Kiedy wspólnota staje się sektą

ks. Ziemowit Stodulny

publikacja 01.01.2012 20:31

Najważniejszą przyczyną rozwoju sekt jest duchowa niewiedza ich członków połączona z przekonaniem, że sami są najlepszymi ekspertami w sprawach wiary. Wspólnota może zacząć schodzić na bezdroża, jeśli zacznie odchodzić od wiernego wsłuchiwania się w nauczanie Kościoła, a zacznie ufać własnym odczuciom. To jeden z najniebezpieczniejszych konfliktów, bo ocierający się o autonomię sumienia.

Wieczernik 180/2011 Wieczernik 180/2011

 

Wspólnota (łac. communio) oznacza związek między osobami oparty na trwałych więzach wewnętrznych. Natomiast pojęcie „sekta” wywodzi się z łacińskiego secta. Źródłosłów słowa secta jedni wyprowadzają od łacińskiego słowa secare (odcinać, odrąbywać) i wówczas sekta oznaczałaby grupę czy wspólnotę religijną, która przez doktrynę i praktykę życiową tworzy jakąś dysydencką, oddzieloną mniejszość w stosunku do pewnej wielkiej, centralnej wspólnoty, która oderwała się od któregoś z wielkich Kościołów. Według innych łacińskie słowo secta wywodzi się od czasownika sequor (iść, podążać za kimś). Secta, oznacza więc według nich, drogę, którą się podąża, „sposób życia” czy postępowania.

Spoglądając na historię powstawania sekt można zaobserwować, że każda z nich rozpoczynała się od powstania wspólnoty religijnej.

Najważniejszą przyczyną rozwoju sekt jest duchowa niewiedza ich członków połączona z przekonaniem, że sami są najlepszymi ekspertami w sprawach wiary. Wspólnota może zacząć schodzić na bezdroża, jeśli zacznie odchodzić od wiernego wsłuchiwania się w nauczanie Kościoła, a zacznie ufać własnym odczuciom. To jeden z najniebezpieczniejszych konfliktów, bo ocierający się o autonomię sumienia.

Sumienie nie potrafi samo z siebie tworzyć prawdy, ono potrafi tylko prawdę odkrywać. Bo jest przecież tylko jedna prawda, a jest nią Pan Bóg. W zależności więc, co sumienie uzna za źródło dla swoich osądów, będzie ono oceniało rzeczywistość wiarygodnie albo fałszywie. Jeśli na przykład zbytnio zaufa się sobie samemu albo temu co sądzi wspólnota, a nie będzie się szukało odpowiedzi: „co Pan Bóg na to?”, wówczas można zewnętrznie pozostawać jeszcze w Kościele., ale wewnętrznie być już na bezdrożach chrześcijaństwa.

Jeżeli więc chcemy pozostać wierni Chrystusowi i mieć pewność, że wspólnota w której trwamy jest wspólnotą chrześcijańską, musimy podjąć wysiłek gruntownego studium Pisma Świętego oraz pogłębiania swojej wiedzy religijnej i teologicznej w tradycji Kościoła.

Pierwszy etap zawiązania się i funkcjonowania każdej grupy stanowi stworzenie więzi między członkami wspólnoty. Powstawanie więzi samo w sobie wydaje się pozytywne, bowiem pozwala człowiekowi doświadczyć braterstwa i radości wspólnego budowania. Stworzenie więzi zawsze jednak rodzi dylematy. Może powstać konflikt wartości: komu służyć? Może pojawić się na przykład dylemat wyboru między rodziną a wspólnotą albo pracą a wspólnotą albo przyjaciółmi a wspólnotą.

Aby wspólnota nie stanęła nigdy ponad życiowymi zobowiązaniami, trzeba zadbać o uporządkowaną hierarchię wartości. Właściwym środowiskiem życia duchowego jest dla człowieka wierzącego wspólnota Kościoła i wspólnota jego rodziny czyli Kościoła domowego. Mała grupa (np. ruch, stowarzyszenie, droga, kółko itp.) pełni rolę służebną wobec tych naturalnych środowisk życia chrześcijańskiego i ludzkiego. Człowiek zbawia się w Kościele i w rodzinie. Można zatem powiedzieć, że człowiek wchodzi do małej grupy, po to, by z niej powrócić ubogaconym do właściwego sobie środowiska życia. Rolą małej grupy jest zatem pomóc człowiekowi realizować swoje chrześcijaństwo w Kościele i swoje człowieczeństwo w domowym Kościele, czyli w rodzinie.

