Kobieta ogień - Święta Weronika Giuliani

Głos ojca Pio 71/5/2011 Głos ojca Pio 71/5/2011

„Mogłam pozostać w świecie i czynić dobro, i byłabym też pomocna ludziom” – myślała siedemnastoletnia Urszula, nowicjuszka w klasztorze sióstr klarysek kapucynek. I zatęskniła za balami i umizgami kawalerów starających się o jej rękę. A przecież od dziecka tak bardzo chciała naśladować Chrystusa i słuchać Jego głosu. Tak bardzo, że kiedy przełożona klasztoru odmówiła przyjęcia jej do zakonu słynącego z surowego trybu życia, wymusiła na miejscowym biskupie pozwolenie na rozpoczęcie postulatu właśnie w tym miejscu…

 

 

Oczyszczona z zarzutów

Pokora i bezwzględne posłuszeństwo Weroniki przesądziły o wycofaniu oskarżeń, zaprzestaniu upokarzających badań i przywróceniu pełni praw zakonnych. Święte Oficjum uznało wiarygodność jej nadprzyrodzonych doświadczeń duchowych.

Ledwie oczyszczono ją z wszelkich zarzutów, zakonnice z Città di Castello od razu wybrały ją na przełożoną, choć szczerze wymawiała się od tego obowiązku. Pod jej zarządem klasztor wspaniale się rozwijał. Ta, która w nowicjacie nie radziła sobie z prostymi pracami domowymi, teraz wykazała się niespodziewanym zmysłem praktycznym: doprowadziła do klasztoru bitą drogę, zbudowała wodociąg, wyposażyła zakonną kuchnię w windę towarową. Spłaciła też ciążące na klasztorze długi. Za czasów jej przełożeństwa zaczęło przybywać powołań.

Ksienią klasztoru Weronika pozostała już do końca życia. Pełniła ten urząd przez jedenaście lat. Wcześniej przeszła wszystkie stopnie w hierarchii klasztornej: od furtianki, kucharki, szatniarki, piekarki, zakrystianki i mistrzyni nowicjuszek.

Zmarła na apopleksję, po bardzo bolesnej, trzydziestotrzydniowej agonii. Miała sześćdziesiąt siedem lat, z których pięćdziesiąt spędziła w klasztorze Città di Castello. Zamykając na zawsze oczy, powiedziała: „Znalazłam Miłość, Miłość, która pozwoliła się oglądać!”.

Jej ciało zachowało się w nienaruszonym stanie…

Święta Weronika Giuliani

Urodziła się 27 grudnia 1660 roku w Mercatello we Włoszech. Jej rodzicami byli Benedetta Mancini i Francesco Giuliani. Była najmłodsza z siedmiu sióstr, z których jeszcze trzy inne wybrały życie zakonne. Na chrzcie otrzymała imię Urszula. Kiedy miała siedem lat, zmarła jej matka i od tego czasu jej wychowaniem zajmował się ojciec.

28 października 1677 roku w wieku 16 lat wbrew woli ojca wstąpiła do zakonu klarysek kapucynek w Città di Castello.

4 kwietnia 1681 roku Jezus nałożył na jej głowę koronę cierniową, a w Wielki Piątek 5 kwietnia 1697 roku obdarzył ją stygmatami. Tego samego roku spowiednik doniósł na nią do Świętego Oficjum, na skutek czego została pozbawiona funkcji mistrzyni nowicjuszek i pełni praw zakonnych. Została poddana licznym badaniom mającym ustalić wiarygodność jej darów mistycznych.

Na polecenie spowiednika, filipina Hieronima Bastianellego, 12 grudnia 1693 roku zaczęła pisać dziennik duchowy – pozostawiła 22 tysiące stron rękopisu, na których opisała 34 lata swego życia za klauzurą. Tekst pisany jest językiem potoczystym, bez żadnego planu, nie ma w nim skreśleń, poprawek, znaków interpunkcyjnych ani podziału na części.

