Polska – kraj na peryferiach?

Niedziela 41/2011 Niedziela 41/2011

O nowoczesnym zacofaniu, naiwnym pojmowaniu modernizacji, zaniżonych ambicjach i możliwości zachowania swojej „swoistości” z prof. Zdzisławem Krasnodębskim rozmawia Wiesława Lewandowska

 

– Nowoczesne, europejskie społeczeństwo?

– Pani, oczywiście, żartuje. W Polsce powstała warstwa średnia, która nie ma wyższych potrzeb duchowych. Wystarczy piłka nożna, tenis, sauna, sushi... Oczywiście tego rodzaju proste potrzeby są naturalne i do pewnego stopnia istnieją wszędzie, natomiast w Polsce stały się jedynym symbolem postępu cywilizacyjnego i kulturowego.

– A może znowu to, co ciekawe i cenne, znów dzieje się w podziemiu, Panie Profesorze?

– Jeśli nie w podziemiu, to na pewno pozostaje niezauważalne dla szerszej opinii... A mamy tu bardzo ciekawe zjawiska, jak np. wśród młodych intelektualistów renesans polskiego mesjanizmu, którym niedawno tak zgorszył się jeden z oficjalnych publicystów... Pojawiają się też wątki republikańskie w wielu niszowych dyskusjach.

– Jednak na każdym kroku wmawia się nam, że są to przejawy intelektualnego zacofania, że zwłaszcza polski katolicyzm jest hamulcem modernizacji.

– Tak, ale to jest dosyć trywialna interpretacja, według której modernizacja łączy się z prymitywnie rozumianą sekularyzacją, co, jak wiemy, zostało przez socjologów obalone, a w dzisiejszym świecie przeżywamy coś wręcz odwrotnego. Każdy polityk, każdy dyplomata, który chce odgrywać istotną rolę – tak jest np. w USA – musi brać pod uwagę, że świat stał się bardziej religijny...

– W mniejszym stopniu dotyczy to wciąż Europy?

– Tak, lecz nie całej Europy. W postprotestanckiej Europie północno-zachodniej rzeczywiście można mówić o zaawansowanych procesach sekularyzacyjnych, ale dlaczego Polska miałaby naśladować np. Meklemburgię?

– Wydaje się, patrząc okiem polskich mediów, że chciałaby, i to bardzo!

– A ja mam nadzieję, że jednak nie. Bo mimo tego dość pesymistycznego opisu sytuacji duchowej Polski wciąż istnieje tu wielki opór wewnętrzny i ciągle można mieć nadzieję, że ta „swojskość” Polski jednak nie zginie. Można zaobserwować pewną mobilizację środowisk intelektualnych; powstało np. Stowarzyszenie Twórców dla Rzeczypospolitej. Mobilizuje się ta część społeczeństwa polskiego, którą prof. Andrzej Zybertowicz nazywa bez ogródek obozem patriotycznym... Zbierają się więc ci, którzy chcą, aby Polska nie tylko się zmieniała, modernizowała, ale żeby trwała, jako byt polityczny i kulturowy, a nie tylko jako zbiorowisko poszczególnych ludzi, którym zależy tylko na zwiększaniu osobistego dobrobytu...

– Jednak większość polskich elit intelektualnych i politycznych jest nastawiona raczej bardzo indywidualistycznie, bo uznają, że ta zasada najlepiej się sprawdza w procesach modernizacyjnych...

– Gdy mówimy o wymiarze kulturowym modernizacji, to wydaje się, że zmierza ona w kierunku sekularyzacji, indywidualizacji, utraty tożsamości narodowej, migracji, braku osiadłości, ale to wszystko okazuje się niezgodne z faktami. Przyglądając się bliżej rzeczywistym społeczeństwom, okazuje się, że większość ludzi nadal żyje lokalnie, że globalizacja ma bardzo ograniczony zasięg. Nowsze publikacje na ten temat pokazują, jak bardzo niewielu ludzi studiuje poza swoim krajem, jak bardzo niewiele osób mieszka za granicą na stałe. Dziś wiemy już także, że indywidualizacja ma swoje granice.

– Ale w Polsce wciąż triumfy święci swojski liberalizm w wydaniu Kongresu Liberalno-Demokratycznego...

– Nie tyle swojski, co przestarzały, bezkrytycznie kiedyś przyjęty. W Polsce ci tzw. oświeceni traktują książki, które kiedyś przeczytali, jak Pismo Święte, a Pismo Święte traktują tak, jak pan „Nergal”... Na tym polega nieporozumienie. Modne teorie są w Polsce odbierane w sposób uproszczony. A cała debata społeczna niezmiennie sprowadza się do kilku doraźnie politycznych sloganów. Można winić za to przede wszystkim media, ale tak naprawdę mamy do czynienia z jakąś ogólniejszą słabością.

– Wygląda na to, Panie Profesorze, że jesteśmy krajem nowocześnie zacofanym...

– Jesteśmy krajem bardzo zacofanym! Polska goni Europę, ale ciągle jest to wyścig żółwia z Achillesem. Nie nadążamy w żadnej sprawie, w żadnej dziedzinie. Nie zależy nam na Polsce jako całości. Nie zastanawiamy się nad tym, czy to, co tworzymy obecnie, będzie miało sens w przyszłości. Poważnie obawiam się, że budowany teraz z takim wysiłkiem stadion narodowy za kilka lat będzie znów Jarmarkiem Europa!
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...