Jak mówić dziś młodym o obecności krzyża w przestrzeni publicznej?

Beata Skarżyńska

publikacja 31.03.2012 12:26

O krzyżu w przestrzeni publicznej można dziś mówić przykładami! Pokazywać, że krzyż to nie wstyd i obciach, ale symbol, tak jak religijne symbole np. muzułmanów - a wiadomo, że każdy młody Arab czy Turek będzie siłą bronił symboli Islamu, i to wcale nie oznacza staroświeckości, tylko obronę przywiązania do ich prawdziwych wartości. Arabowie na poważnie traktują religię i szanują wymiar sakralny w codzienności. Uczniowie to rozumieją.

Katecheta 3/2012 Katecheta 3/2012

 

By krzyż dobrze się kojarzył

Warto również przełamać śmieszność i trywialność tematu krzyża, tak pieczołowicie dzierganą i narzuconą w mediach. Ale jak? Mnie pomogła dynamiczna piosenka: „Krzyż, krzyż, krzyż Twój Panie Niebo nam otwiera, z Tobą żyć pragniemy Panie i umierać. Prowadź nas o Panie, prowadź ku wolności, naucz zło zwyciężać dobrem i miłością”(JP2). A że śpiewać dzieci lubią… Klasy IV-VI wrzeszczały ochoczo w szkole powyższy tekst, porażający treścią i optymizmem otoczenie dorosłych. I od tej pory krzyż im się już kojarzył dobrze! I lżej im było.

Można też powiedzieć o obecność znaku krzyża przy egzorcyzmach i przypomnieć, że diabeł zna lepiej od nas Ewangelię i bardzo wierzy w MOC Chrystusa Zbawiciela, bo „wierzy i drży!” i ucieka przed Jego zwycięstwem, wie, że jest pokonany.

A my nie wierzymy i bawimy się swoim życiem. To mocny argument.

Krzyż jako znak zwycięstwa

W szkole średniej łatwo nie jest. Cesarz Konstantyn i jego sen o krzyżu bardzo mi pomógł – taka opowieść z czasów starożytnych o bitwie na Moście Mulwijskim bardzo zdumiała moich uczniów. Cesarz, a kazał wymalować znak Paschalnego Krzyża na tarczach wojska! WOW! I pod tym znakiem zwyciężał! Duch zwycięstwa i prawdziwego wojownika odezwał się prawie w każdym. Byli dowartościowani tym, że tak po chrześcijańsku Europa się zaczęła. Zaraz potem Edykt Mediolański! Kiedyś mawiano, żeby budzić ducha w młodzieży. Koniecznie trzeba pokazać perspektywę zwycięstwa w Chrystusie, żeby klęska ich nie zmiażdżyła i zbyt dużo cierpienia nie zniechęciło za wcześnie. Młodzi są za słabi emocjonalnie, żeby „łyknąć” od razu klęskę i nie runąć albo nie odrzucić. (Wszystko w swoim czasie.) Nie chcą, żeby ich straszyć, i tak się wszystkiego boją.

Krzyż jest dziś czytelnym i mocnym znakiem kulturowym. Warto pokazać, że odczytanie znaczenia znaków to także taki dział logiki (semantyka). Czyli NIE DLA IDIOTÓW! Słowo też jest znakiem w logice. Jak nie rozumiesz swojej kultury - nie zorientujesz się nawet, że zrobili z ciebie głupca.

Chrystus wziął – to, co mu ludzie dali, a że był Bogiem przekroczył cały porażający i negatywny ładunek znaczeniowy tego znaku (szubienicy), by dla nas stał się znakiem triumfu i dumy (zmartwychwstanie). Krzyż to znak – że mam odwagę w swoich wysiłkach liczyć na Boga. Wolny jestem od opinii ludzi bez względu na to czy mi się coś uda i czy nie. No, bo po co walczyć, jak ma się nie udać?! Słusznie, musi się udać! Młodzi są powołani do zwycięstwa. Chrystus chce, żebym próbował, a On będzie walczył i zwyciężał, bo mnie kocha.

W Opowieściach z Narni – w części Książę Kaspian - mała Lucy (Łucja) wychodzi na moście naprzeciw armii wroga, a za nią stoi Aslan. Lucy wyjmuje swoją broń – to mały mieczyk w kształcie krzyża, unosi go odważnie i… na ten znak rozlega się ryk Aslana, który poraża przeciwników i podnosi do walki wspaniałych sprzymierzeńców – żywioły. I tu chyba dotykamy istotnej dla ludzi słabo wierzących sprawy. Odwagi - zaufania do Jezusa. Czy wierzę, że On przyjdzie i będzie działał dziś, jeśli mu zaufam? Ave! Crux Spes Unica! – Witaj Krzyżu – byłeś jedyną nadzieją wielu Polaków.