7 marca 1716 roku Święte Oficjum odwołało swoje wcześniejsze rozporządzenia i uznało wiarygodność darów mistycznych Weroniki. Już 5 kwietnia tego samego roku zakonnice z Città di Castello wybrały ją na opatkę. Pełniła ten urząd aż do śmierci 9 lipca 1727 roku.

6 grudnia 1727 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny Weroniki, zakończony 17 czerwca 1804 roku włączeniem jej przez papieża Piusa VII w poczet błogosławionych. 26 maja 1839 roku Grzegorz XVI ogłosił ją świętą.

Przepisy i zwyczaje pierwszych mniszek klarysek kapucynek

Nie mamy nic własnego – ani wspólnie, ani osobno – ale żyjemy z samej tylko jałmużny, posyłając w poszukiwaniu wszystkiego, co jest potrzebne.

Chodzimy zawsze boso, zarówno zimą, jak latem.

Nosimy zawsze ubranie ze zgrzebnego, szarego sukna, bez koszuli albo czegoś z jedwabiu, na gołym ciele.

Śpimy na deskach przykrytych samymi tylko derkami, ubrane w habit ze sznurem.

Trzy dni w tygodniu – to znaczy w poniedziałek, środę i piątek – odprawiamy biczowanie, a w ostatnie trzy soboty karnawału dodajemy czwarte biczowanie za grzeszników i tego dnia odmawiamy jeszcze siedem psalmów pokutnych, idąc w procesji bez sandałów na stopach, a z powrozem na szyi. I to jest nasz karnawał.

Post jest codziennie, oprócz niedziel i Bożego Narodzenia, ale we wspomniane dni, chociaż się wieczerza, nie spożywa się jednak nigdy mięsa, które podajemy tylko w wypadku choroby, gdy jest to zalecone przez medyka.

Odprawiamy cztery posty czterdziestodniowe w ciągu roku oraz we wszystkie piątki, tak że spożywamy postne posiłki przez połowę roku, oprócz częstych abstynencji z samym chlebem i zupą oraz innych pokut, takich jak włosiennica i łańcuszki, mniej więcej według sił i według zgody przełożonych.

Zachowujemy milczenie przez większą część dnia. A po złożeniu świętych ślubów nie rozmawiamy ani nie odwiedzamy już rodziny oraz innych osób.

Praktykujemy ślepe posłuszeństwo we wszystkim, tak w sprawach duchowych, jak doczesnych, pokorę i podporządkowanie z całkowitym oddaniem się w ręce przełożonych.

Ponadto wypada nam spełniać ciężkie prace, jak pranie, noszenie drewna, nieustanne zamiatanie, gotowanie, posługiwanie chorym, towarzyszenie umierającym, ubieranie i robienie wszystkiego przy zmarłych i w ogóle wykonujemy wszystkie najbardziej pokorne prace w każdej potrzebie i w każdej dziedzinie. Umartwienia są nieustanne, to znaczy w kościele, w refektarzu i przy pracy. Upomnienia ze strony przełożonych są częste, nawet publiczne, a wielokrotnie bez żadnej winy.

Przez pierwsze cztery lata [siostry] są trzymane rygorystycznie w nowicjacie. A nowicjuszki nie rozmawiają nigdy z innymi – chyba że pomiędzy nowicjuszkami – i nie pozwala się im, że tak powiem, oddychać bez pozwolenia wielebnej matki mistrzyni.

[Kandydatka] niech będzie zdolna do wszystkiego i niech nie cierpi na melancholię, ponieważ nasze życie samo z siebie jest monotonne i bez żadnej rozrywki. Stąd też, żeby znosić jego ciężar, jest konieczne, aby [kandydatki] były radosnej natury i silne, żeby niosły radośnie krzyż aż do śmierci.

Zasady życia w klasztorze św. Barbary w Mediolanie, 1584 rok

(fragment z książki: „Reforma kapucyńska”, tom I)


 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...