Zdarza się czasami, że trudności i problemy rodzinne są tak duże, iż wydaje się lepiej zupełnie je zostawić, a zająć się tylko Panem Bogiem. Mała grupa, w której się formuję, nie może zastąpić mi rodziny, ale ma pomóc mi się w niej odnaleźć. I tylko wówczas udział w małej grupie stanie się dla mnie błogosławieństwem, kiedy dzięki temu stanę się pełniejszym człowiekiem w rodzinie i głębszym chrześcijaninem w Kościele.

Szczególną rolą w powstawaniu każdej grupy odgrywa postać lidera. To właśnie od jego postawy zależy czy wspólnota zachowa jedność wiary Kościoła i posłuszeństwa Słowu Bożemu czy lider ulegnie pokusie kontrolowania wiary innych i wyciągnięcia własnych korzyści. Nie wolno liderowi wykorzystywać swoich darów i umiejętności jako ośrodka władzy, by zamiast wokół Chrystusa gromadzić uczniów wokół siebie. Nie wolno mu uważać się jako wyjętego z podlegania osądowi Słowa Bożego. Sekta tym się różni od wspólnoty, że jej celem nie jest zostanie żyjącą cząstką ciała Chrystusa, lecz beneficjum na którym można się osobiście wzbogacić.

Drugą kryterium odróżnienia wspólnoty od sekty jest stosunek do nauki Pisma Świętego. Przywódcom sekty obojętne są reguły Pisma. Założyciel sekty Dzieci Boga David Berg ogłosił, że żona z którą wziął rozwód stanowi „Stary Testament” a sekretarka z którą się związał „Nowy”.

Głównym celem przywódcy sekty czynią przywiązanie ich zwolenników do organizacji. Prawie zawsze ta łączność uzyskiwana jest przez strach, a celem działania sekty czyni zniewolenie. W związku z tym prawie wszystkie sekty cechują się centralistyczną bezwzględną i dyktatorską strukturą organizacyjną.

Często daje się zauważyć taką zależność, że im mniej prawdy wskazuje dany ruch, tym surowiej musi być zorganizowany. Tam gdzie jest prawda, sama pojawia się lojalność, tam gdzie jej nie ma, muszą ją podtrzymywać kajdany strachu.

Sekty wymagają od swoich zwolenników bezwarunkowego oddania i zniewalają ich całym szeregiem niewykonalnych reguł dotyczących zachowania. Każda sekta chce doprowadzić swoich zwolenników do momentu w którym nie będą w stanie myśleć o czymkolwiek innym niż przynależność do ruchu i do ich ludzkiego przywódcy. Osoba należąca do sekty jest tak samo zniewolona poprzez jej doczesne życie religijne jak wcześniej przez grzech. Dokładnie to zarzuca Jezus faryzeuszom: Wkładacie ludziom ciężary nie do uniesienia (Łk 11,46). Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia. Komu bowiem kto uległ, temu teży jako niewolnik (2 P 2,19). Jeśli przywódca werbuje słowami „Chodź do Jezusa” w rzeczywistości oznacza to: „Ty należysz do mnie”.

Jako chrześcijanie powinniśmy przestrzegać zasady Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajmy w niej i nie poddawajmy się na nowo pod jarzmo niewoli (Ga 5,1). Jeżeli chrześcijanie czują się zobowiązani do wierności, to dzieje się to przez miłość, która została wlana w ich serce przez Ducha Świętego, a nie przez zniewalającą organizację.

Wspólnota ma wspomagać pragnienia duchowe – pragnienie świętości, a nie wyręczać człowieka w realizacji tego pragnienia.

Chrześcijanin powinien unikać życia w chmurze euforii i poszukiwania duchowych ekstrawagancji, zamiast tego wsłuchiwać się w Pismo Święte wzywające do staranności, roztropności, ostrożności, czujności i jasnego umysłu.

Ks. Ziemowit Stodulny - kapłan Archidiecezji Poznańskiej. Ukończył studia magisterskie i licencjacko - doktoranckie na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Obronił pracę magisterską "Problemy moralne związane z działalnością sekt na podstawie dokumentu watykańskiego „Raport albo nowe ruchy religijne – wyzwanie duszpasterskie". Ukończył studia podyplomowe z Pedagogiki Specjalnej UAM w Poznaniu oraz Pedagogiki dla Teologów. Ukończył studia magisterskie z dziedziny pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej na Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi oraz Podyplomowe Studium Rodziny na Wydziale Teologicznym UAM. Obecnie jest studentem studiów doktoranckich z dziedziny pedagogiki ogólnej na KUL.