Nadzieja rotmistrza - Witolda Pileckiego - na to, że można i trzeba żyć tak, aby niczego w swoim życiu nie żałować, kiedy będzie się umierać – widać go nie opuściła. Takie właśnie słowa wyrył na ścianie więzienia Urzędu Bezpieczeństwa w Warszawie największy bohater Europy i świata. Dobrowolnie zgłosił się, by dokonać zwiadu w Auschwitz, sporządzić raport o ludobójstwie Żydów europejskich i Polaków dla wojsk alianckich i zorganizować podziemną organizację oporu w piekle niemieckiego obozu zagłady. Chciał dać ludziom nadzieję – taki miał cel. Miał chrześcijańskie przekonania. Na własna prośbę wrócił do kraju pod okupacją sowiecką. Gorąco pragnął dodawać ludziom (swoim żołnierzom i dzieciom) odwagi swoją obecnością. Budzić w nich nadzieję, że komunizm się skończy. I świadomy, co go za to spotka jako powstańca warszawskiego, oficera AK… zginął z rąk pracowników urzędu bezpieczeństwa - Polaków. Przekonany, widział dobro i podejmował je – nikt go nie zmuszał do dobra! Chciało mu się! To było więcej niż wymagano od świetnego żołnierza. Był kreatywny w dążeniu do dobra, szukał najbardziej efektywnych rozwiązań, chciał być przy ludziach i był. Tak rozumiał swoją wolność. Przed egzekucją w Warszawie nalegał, by żona kupiła dzieciom książkę pt. „O naśladowaniu Chrystusa”. Zrozumiał znaczenie krzyża Chrystusa? – z pewnością, tak – ale my też rozumiemy! A nasza młodzież znudzona „powtarzaniem tego samego na religii” - też zrozumie!. No to, o co chodzi? Otóż, Pilecki ponadto jeszcze sercem kochał krzyż. Jego miłość go niosła do ludzi. Wolność miał w Chrystusie. Tortury, więzienie nie mogły tu niczego zmienić. Chrystus przygotował mu miejsce u siebie: to niebieska ojczyzn. Dlatego ukochał ludzi - Polaków – ojczyznę ziemską, która przypominała mu o niebieskiej, dlatego zależało mu na ludziach. Podziwiamy bohaterów narodowych, jak Piłsudski, Sikorski czy Traugutt. Podziwiamy to, czego dokonali, ale to byli ludzie wierzący – bardziej nie rzadko niż Radio Maryja.

Pytanie o krzyż pytaniem o miłość

Pytanie o krzyż, to w rzeczywistości pytanie o miłość… i to w czynach, nie w deklaracjach. Więc jak mówić dziś młodym o miłości w przestrzeni publicznej, jeśli nie pytając o ich obraz miłości? Skąd biorą wzorce? Z mediów – jak twierdzą. I jaki swój znak miłości dla każdego umieściliby w miejscu publicznym? O co chodzi? Dlaczego Ta Miłość i to zwycięstwo budzi sprzeciw u niektórych?

Jak nie opuszczać drugiego człowieka, jak nie niszczyć dobra, osób i relacji między ludźmi, życzliwości ludzkiej, przyjaźni w kościele, parlamencie, rządzie, w fabryce, firmie, szkole, banku, urzędzie? Jak to dobre nastawienie do siebie ochronić, zaufania nie zawieść? Warto zauważyć, że gdzie pojawia się pragnienie władzy, ginie życzliwość.

 

 

„Pragnienie władzy” nie liczy się z ludźmi i nie liczyło w historii, nie będzie również się liczyć w przyszłości. Jezus na krzyżu był ofiarą nadużycia władzy świeckiej i duchowej. Życie każdego chrześcijanina to ofiara z siebie składana w codziennym trudzie. Tak realizuje się nasze kapłaństwo. To trzeba pokazać młodym, to trzeba zilustrować przykładami – życiem, osobowością. Wszelkie wartości nie istnieją w oderwaniu od osób! To jest prawdziwa tradycja Kościoła, potrzebuję jej jak powietrza! Świat osób to jedyny skuteczny sposób przekazu wartości. I w tym sensie nie martwy się - bez naszego przykładu, bez nas, nic się nie zmieni! Właśnie krzyż nam o tym przypomniał. Tego można doświadczyć w spotkaniu z osobą. Opuszczając siebie wzajemnie w różnych sprawach życiowych nie dajemy sygnału, że człowiek jest najważniejszy. Złe doświadczenia społeczne – doświadczenie braku więzi przede wszystkim – przenosimy na Boga. I to jest początek odrzucenia krzyża. Ale jako chrześcijanie mamy jedną normę dla naszego postępowania – osobową (personalistyczną), a jest nią Chrystus. Tego się trzymajmy, młodzież za tym pójdzie. Traktowanie ludzi jak przedmioty przez wszelkie instytucje mści się szalenie na nas jako wspólnocie. Niszczy relacje. Bóg nie pozwala przekreślić człowieka, jak nie pozwolił przekreślić swojego Syna na krzyżu. Upomniał się o Niego, upomina się o każdego człowieka. Krzyż jest też symbolem więzi między ludźmi (wiary, nadziei, miłości). Kim bylibyśmy bez bezinteresownej miłości matki, pochylającej się nad niemowlakiem niezdolnym do samodzielnego życia?

