„Francjo, co zrobiłaś ze swoim chrztem?” (Jan Paweł II)

Niedziela 35/2011 Niedziela 35/2011

Każdego człowieka można nawrócić, dopóki żyje. Można nawrócić i Francję, i Polskę – nie możemy być tanimi optymistami i twierdzić, że w Polsce nie ma nic do roboty, a trzeba nawracać tylko Francję.

 

KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: – Jest Ksiądz kapłanem archidiecezji częstochowskiej, później posługującym w diecezji sosnowieckiej, a dzisiaj – proboszczem pięciu parafii we francuskiej diecezji Poitiers.

KS. JERZY SKOTNICKI: – Zostałem wyświęcony przez bp. Stefana Barełę 22 maja 1983 r. – był to ostatni wyświęcony przez niego rocznik. Przez 7 lat pracowałem w diecezji częstochowskiej. Kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II erygował w Polsce nowe diecezje, pracowałem w części południowej diecezji częstochowskiej, która znalazła się w nowej diecezji sosnowieckiej. Pracowałem tam przez 14 lat; byłem już wtedy proboszczem –

5 lat w parafii Nawrócenia św. Pawła w Dąbrowie Górniczej i 9 lat w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w miejscowości Łosień-Dąbrowa Górnicza. Praca w Polsce to zaangażowanie na różnych frontach – duszpasterskim, liturgicznym, szkolnym, rodzinnym, patriotycznym.

Po 21 latach pracy kapłańskiej w Polsce odczułem powołanie misyjne, a to za sprawą ks. Eugeniusza Bubaka, który po ponad 16 latach pracy w Kamerunie szukał swojego następcy (nie mógł wrócić do pracy w Afryce ze względu na chore serce). Postanowiłem, że jeżeli ksiądz biskup pozwoli, pojadę do Afryki.

Udałem się na roczną formację misyjną do Warszawy, by móc przygotować się do wyjazdu do Kamerunu. Aby pogłębić znajomość języka francuskiego, otrzymałem propozycję rocznego pobytu w diecezji Poitiers. Jednakże gdy poprosiłem biskupa sosnowieckiego o zgodę na wyjazd na misję do Afryki, zapytał mnie o wiek i stwierdził, że w takim wieku to się z misji wraca, a nie na nią jedzie. Rzeczywiście, choroba żył w nogach, na którą cierpiałem, dyskwalifikowała mnie, praca w tropiku była niemożliwa. Wtedy dostałem propozycję od biskupa Poitiers, by czas przeznaczony na misje poświęcić pracy w tejże diecezji. Biskup sosnowiecki dał mi pozwolenie na trzy lata. Po roku pracy w jednej z francuskich parafii, a właściwie w 12 parafiach, zostałem oddelegowany jako proboszcz do innej części diecezji, gdzie było tylko 5 parafii. To teren wiejski, ok. 7 tys. mieszkańców, a praca jest zupełnie inna niż w Polsce.

– Na czym polegają te różnice?

– Gdy rozpoczynałem pracę i ksiądz proboszcz powiedział mi, że jest do obsługi 12 parafii, pomyślałem, że pewnie księża są na urlopach. Okazało się, że nikt na urlop nie wyjechał, tylko taka jest nasza misja. Czyli – we Francji brakuje księży. To było pierwsze uderzenie. Drugie – to mała liczba wiernych, praktykuje może 5 proc. Jest to więc praca o charakterze dość elitarnym. Myślę jednak, że ta mała liczba katolików jest wynagradzana głębią wiary tych ludzi i ich potrzebą kapłana. U nas, w Polsce, wydaje się oczywiste, że w parafii jest ksiądz. We Francji natomiast, jeśli wierni mogą przeżywać pogrzeb z księdzem, to jest to dla nich takie szczęście, jakiego tutaj chyba nikt nie doświadczył. Gdy przebywam np. na urlopie, a w mojej francuskiej parafii jest w tym czasie pogrzeb, to prowadzą go w całości osoby świeckie.

