Maryjki

Ewa Kaleta

publikacja 01.02.2012 20:41

Ubrane w chustkę na głowie i tunikę zakrywającą kształty okazują się Polkami z katolickimi korzeniami. Co euromuzułmanki chcą ukryć pod hidżabem?

Tygodnik Powszechny 5/2012 Tygodnik Powszechny 5/2012

 

Hidżab to moja korona

Agnieszka Amatullah Witkowska: Rodzina postawiła mi trzy warunki: nie będziesz nosiła żadnej chusty, a na święta będzie choinka i pieczony schab.

Ale po trzech latach choinki już nie było, schabu nie upiekłam nigdy, a chustki od pierwszego dnia po wypowiedzeniu szahady („Nie ma Boga prócz Allaha, a Mahomet jest Jego Prorokiem”) – nie zdjęłam.

Na początku nie zamierzałam jej nosić, bo uważałam, że wiara ma być w sercu, a nie wyrażać się w ubiorze. Ale pewnych rzeczy nie da się rozdzielić. Serce, rozum i sposób życia to muzułmańska święta trójca.

Dzień po szahadzie przyjechali kuzyni, poszliśmy na starówkę. Przechodziłam obok indyjskich sklepów z ubraniami i przyglądałam się chustkom. Nie chciałam robić scen rodzinie, ale w końcu do któregoś z kolei weszłam i za 20 zł kupiłam najtańszą – i zakryłam włosy. Nie było to do końca po muzułmańsku, bo miałam obcisłe dżinsy z dziurami, ale zakryłam głowę.

Hidżab to moja korona, kokon, czuję się w nim jak w łonie matki – bezpieczna, oddzielona od świata.

Czasem z siostrami z meczetu zastanawiamy się, dlaczego chustka budzi tyle sprzeciwu. Przecież ona nie wyraża żadnej wrogości. Jest dla was i dla mnie. Zdarza się, że jakiś bezdomny omija innych i idzie do mnie. To najlepsze świadectwo. Może nie wiedzieć nic o islamie, ale intuicja go prowadzi. I jeśli mam, to mu zawsze dam złotówkę.

Żebyś nie miał na czym oka zawiesić 

Paulina Ghada Kwiatkowska: Nie jestem eksponatem na wystawie. Moje ciało to moja przestrzeń. Założyłam hidżab świadomie. Odcięłam się od tematów fryzjera i makijażu, stałam się jakby świecką zakonnicą. Ludzie przechodzący obok mnie, czy to się im podoba, czy nie, wiedzą, że żyję według zasad. Stałam się niewidzialna, anonimowa. Ale dla części muzułmanów, szczególnie tych z krajów arabskich, jestem atrakcją turystyczną. Polka, muzułmanka, w chustce, do tego mówi po angielsku. Niejeden pojedzie za taką z meczetu na Wiertniczej do centrum, żeby zapytać, gdzie jest Pałac Kultury.

Paradoksalnie, sens hidżabu tak jakby się odwrócił: teraz, żeby przywrócić swoją skromność, powinnam hidżab zdjąć. Założyłam go, aby nie kusić mężczyzn, nie rywalizować z kobietami, wysunąć się poza wyścig wizerunku. Tymczasem dla niektórych muzułmanów kobieta zakładając hidżab daje znak, że mogą rościć sobie do niej jakieś prawa.

A przecież ja się zakryłam, żeby właśnie prawo do oceny ludziom odebrać. To był mój bunt. Sens chustki jest bardzo głęboki, teologiczny, ale obrósł polityką, kulturą, męskimi wpływami.

To moja prywatna arabska wiosna.


Ciążył mi krzyż 

Paulina Ghada Kwiatkowska: Mówią na nas „Maryjki”, bo chodzimy po ulicach w chustach na głowie i powłóczystych strojach. Kojarzymy się z zakonnicami albo świętymi. Czasem katolicy mają pretensje, że odbieramy im coś, co jest dla nich święte.

Nie rozumiem dlaczego. Nie akceptują, kiedy ktoś naśladuje Matkę Bożą? Monopol na zakrycie ciała mają u was tylko zakonnice. A jeśli chcę być zwykłą kobietą, wyjść za mąż i urodzić dzieci, nie mogę mieć już prawa do zakrycia?

Dlaczego odeszłam? Wydaje mi się, że w religii katolickiej za dużo jest „ochroniarzy” Boga, czyli świętych. Czułam się, jakbym nie była godna mówić wprost do Boga; „za wysokie progi na Twoje nogi”. Chodziłam do katolickiego liceum i któregoś dnia, klęcząc w kaplicy szkolnej, uświadomiłam sobie, że od godziny nie modlę się do Boga, tylko do otaczających Go ludzi.

Agnieszka Amatullah Witkowska: Dobry muzułmanin to taki katolicki święty, prorocy byli często prostymi ludźmi. Nawet niepiśmiennymi. Dlaczego miałabym się modlić do świętych, a nie starać się żyć tak jak oni?

W katolicyzmie nie wytrwałam. Ciążył mi krzyż, nie czułam się dobrze z ofiarą Jezusa już jako dziecko. Wchodziłam do kościoła, a tam wisi ten biedny człowiek i mówią, że umarł za mnie. Bez ofiary Jezusa czuję się odpowiedzialna sama za siebie. Nikt nie musi cierpieć za moje grzechy, a Allah mnie rozliczy z tego, co dobre, i z tego, co złe.

