Moc w słabości

dk. Adam Pastorczyk SCJ

publikacja 03.03.2012 00:44

Życie Marty Robin to zdumiewająca opowieść o przenikaniu się tego, co widzialne, z tym, co niewidzialne. To opowieść o pełnej prostoty drodze prowadzącej ku górze, ku Bogu, w celu prawdziwego zjednoczenia z Nim. Marta należy do tych świętych kobiet, których ziemskie życie, zgodnie z Bożym zamysłem, zostało zachowane od swarliwego i głośnego języka świata. Jej autentyczna historia pozostaje tajemnicą, o której – podobnie jak w przypadku Eucharystii – więcej możemy milczeć, aniżeli mówić.

Wstań 1/2012 Wstań 1/2012

 

Marta urodziła się 13 marca 1902 r. w niewielkiej francuskiej wiosce Châteauneuf-de-Galaure, oddalonej o 60 km na południe od Lyonu. Była najmłodszą córką spośród sześciorga rodzeństwa. Wychowana w typowo chłopskiej, biednej rodzinie, od samego początku wyróżniała się szczególnym nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny. Nadzwyczaj kochała również Boga, któremu w momencie przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej poświęciła swe dziecięce życie.

choroba

Młodzieńcze lata kochającej życie Marty nie zwiastowały niczego niepokojącego. Pierwsze symptomy pogarszającego się jej stanu zdrowia pojawiły się w 16. roku życia. Od tego momentu choroba, którą zdiagnozowano jako zapalenie mózgu, zaczęła się intensywnie rozwijać. Marta została częściowo sparaliżowana, nie mogła się poruszać. Mimo wszystko głęboko wierzyła, że wyzdrowieje i wróci do pełni sił. Jednakże z powodu braku oczekiwanej poprawy przeżywała trudne chwile, które w pewnym okresie jej życia przerodziły się w swoistego rodzaju bunt przeciwko Bogu. Marta zrozumiała bowiem, że choroba, na którą cierpi, jest nieuleczalna i na resztę życia przykuje ją do łóżka.

Kilka lat głębokiego niepokoju, fizycznych i moralnych cierpień doprowadziło ją do przekonania, że tylko świadomie wybierając Jezusa i łącząc się z Jego cierpieniem, również jej cierpienie może przynieść konkretne owoce. Obdarzona stygmatami i przeżywająca od piątku do niedzieli paschę Chrystusa, Marta postanowiła ofiarować swój ból z miłości do ukrzyżowanego Zbawiciela. Uważała to za coś najpiękniejszego, co mogło jej się przydarzyć.

inspiracja

Począwszy od lat 30., Marta stała się znana w Châteauneuf-de-Galaure oraz w całej okolicznej dolinie. Wielu ludzi przychodziło do niej, prosząc o modlitwę. Obdarzona darem proroctwa pomagała rozwiązywać rodzinne problemy, wskazywała właściwą drogę, udzielała mądrych porad. W ciągu 50 lat odwiedziło ją blisko 100 tys. osób – kardynałów, teologów, polityków oraz prostych, wiejskich ludzi. Swym osobistym świadectwem przeżywanego cierpienia zainspirowała wielu założycieli francuskich wspólnot modlitewnych, którzy zapoczątkowali ruch odnowy. Ona sama, z pomocą o. Fineta, założyła katolickie wspólnoty ochrzczonych kobiet i mężczyzn noszące nazwę „Ognisk Miłości”. Ich celem była formacja duchowa chrześcijan, którą zdobywali oni poprzez uczestniczenie w pięciodniowych rekolekcjach we wspólnym milczeniu.

Nikt nie odchodził od niej z pustymi rękami. Znane jest wydarzenie, gdy ciężko chorą Martę odwiedzili ateiści, aby z niej zadrwić i ją wyszydzić. Ona natomiast, jakby uprzedzając fakty, przywitała ich słowami: „Tak, to prawda, jestem śmiechu godna”. Te słowa stały się początkiem rozmowy, w wyniku której niewierzący ludzie nawrócili się i wstąpili do zakonów o bardzo surowych regułach. Podobnych cudów i nawróceń podczas ziemskiego życia Marty Robin było wiele.

świętość o Chlebie

Jednakże zupełnie wyjątkowym cudem była sama osoba Marty, dla której od 1929 roku jedynym pokarmem stała się Eucharystia. W wyniku zaburzeń systemu wegetatywnego, pomimo ogromnego pragnienia, nie mogła przyjmować także żadnych napojów. Duchowy kierownik Marty, o. Finet niejednokrotnie zwilżał jej spieczony język białym winem, aby nie przywarł do podniebienia. Także wtedy nawet najmniejsza kropla cieczy nie została przyjęta przez organizm Marty, lecz spływała na podstawioną tacę. Bóg po raz kolejny potwierdził, że jedynym pokarmem i napojem będzie dla niej On sam.

To nadzwyczajne działanie Boga było wyraźnie dostrzegalne w momencie, gdy Marta przyjmowała Eucharystię. W środowe wieczory o. Finet przynosił Marcie Najświętsze Ciało Chrystusa, a wtedy działa się rzecz niesłychana: konsekrowana Hostia, którą trzymał w swych dłoniach, wymykała się i wędrowała prosto do ust chorej. Niebiański Chleb niemalże automatycznie zostawał przez nią wchłonięty. Brat Efraim, założyciel Wspólnoty Błogosławieństw i przyjaciel Marty, powie później, że dla niego przyjmowana przez nią Hostia była obrazem głęboko przeżywanego postu, wewnętrznego głodu Boga i intensyfikującego się w tym dniu pragnienia przyjęcia Eucharystii.

Przez 52 lata Marta odczuwała dokuczliwe pragnienie wody, której nie mogła przyjąć nawet w najmniejszej ilości. Wielokrotnie przeżywała w tej materii dręczenie ze strony złego ducha, który odkręcał znajdujący się w jej pokoju kran i sprawiał, że słysząc plusk spadającej wody, dodatkowo doznawała głębokich cierpień. Szatan doświadczał ją w bardzo brutalny sposób. Niejednokrotnie o. Finet znajdował ją pobitą, posiniaczoną i leżącą na ziemi. Równie często, przychodząc do niej, słyszał odgłosy walki. To tylko nieliczne spośród wielu odsłon wewnętrznej walki z szatanem, w których uczestniczyła Marta.
6 lutego 1981 roku przeżyła ostatnią walkę. W piątek, w godzinie Chrystusowej śmierci Marta umarła. Do ostatniej chwili swego ziemskiego życia podążała za Tym, którego umiłowała, przyjmując Jego świętą wolę, umierając z pragnienia i karmiąc się Jego świętym Ciałem.


 

TAGI: