Czy można być antysemitą i chrześcijaninem?

Jacek Salij OP

publikacja 02.06.2012 23:35

„W świecie chrześcijańskim zbyt długo krążyły błędne interpretacje Nowego Testamentu dotyczące narodu żydowskiego, wywołując uczucia wrogości w stosunku do tego narodu.”

W drodze 6/2012 W drodze 6/2012

 

Ktoś poczuł się zdezorientowany, czytając w Ewangelii św. Jana słowa, którymi Pan Jezus zwrócił się do swoich uczniów: „Będziecie Mnie szukać, ale – jak to Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię – dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie” (J 13,33). Przecież Pan Jezus był Żydem, Żydami byli również Jego uczniowie. O jakich zatem Żydach mówi On w tym zdaniu?

Pięć znaczeń wyrazu Żydzi w Nowym Testamencie

Grecki wyraz Ioudaioi – w polskich przekładach zazwyczaj oddawany jako Żydzi – ma w Nowym Testamencie pięć znaczeń, które nieraz na siebie zachodzą. W powyższym wersecie wyraz ten użyty jest w sensie Judejczycy, mieszkańcy Judei.

Pan Jezus, chociaż urodził się w Judei, w Betlejem, w tym sensie Judejczykiem nie był; jako pochodzący z Nazaretu, był Galilejczykiem. „I ty byłeś z Galilejczykiem Jezusem” (Mt 26,69) – powiedziała służąca do Piotra, czemu on tchórzliwie zaprzeczył. „Czyż może być coś dobrego z Nazaretu?” (J 1,45) – pytał lekceważąco przyszły apostoł, zanim poznał Jezusa.

Galilejczykami byli również apostołowie. Wystarczy przypomnieć, że trzech z nich – Piotr, Andrzej oraz Filip (J 1,44) – pochodziło z Betsaidy, galilejskimi rybakami byli również Jakub i Jan. Wyboru dwunastu uczniów Jezus dokonał właśnie w Galilei (Mk 3,13–19), zatem wolno się domyślać, że również pozostali apostołowie byli Galilejczykami.

W drugim znaczeniu wyraz Ioudaioi oznacza członków pokolenia Judy, czyli Żydów w ścisłym tego słowa znaczeniu. W tym sensie Pan Jezus, jako pochodzący z należącego do pokolenia Judy rodu Dawida, był Żydem, ale już na przykład apostoł Paweł nigdy by się Żydem w takim znaczeniu nie nazwał. On nazywał siebie Izraelitą (por. Rz 11,1) albo Hebrajczykiem (por. Flp 3,5), dodając od razu, że pochodzi z pokolenia Beniamina. Obie nazwy – Izraelici oraz Hebrajczycy – obejmują członków wszystkich dwunastu pokoleń, nie tylko członków pokolenia Judy.

Zarazem nie ma najmniejszej wątpliwości co do tego, że pokolenie Judy religijnie w Izraelu dominowało. Nie tylko dlatego że w czasach Pana Jezusa było to pokolenie najliczniejsze. Na jego ziemi, w Judei, znajdowało się święte miasto Jeruzalem wraz ze świątynią, do której co roku pielgrzymowali wszyscy Izraelici. W ten sposób dochodzimy do trzeciego znaczenia wyrazu Żydzi – określano w ten sposób Izraelitów wyznających judaizm, nawet jeżeli nie należeli do pokolenia Judy (por. Ga 1,13–14). Kiedy faryzeusze, niesłusznie zresztą, domyślali się, że być może Pan Jezus „ma zamiar udać się do Żydów rozproszonych wśród Greków i uczyć Greków” (J 7,35) – chodziło im o Żydów w tym trzecim znaczeniu.

Do żadnego z tych trzech znaczeń nie da się jednak przypisać wyrazu Żydzi w następującym zdaniu z czwartej Ewangelii: „Żydzi wysłali do Jana z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: Kto ty jesteś?” (J 1,19). Tutaj wyraz ten znaczy raczej: przywódcy żydowscy. Takie znaczenie ma ten wyraz również wówczas, kiedy wyraz Żydzi przeciwstawiony jest wyrazowi tłumy (J 7,11–13) – tłumy niewątpliwie przecież żydowskie, bo składały się one z mieszkańców Jerozolimy oraz pielgrzymów przybyłych do świątyni na Święto Namiotów.

Odnotujmy jeszcze piąte znaczenie wyrazu Żydzi w Ewangelii Jana, nieraz zlewające się z poprzednim, ale przecież odrębne. Kiedy o Józefie z Arymatei czytamy, że „był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami” (J 19,38), niewątpliwie chodzi tu o tych żydowskich przeciwników Jezusa, którzy odrzucali Go z powodów religijnych. Józef przecież sam był Żydem (Arymatea to miejscowość położona w Judei), co więcej, był członkiem Sanhedrynu (por. Mk 15,43). Chociaż był Żydem, obawiał się swoich rodaków, którzy byli gotowi go prześladować za uwierzenie w Jezusa.

Zwłaszcza w opisie spotkania Zmartwychwstałego z uczniami wzmiankę o Żydach można by przetłumaczyć trafniej. Kiedy czytamy: „Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami…” (J 20,19) – zazwyczaj rozumiemy, że chodzi o Żydów w ogóle. Sens tej wzmianki byłby bardziej zgodny z przekazem Ewangelii, gdyby ją oddać następująco: „choć drzwi były zamknięte z obawy przed przeciwnikami Jezusa”.