Czasem ktoś mi tłumaczy: Agnieszka, ty nic nie rozumiesz, ta twoja religia jest związana z kulturą arabską. Kobiety chroniły się przed piaskiem pustyni i dlatego zakładały chusty. To nie tylko religia, ale też kultura.

Wtedy ich pytam: a gdzie się Jezus urodził? W Zakopanem? Tam, gdzie szopki w śniegu stoją?

Lubna Raad Al-Hamdani: Moja mama jest katoliczką przez 35 lat żyjącą w Iraku, a ja szanuję jej wiarę. Jezusa traktujemy jako proroka. Ale wszyscy, ja i moje rodzeństwo, jesteśmy muzułmanami. Mama obchodzi swoje święta, chodzi do kościoła, modli się. W jednym się wszyscy zgadzamy – w katolickiej świątyni jest za dużo obrazów, a przecież kościół jest do modlitwy, a nie do patrzenia.
 
 
 
 
Sorry, ja nie robię tego dla ludzi 

Agnieszka Amatullah Witkowska: Siostry z meczetu czasem nawet w domu, kiedy im smutno, zakładają chustkę. Bo ona daje siłę i ukojenie. Nie zakrywam się ze wstydu, choć przed szahadą wstydziłam się o wiele częściej.

Syn i córka widzą mnie codziennie „po domowemu”. Tylko mężczyźni nie powinni mnie widzieć bez chusty. Gdybyśmy były u mnie, a nie w centrum handlowym, mogłabym ją zdjąć.

W noszeniu hidżabu nie ma pogardy, raczej szacunek i do siebie, i do nich. Najpierw mnie poznaj, zobacz, kim jestem. A nie – jak wyglądam. Oczywiście czasem ktoś powie, że dałam sobie założyć chomąto, że to mąż mi kazał. A ja nie mam męża, sama zadecydowałam. Rodzice czasem mówią z troski: pokaż się, możesz jeszcze sobie ułożyć życie, poznać kogoś. A ja już swoje życie ułożyłam.

Lubna Raad Al-Hamdani: Od dziecka wiedziałam, że muzułmanka powinna chodzić w hidżabie. Moja mama jest Polką, katoliczką, ale wyszła za Irakijczyka i mieszkaliśmy w Bagdadzie, więc wychowałam się w tej tradycji. Podpatrywałam matkę ojca i dalszą rodzinę. Chodziłam do meczetu.

Nosiłam chustkę w Iraku, ale tylko przez miesiąc i z powodów politycznych, więc to się nie liczy. To było tuż po wojnie, wszystkie zakładaliśmy je dla bezpieczeństwa, bo kobiecie bez okrycia włosów groziło niebezpieczeństwo ze strony fanatyków. Ale zaraz po opuszczeniu niebezpiecznej dzielnicy zdejmowałyśmy chusty.

W 2006 r. uciekliśmy całą rodziną do Polski. Po roku mieszkania tutaj, tuż po ramadanie, zaczęłam się zastanawiać nad chustą. Miałam dużo obaw, np. co powiedzą znajomi na studiach. Napisałam mail do egipskiego telewizyjnego nauczyciela Ame Khalida. Myślałam, że długo będę czekać, w końcu nie tylko Lubna z Polski ma do niego pytania, ale on odpowiedział już następnego dnia. Tłumaczył, że zakładając chustę, robię to dla siebie.

I kiedy którejś niedzieli po obiedzie ojciec zaproponował spacer, zupełnie spontanicznie założyłam chustkę. Pamiętam do dziś: beżową w drobne kwiatuszki.

To było 4 lata temu. I tak już zostało.

Paulina Ghada Kwiatkowska: Teraz przechodzę kryzys w kwestii hidżabu. Za bardzo go szanuję, żeby go zakładać i zdejmować na zmianę. Ciało jest źródłem pokus – w chustce jest łatwiej, bo to jasny sygnał i dla siebie, i dla innych. Ale z drugiej strony nie chcę się dać zniewolić.

Jestem w dwóch światach. Przeciętnemu Polakowi kojarzę się z zakonnicą i daje mi spokój, co najwyżej pomyśli, że jestem po chemioterapii albo po prostu zwariowałam. A kiedy wychodzę z meczetu, czuję się oblepiona wzrokiem muzułmanów Arabów – i wtedy hidżab mnie nie chroni przed uprzedmiotowieniem, a wręcz na nie skazuje.

Ale to nie jest kryzys wiary, jestem muzułmanką i chcę o sobie decydować.
 
Lubna Raad Al-Hamdani: Nie skrywam żadnej tajemnicy. Po prostu moje ciało należy do mnie. Jest pożyczone od Boga, ale to ja nim władam. Chcę decydować o tym, kto mnie ogląda. Stworzył nas Bóg, jesteśmy najlepszą formą, jaką mógł wymyślić. Ale wolność nie polega na manifestowaniu tego piękna.

Mam dwie siostry. Ale tylko ja na co dzień chodzę w hidżabie. Nie naciskam. To przychodzi samo. Hidżab to zaszczyt, bo oznacza, że Bóg mnie docenia, widzi, że jestem na tyle wierząca, żeby być doskonalszą.

Czasem ktoś patrzy na małe dziewczynki ubrane w chustkę i myśli, że muzułmanie są szaleni. A dziewczynki chcą być takie jak ich mamy. Tu nikt niczego nie ukrywa.