świętym dzień przed jego śmiercią.

– Gdy wszedłem do pokoju, Papież był świadomy. Bardzo cierpiał. Widziałem, że mnie poznał. Żadne słowa nie były potrzebne. Pocałowałem go w rękę. Była to zimna dłoń. Miał już bardzo niskie ciśnienie. Siostra Tobiana podała wtedy Papieżowi czystą kartkę i flamaster. Napisał na niej: „Jest piątek. Proszę, by ktoś przeczytał mi tekst Drogi Krzyżowej…”. Zobaczyłem wówczas bogactwo życia, które zdążało do kulminacyjnego punktu istnienia…

– Łzy zamieniły się zatem w uśmiech? – pytam Navarro-Vallsa.

– Zdecydowanie tak! Nie mówię o Papieżu jako o kimś, kto był. Mówię i myślę o nim jako o kimś, kto jest.

– Czy nie brakuje panu Jana Pawła II?

– Nie! Kiedy żył, miałem do niego ograniczony dostęp. A teraz mogę z nim przebywać 24 godziny na dobę! Dla mnie on wciąż jest! Święci to przecież istoty żyjące, które są blisko mnie i które mogą mi pomóc. I tylko ode mnie zależy, ile będę chciał z tej świętości zaczerpnąć.

Zdaniem Navarro-Vallsa, wielką stratą byłoby przeżywanie beatyfikacji jako uroczystości dotyczącej postaci historycznej. – Nie można traktować Jana Pawła II tak, jak się traktuje Napoleona czy waszego wielkiego rodaka – Sienkiewicza. Papież to człowiek święty, który jest wśród nas.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...