Spoglądanie oczami serca

Głos Karmelu Głos Karmelu
40/4/2011

By spotkać się z działającym w ludzkim życiu Bogiem, potrzebna jest zdolność dostrzegania sercem. Ona pozwala zobaczyć to, czego nie uchwyci żadne pyszne oko ani wyniosły ludzki umysł. Zdolność widzenia sercem dana jest nam poprzez dar umiejętności, nazywany niekiedy darem wiedzy.


     Dar umiejętności kieruje ludzkie serce ku Bogu, ukazując mu niebezpieczeństwo uzależnienia się od rzeczy przemijających. Umożliwia też wydawanie słusznych sądów w sprawach wiary, bez uciekania się do całej procedury wnioskowania. Można powiedzieć, że czyni człowieka zdolnym do udziału w mądrości samego Boga, który poznaje wprost, przenikając istotę wszystkiego. To dar umiejętności pomaga zrozumieć pewne szczególnie ważne słowa Pisma św., jak chociażby te: „Przemija bowiem postać tego świata” (1 Kor 7, 31), „Nie bądźcie więc niewolnikami ludzi” (1 Kor 7, 23), „Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! […] Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki” (1 J 2, 15. 17). Innymi słowy, pozwala człowiekowi zająć właściwe miejsce pomiędzy stworzeniami a Stwórcą.

     Dar umiejętności ożywia miłość względem Boga; miłość pełną wdzięczności za piękno i dobro rzeczy stworzonych, za ich harmonię i pożyteczność. Taka miłość pragnie odwdzięczyć się, dlatego człowiek, który się nią legitymuje, chce czynić wszystko dla swego Ojca, a przede wszystkim chce oddać Mu siebie samego. Oderwawszy się od rzeczy i stworzeń, człowiek rozumie jednak, że mogą one być drogą do Ojca, dlatego potrafi umiejętnie użyć rzeczy w służbie Bożej i w służbie ludziom. To pod działaniem daru umiejętności św. Maksymilian Maria Kolbe wykorzystał najnowszą technikę drukarską swoich czasów w służbie Niepokalanej, chociaż byli tacy, którzy się tym faktem gorszyli, uważając, że wykracza to przeciw ślubowi ubóstwa.

     Dar umiejętności pomaga otworzyć się na dogmat Bożej opatrzności. Wszystko, czego człowiek doświadcza, razem z najbardziej nawet powikłanymi dziejami ludzkimi, ma w świetle tego daru właściwy sens i jest wyrazem niepojętej mądrości Bożej, przekraczającej w sposób niewyobrażalny ludzki rozum. Wszystko to ma znaczenie w planach zbawienia konkretnej osoby i całej ludzkości. Takie spojrzenie na otaczającą rzeczywistość pomaga naleźć złoty środek między zniechęcającym pesymizmem a optymizmem płynącym z lekkomyślności i próżności. W konfrontacji z rzeczywistością umacnia również ludzką nadzieję. Przede wszystkim dlatego, że uczy zaufania samemu Bogu, pokazując, jak krucha i zawodna bywa ludzka pomoc. Widzimy to szczególnie w doświadczeniu cierpienia. Choćbyśmy byli otoczeni liczną grupą najbardziej kochających nas osób, drogę krzyża przechodzimy sami.

     Za pomocą daru umiejętności Duch Święty daje człowiekowi wewnętrzne zrozumienie i przeświadczenie, że to, co go otacza, całe stworzenie i ludzie nie wystarczą. Życie tego otoczenia jest ulotne, niedoskonałe i mimo całego swego piękna nie jest w stanie nasycić ludzkiego serca; zawsze pozostaje niedosyt. Dar umiejętności rodzi w sercu jego posiadacza nadprzyrodzony smutek, który woła i tęskni za doskonałością, nasyceniem, pełnym pięknem. Tym wszystkim jest sam Bóg. Ten przedziwny smutek, który nie powoduje rozpaczy, ale jednocześnie nie pozwala człowiekowi sprzedać się światu, bo nic mu w nim nie może dać pełni szczęścia, rodzi się w czystych sercach. One płaczą duchowymi łzami, które przyciągają całą czułą miłość Najświętszego Serca Jezusa. To dlatego tradycja chrześcijańska powiązała dar umiejętności z błogosławieństwem tych, którzy się smucą. Ewangelista Mateusz zanotował takie właśnie słowa Nauczyciela: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5, 4). Dar umiejętności pomaga zrozumieć wartość ludzkich łez, i tych wewnętrznych, i tych płynących z oczu, i przyjąć wobec nich właściwą postawę.