Kolejna sprawa – wielkie piętno na Kościele francuskim wywarła rewolucja francuska. W 1905 r. nastąpił rozdział Kościoła od państwa, które zagarnęło całe mienie kościelne – kościoły, plebanie, pola, lasy. W 1968 r. miała miejsce tzw. rewolucja kulturalna, nazywana seksualną, na którą w Kościele nałożyły się zmiany posoborowe. We Francji od kapłaństwa odeszła wtedy ponad połowa księży. Do dziś zresztą we francuskim Kościele katolickim nie ma jedności: są księża tradycjonaliści; są księża integryści, którzy nadal odprawiają Msze św. po łacinie, tyłem do ludzi, i – dziwna rzecz – mają pełne kościoły wiernych; są księża progresiści, którzy bardzo lekko traktują szczególnie liturgię. Nie ma kultu Eucharystii takiego, jaki jest w Polsce. W tej chwili w Poitiers oczekujemy na nowego biskupa – obecny przeszedł na emeryturę. I gdyby nowy biskup zapytał mnie, co przede wszystkim potrzebne jest w diecezji, to bym powiedział, że diecezjalny kongres eucharystyczny. Bez Eucharystii nie ma Kościoła. W ogóle to czekamy na biskupa pobożnego, biskupa duszpasterza. Osobiście czekam na biskupa eucharystycznego.

– Co to znaczy? Określenie „episcopus” – biskup bierze się jednak ze słowa dotyczącego organizacji, biskup jest również zarządcą.

– Jestem w trakcie lektury wywiadu rzeki z Ojcem Świętym Benedyktem XVI. Wyraźnie zaznacza on, że misja Kościoła nie opiera się jedynie na aktywizmie. Niezbędny jest element duchowości: modlitwa, kontemplacja. Biskup pobożny, nie tylko z urzędu, nie tylko organizuje akcje charytatywne, pomocowe – Kościół francuski, mimo że nie jest bogaty, wykazuje duże  zaangażowanie w pomoc misyjną w Afryce. Ale nie można Kościoła redukować tylko do sfery materialnej.

Znów podzielę się moim doświadczeniem. Kiedy zostałem samodzielnym duszpasterzem, postanowiłem w soboty, w dniu, kiedy plac przed moim kościołem zamienia się w ogromny rynek, wprowadzić wystawienie Najświętszego Sakramentu. Po zakończeniu naszej pierwszej adoracji, na której było raptem 8-10 osób, przyszła do mnie kobieta ze łzami w oczach, mówiąc: – Proszę księdza, ja to widziałam 40 lat temu! Po prostu nie było tego w diecezji. Biskup nie proponował tego typu nabożeństwa... A przecież bez Eucharystii nie ma Kościoła. W diecezji kładziony był nacisk na chrzest i na Biblię. Wiadomo, brak księży – szuka się sposobów, by pogłębić życie duchowe. Jeśli nie ma księdza, to nie ma Eucharystii, brak księży – brak Eucharystii. Tu nie wchodzi jednak w grę liczba, lecz organizacja. Mimo małej liczby księży można kultywować miłość do Chrystusa Eucharystycznego. Można Eucharystię eksponować i Eucharystią żyć. Tymczasem posoborowym ślizgiem powyrzucano z kościołów tradycyjne formy życia religijnego, zlikwidowano ambony i położono nacisk na my, wspólnota, i Chrystus pomiędzy nami w swym słowie, w Biblii. Zginął Pan Jezus Eucharystyczny.

Dlatego z tygodnia na tydzień przybywało nam osób, które w sobotę przychodziły na adorację, także z sąsiednich dekanatów przyjeżdżali ludzie, bo usłyszeli, że w Vivonne w sobotę przez dwie godziny jest wystawiony Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie.

Ale też mentalność ludu Bożego Francji i tamtejszych księży jest trochę inna. My jesteśmy Słowianami, a tam jest kultura romańska. W Kościele polskim zauważam np. pewne ortodoksyjne praktyki, np. kult obrazów: Matka Boża Częstochowska, Piekarska itd. Religijność francuska jest trójwymiarowa, 3D – Francuzi czczą figury, nie obrazy. W naszym francuskim kościele np. są dwa piękne, cenne, zabytkowe obrazy i średniej klasy figura Matki Bożej. To przed nią jednak ludzie zapalają świeczki, prosząc o łaski, nie przed obrazami. Ten sposób wyrażania religijności trzeba zaakceptować i zrozumieć.

Stąd, mówiąc o biskupie pobożnym czy eucharystycznym, myślę trochę w kategoriach polskich. Jan Paweł II i Benedykt XVI wyraźnie wskazują nam drogę Eucharystii jako centrum życia Kościoła.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| FRANCJA, MISJE

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...