Krzyż znakiem pojednania

Tu można wykorzystać jeszcze jeden wątek historyczny: krzyże pokutne (choć lepiej nazywać je - krzyżami pojednania). Pomysł niemiecki, z ok. XIII w., spopularyzował się w Europie. Dotyczył sprawców najcięższych przestępstw, najczęściej zabójstw. Człowiek, który wyrażał żal za swój czyn, aby uniknąć najwyższego wymiaru kary (rycerz wobec rodziny chłopa czy mieszczanina) był zobowiązany (takie było prawo zwyczajowe) do pokrycia kosztów pogrzebu ofiary, opłacenia przewodu sądowego, zadośćuczynienia finansowego na rzecz rodziny zabitego. Kościół nakładał czasem dodatkowe kary np. zakup wosku na świece do kościoła (był bardzo drogi), czy pielgrzymkę do miejsc świętych np. do Santiago de Compostela. Sam sprawca fundował kamienny krzyż - najczęściej blisko miejsca zabójstwa - na znak, że przeprosił i pojednał się z rodziną zabitego. W Polsce jest dużo takich krzyży na Dolnym Śląsku, ziemi lubuskiej, Pomorzu Zachodnim, Opolszczyźnie. Największy taki krzyż jest w Starogardzie szczecińskim - to ważne – pokazuje wagę krzywdy wyrządzonej człowiekowi. Ten zwyczaj nie przeniósł się na Mazowsze. Zaniknął ok. XVII w.

Zdarzała się dodatkowa kara dla zabójcy - makabryczna mocno - leżenie krzyżem na grobie zabitego. To odbywało się publicznie i świadczyło o szczerym żalu za zły czyn. Jeśli dziś przechodzimy obojętnie, gdy ktoś traci pracę, kradzież jest przemilcza, a media pochwalają publicznie kłamstwo, które wielu ludzi kosztuje nawet życie – brak sprawiedliwości bardzo deprawuje - nie ma odpowiedzialnych? Wmawianie ludziom, że się mylą, gdy kierują się sumieniem powoduje zaniżanie poczucie własnej wartości.

Krzyż znakiem sprzeciwu

Gdy funkcjonujemy poza prawem Bożym, poza Jego miłością to słowa tej piosenki zespołu Gammalion mogą nas obudzić:

Biały niewolnik podąża za systemem
Biały niewolnik w kajdanach kłamstw

Biały niewolnik z zatrutą duszą
Biały niewolnik sam wybrał ten los[1]

Krzyż jest tu ukazany jako znak kontestacji wobec nadużycia władzy w stosunku do jednostki oraz jako wyraz odrzucenia niesprawiedliwości i pogardy wobec ludzi, odrzucenia wygody i świętego spokoju. W ten sposób krzyż może nabrać nowej siły przekazu. Wolność jest naszym przeznaczeniem! (W kontekście ograniczania wolności w Internecie A.C.T.A młodzi to świetnie zrozumieją.) A znak wolności wymyślił dla nas Bóg i to jest krzyż Chrystusa.

Bóg wymyślił dla nas wolność od zła i wolność do miłości, która po nocach nie sypia czuwając przy chorych w szpitalach, poświęca czas czytając dziecku, ociera pot ze spracowanych skroni, nie wychodzi z domu, kiedy jest coś do zrobienia, nocami czyta projekty ustaw i pisze sprawozdania, cierpliwie analizuje, chodzi na nocne dyżury, pracuje sprząta, piecze chleb, wydobywa węgiel, przykręca śrubki, reperuje urządzenia, obsługuje aparaty, pierze zamiata prasuje, pracuje dla innych (dla swoich dzieci).

Potrzebujemy krzyża, by ludzkie zło czy głupota w publicznych urzędach i instytucjach państwowych nigdy nie przyprawiła ludzi o niepotrzebną śmierć, chorobę cierpienie czy nieszczęście. „Aby człowiek wreszcie mógł - w Niebie się zbudzić” (Marek Grechuta Wolność), a ludzkie dzieci, by mogły spać spokojnie. Aby w miejscach publicznych krzyż chronił nas od popełniania wyrządzania zła innym i sobie. Żebyśmy woleli być bardziej mądrzy niż głupi.

