Katastrofa śledcza?

Niedziela 26/2011 Niedziela 26/2011

Odsunięcie prokuratora nadzorującego smoleńskie śledztwo może okazać się kolejną katastrofą. Najgorsze jednak, że mogą być osoby, które tej katastrofy oczekują

 

Może więc chodzić o zamiatanie wątku organizacyjnego pod dywan. Bez statusu pokrzywdzonych rodziny ofiar katastrofy i ich pełnomocnicy nie mogą składać wniosków dowodowych oraz nie mają dostępu do akt śledztwa. Jeśli zaś postępowanie zostanie umorzone, nie będą mogły tej decyzji zaskarżyć. Wyjaśnić to można tylko w jeden sposób: Ktoś boi się rodzin i ich prawników! – To jest działanie celowe. Coraz mniej wierzę w to, że uda nam się przełamać opór w dostępie i przejrzystości całego materiału dowodowego. Czekamy więc na interwencję prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta – mówi Małgorzata Wassermann. – Jako krakowski sędzia był człowiekiem bez skazy. W nim cała nadzieja.

Kontrowersyjna decyzja cywilnej prokuratury oraz odsunięcie od śledztwa prok. Pasionka układają się w spójną całość, że ktoś może panicznie bać się oskarżeń. Samolot był rządowy, a więc za bezpieczeństwo jego pasażerów oraz całą obsługę odpowiedzialne są głównie trzy ministerstwa oraz Kancelaria Premiera. Tu-154M i jego załoga podlegali Ministerstwu Obrony, Ministerstwo Spraw Zagranicznych odpowiadało za obsługę dyplomatyczną wizyty oraz wszystkie ustalenia ze stroną rosyjską. Natomiast Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji odpowiadało za służby bezpieczeństwa – BOR i ABW. Koordynowaniem pracy tych resortów oraz bezpośrednim dysponentem samolotu był zaś szef Kancelarii Premiera.

Czekają na ekshumacje

Zaniedbań ze strony polskich urzędników było jednak więcej. – Jedną sprawą jest fatalne przygotowanie i zabezpieczenie prezydenckiej delegacji, a drugim poważnym niedopełnieniem obowiązków jest sposób, w jaki zabezpieczano kluczowe dla śledztwa dowody. Jestem pewna, że w przyszłości czeka nas również śledztwo w sprawie tego, jak było prowadzone to śledztwo. Błędów jest tak wiele, że starczy na kilka komisji śledczych – uważa mec. Małgorzata Wassermann.

Jednym z bardzo bolesnych zaniedbań jest sprawa sekcji zwłok. Dokumentacja przysłana przez Moskwę budzi bowiem wielkie oburzenie. Coraz głośniej i odważniej mówią rodziny ofiar, ujawniając, jak były manipulowane i wprowadzane w błąd przez ministrów polskiego rządu. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom, podczas sekcji zwłok ofiar nie był obecny żaden polski ekspert. Gdy ekipa min. Ewy Kopacz dotarła do Moskwy, było już po wszystkim. Nie dziwi więc zaniepokojenie rodzin oraz chęć składania wniosków o ekshumacje. – W przypadku Przemysława Gosiewskiego nie zgadza się jego wzrost ani stan zdrowia – tłumaczy mec. Rogalski. Jego zdaniem, w trumnach mogło dojść nawet do pomylenia ciał lub ich fragmentów.

Od kilkunastu dni agenci ABW ponownie zbierają od rodzin próbki zawierające kod genetyczny. – Chcę bardzo mocno podkreślić, że nie ma to żadnego związku z nieprawidłowościami w identyfikacji zwłok ofiar katastrofy, a wynika jedynie z oczekiwań biegłych w kontekście opracowywanej opinii – uspokaja płk Zbigniew Rzepa, rzecznik NPW. Jednak rodziny ofiar tracą już cierpliwość, zbyt długo bowiem są uspokajane.

Choć Małgorzata Wassermann była w Moskwie i nie ma wątpliwości, że w trumnie pochowane jest ciało jej ojca, to również domaga się ekshumacji. – Jestem w stu procentach pewna, że dokumentacja w sprawie mojego taty została sfałszowana – podkreśla. W aktach przysłanych z Rosji jest opis organów wewnętrznych, których nie miał Zbigniew Wassermann. Zostały one bowiem usunięte podczas ciężkiej operacji w 1989 r.

Podczas sekcji oraz z dokładnej dokumentacji można ustalić bardzo istotne okoliczności śmierci. Ciała ofiar są też jednym z nielicznych dowodów w sprawie katastrofy, które prawie od początku mamy w Polsce. Jednak urzędnicy z Kancelarii Premiera od początku przekonywali rodziny, że trumien otwierać nie można. – A przecież każde oddziaływanie czynników zewnętrznych, jak np. wysoka temperatura, pozostawia ślady, które biegły medyk sądowy może zinterpretować, wskazując na możliwe przyczyny zgonu, a pośrednio przebieg i przyczyny katastrofy – tłumaczy Małgorzata Wassermann. Jako prawnik stawia też jedno z wielu pytań: – Czy ofiara mogła żyć po zderzeniu samolotu z ziemią, a jeżeli tak, to dlaczego nie próbowano udzielić pomocy? Na to pytanie jednak nie odpowiemy, bo pewnie jest już za późno.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...