     Płacz, który Bóg pragnie utulić sobą, może pojawić się wówczas, gdy człowiek uzmysłowi sobie tragedię czasu, jaki zmarnował, za bardzo idąc za tym, co stworzone. Piękne świadectwo takiego bolesnego krzyku połączonego z płaczem pozostawił nam św. Augustyn w swoich Wyznaniach: „Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna, a tak nowa, późno Cię umiłowałem […] Bezładnie, chwytając rzeczy piękne, które stworzyłeś. Ze mną byłeś, a ja nie byłem z Tobą. One mnie więziły z dala od Ciebie – rzeczy, które by nie istniały, gdyby w Tobie nie były. Zawołałeś, krzyknąłeś, rozdarłeś głuchotę moją. Zabłysnąłeś, zajaśniałeś jak błyskawica, rozświetliłeś ślepotę moją. Rozlałeś woń, odetchnąłem nią – i oto dyszę pragnieniem Ciebie. Skosztowałem – i oto głodny jestem, i łaknę. Dotknąłeś mnie – i zapłonąłem tęsknotą za pokojem Twoim”.
    
     Istnieją łzy wywołane fizycznym bądź moralnym cierpieniem. Czasami człowiek sprowadza je do swego życia sam, przez własne decyzje i postępowanie. Czasami dopuszcza je Bóg. Poprzez dar umiejętności Duch Święty pomaga zrozumieć ich wartość i umacnia wiarę. Pokazuje te doświadczenia jako drogę oczyszczenia, dzięki której już w tym życiu człowiek otrzymuje cenną szansę wynagrodzenia za swe osobiste grzechy, szansę pomagania w zbawczym dziele Boga, w którym cierpienia mają olbrzymią rolę, czy wreszcie szansę uzyskania takiej czystości serca, która pozwoli Jezusowi przenieść go do wieczności w najbardziej odpowiednim czasie. To właśnie poprzez dar umiejętności Bóg nauczył św. Faustynę podchodzić do codziennych cierpień w taki sposób, że mogła wypowiedzieć w całej prawdzie następujące słowa: „O wy, drobne codzienne krzyże, jesteście mi jako kwiaty polne, którymi zasypuję stopy umiłowanego Jezusa. Ja te drobiazgi równam nieraz z cnotami heroicznymi, a to dla ustawicznej ich trwałości – wymagają heroizmu”.

     Są także łzy, które wywołuje w człowieku głębsze niż zwykle doświadczenie, że swoimi grzechami sprawił Jezusowi przykrość, że okazał się niewdzięcznikiem, że na Jego miłość i wybranie odpowiedział brakiem wrażliwości. To właśnie dar umiejętności, pokazując prawdę o ludzkim sercu, prowadzi do prawdziwego żalu i skruchy. Wraz z nimi daje jednak dziecięcą ufność, że mimo ogromu nędzy człowiek jest bardzo kochany przez Ojca.

     Błogosławieństwo Jezusa dla smucących się kończy obietnica pocieszenia. W pewnej mierze pocieszenie dane jest człowiekowi już tutaj na ziemi. Duch Święty, którego nazywamy Pocieszycielem strapionych, pomaga bowiem zachować niezachwianą nadzieję, daje cierpliwość i męstwo oczekiwania. Pełne pocieszenie, będące wynikiem całkowitego nasycenia serca, czeka nas dopiero w czasach ostatecznego przyjścia Chrystusa. Dopóki one nie nastąpią, będzie przy nas Jego Duch wychodzący naprzeciw prawdziwym ludzkim tęsknotom i smutkom.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...