Jeśli młody prześladowca krzyża pod Pałacem prezydenckim dziś już mówi: pomyliłem się w ocenie sytuacji przepraszam „obrońców krzyża”! Wtedy nic nie rozumiałem - to może Bóg na krzyżu zwycięża nadal… A jak? To już jest tajemnica.

Usuwać krzyże? To absurd

Rozmawiając z młodzieżą, można pomysł usuwania krzyży przerysować czyli sprowadzić do absurdu. Na przykład w następujący sposób:

A teraz idźmy za ciosem, żeby nie tracić energii – o co chodzi z tym krzyżem w miejscach publicznych? Otóż chcą go zdejmować, wyciąć, wymazać. No, to proszę, niech zdejmują! Zacznijmy od ostatnio udekorowanych kawalerów Orła Białego – tak się składa, że to najwyższe odznaczenie państwowe to krzyże. Dalej odznaczeni generałowie i posłowie i inni – wystąp! Zdejmujemy Krzyż Walecznych, Virtuti Milittari, Krzyż Chlebowy godła, herby, korony. Zdejmujemy krzyże organizacji harcerskich po kolei. Po co się obnosić w miejscach publicznych z tymi honorowymi odznakami. Udekorowani pośmiertnie – ich krzyże za niezwykłe bohaterstwo, narażanie życia, ratowanie innych ludzi – zdjąć! Odbić z tablic i murów, pomników i kościołów. Pozdejmować krzyże z grobów, cmentarzy, polikwidować te stawiane przy drogach dla upamiętnienia czyjejś tragicznej, nagłej i bolesnej śmierci, i te stawiane ku przestrodze na rozstajach dróg, w kapliczkach rzeźbione, pieszczone, wytrwałe. Z wież kościołów, ratuszów, dzieł sztuki, wyciąć z gobelinów, arrasów królewskich na Wawelu. Wywabić z obrazów Matejki (Bitwa pod Grunwaldem, Odsiecz Wiedeńska, Hołd Pruski) Broaugela, Giotta, Michała Anioła.

Konsekwentnie krok po kroku – zrobiłby się krajobraz z dziurami. Ale co tam, niszczmy dzieła kultury i umysłu ludzkiego. Usuńmy krzyż z cennych zbiorów w Muzeum Narodowym, z literatury, z muzeów światowych i podobnych obiektów. Z militariów, dzwonów, misji, z obrazów i ze ścian własnych domów. Z piersi bliskich w szpitalu, z cel więziennych i kaplic, szkół, bibliotek, sal operacyjnych, oddziałów onkologicznych, dziecięcych, porodowych. Z książek, samochodów prywatnych, z Internetu. Z kopii i reprodukcji, z koszulek i strojów. Pozrywać z różańców, wyrwać z książek albumów, zdjęć. I powynosić, potem spalić… I jeszcze biżuteria. I krzyże zrobione z chleba zrobione przez więźniów politycznych, więźniów sumienia, więźniów obozów pracy i śmierci, zesłańców syberyjskich… A i jeszcze dalej powykopywać z ziemi te uchwycone w godzinie konania, włożone do trumien z nadzieją, że non omnis moriar … Trzeba będzie długo i głęboko kopać, ale co tam usuwajmy, co tam absurd i protesty, jęki krzyki, co tam przyzwoitość– usuwajmy! Złote przetopmy na pierścionki, srebrne na ozdoby, a może na złote klamki do jakiegoś pałacu albo banku, żeby mniej bakterii roznosiły masy.

No, a jak już przekopiemy miasta i wioski, pola i cmentarze, nie zapomnijcie panowie decydenci o grobach swoich bliskich - niech tam też zbezczeszczone ludzkie zwłoki będą ogołocone z krzyży. A i tatuaże, koniecznie te krzyże na stałe na plecach, brzuchu, pośladkach, rękach, klatkach piersiowych…– usuwanie operacyjne niestety trochę boli, ale to się da zrobić…. Powyciągać krzyże z nosów, uszu, pępków…

Kto będzie chciał żyć w takich miejscach i gdzie jest kres i jaki sens takich absurdalnych akcji? W latach 90-tych w czasie wojny na Bałkanach skomunizowani Serbowie z zemsty wykopywali groby Chorwatów i może też odwrotnie - wet za wet. Gdzie to się kończy ta nienawiść, zawiść, zazdrość. Chce się wyć!

-Człowieku! - Co jest?! - Bóg cię opuścił …?!

Beata Skarżyńska – dr teologii, religioznawca – historyk religii UKSW, absolwentka Wyższej Szkoły Pedagogiki Resocjalizacyjnej „Pedagogium”.



[1] Pełny tekst piosenki dostępny w Internecie: http://www.tekstowo.pl/piosenka,gammadion,bialy_niewolnik.html [dostęp 31 stycznia 2012].