Jezus i Samarytanka

Mając przed oczami pięć wymienionych znaczeń, trudno nie zauważyć, że Pan Jezus był Żydem w drugim i trzecim znaczeniu, bo przecież w osiem dni po urodzeniu został obrzezany (por. Łk 2,21), czterdziestego dnia zaniesiony do świątyni (por. Łk 2,22), do której pielgrzymował razem z rodzicami już jako dziecko (por. Łk 2,41). Również podczas swojej publicznej działalności świątynię jerozolimską nawiedzał regularnie (por. J 2,13; 5,1; 7,14; 12,20–24). Nawet do grobu został złożony „stosownie do żydowskiego sposobu grzebania” (J 19,40).

W Ewangelii odnotowano dwie sytuacje, kiedy ktoś w bezpośrednim spotkaniu nazwał Pana Jezusa Żydem i za każdym razem przyjął On to jako oczywistość. Po raz pierwszy Samarytanka dziwi się: „Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?” (J 4,9). Do tej sytuacji za chwilę wrócimy.

Również Rzymianin Piłat nie miał wątpliwości, że Jezus jest Żydem: „Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?” (J 18,35) – i zdumiony był, że Jezus nie próbuje się bronić przed grożącą Mu śmiercią i nie zaprzecza absurdalnemu (w jego oczach) zarzutowi przypisywania sobie godności królewskiej. Zauważmy, że nawet wówczas Pan Jezus w żaden sposób nie odcina się od swojego narodu.

 

 

Wróćmy do spotkania Pana Jezusa z Samarytanką. Oskarża się niekiedy Ewangelię Jana o niechęć wobec Żydów. Otóż właśnie podczas tamtego spotkania Pan Jezus wypowiedział słowa, w świetle których ujawnia się niedorzeczność takich oskarżeń: „Wy czcicie to, czego nie znacie – wyjaśniał w rozmowie przy studni różnicę między religią starotestamentalną a kultem samarytańskim oddawanym Bogu na górze Garizim – my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów” (J 4,22). Jak widzimy, Pan Jezus utożsamia się ze swoim narodem; co więcej, podkreśla szczególną rolę tego narodu w Bożych zamiarach zbawczych wobec całej ludzkości.

Przypomnijmy, co na ten temat mówi Stary Testament. Bóg upatrzył sobie Abrahama na ojca wybranego przez siebie narodu. Obiecał mu, że w nim otrzymają błogosławieństwo wszystkie ludy ziemi (por. Rdz 12,3). Później prorocy zapowiadali, że znajomość Boga, która stała się udziałem narodu wybranego, rozszerzy się na całą ziemię. „Stanie się na końcu czasów – prorokował Izajasz – że góra świątyni Pańskiej stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską do świątyni Boga Jakubowego! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pańskie – z Jeruzalem” (Iz 2,2–3).

Samarytanka tych proroctw zapewne nie znała. Nie kwestionowała jednak tego, co powiedział jej Pan Jezus, intuicyjnie czując, że ostatnie słowo w sprawach wiary należy do Boga, a nie do człowieka. Gdyby stanęła na stanowisku – psychologicznie przecież zrozumiałym – że nasza samarytańska religia jest lepsza niż wasza żydowska, nie byłaby zdolna uwierzyć, że „On prawdziwie jest Zbawicielem świata” (J 4,42).

„Zbawienie bierze początek od Żydów” (J 4,22)

Nie da się Samarytance zarzucić, że przyjmuje postawę narodowego egoizmu, ale tym bardziej nie posądzajmy Pana Jezusa, jakoby On jej mówił, że nasza religia żydowska jest lepsza niż wasza samarytańska. Co zatem znaczą Jego słowa, że „my [Żydzi] czcimy to, co znamy”, i że „zbawienie bierze początek od Żydów”?

Tę prawdę w prostych słowach wyjaśnia Katechizm Kościoła katolickiego na przykładzie mędrców ze Wschodu:

„W tych mędrcach, reprezentantach wyznawców sąsiednich religii pogańskich, Ewangelia widzi pierwociny narodów, które przyjmują Dobrą Nowinę zbawienia przez Wcielenie. Przybycie mędrców do Jerozolimy, by oddać Królowi żydowskiemu pokłon (por. Mt 2,2), pokazuje, że szukają oni w Izraelu, w mesjańskim świetle gwiazdy Dawida, Tego, który będzie królem narodów. Ich przybycie oznacza, że poganie tylko wtedy mogą odkryć Jezusa i wielbić Go jako Syna Bożego i Zbawiciela świata, gdy zwrócą się do Żydów i przyjmą od nich obietnicę mesjańską, która jest zawarta w Starym Testamencie”.

Po wtóre, szczególnie głębokie wyjaśnienie, co twierdził Pan Jezus, mówiąc, że „zbawienie bierze początek od Żydów”, zostawił nam apostoł Paweł w Rz 9,4–5. Przypomniał je cytowany przed chwilą Katechizm w następującej wypowiedzi:

„Kościół, Lud Boży Nowego Przymierza, zgłębiając swoją tajemnicę, odkrywa swoją więź z narodem żydowskim, do którego przodków Pan Bóg przemawiał. W odróżnieniu od innych religii niechrześcijańskich wiara żydowska jest już odpowiedzią na Objawienie Boże w Starym Przymierzu. To do narodu żydowskiego »należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała« (Rz 9,4–5), ponieważ »dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne«” (Rz 11,29).

Po trzecie, apostoł Paweł dodał ponadto wyjaśnienie zbudowane na metaforze drzewa oliwnego, od którego pewne gałęzie zostały odcięte i zastąpione dziczką oliwną: „Jeżeli niektóre gałęzie zostały odcięte, a na ich miejsce zostałeś wszczepiony ty, który byłeś dziczką oliwną, i razem z innymi gałęziami z tym samym korzeniem złączony na równi z nimi czerpałeś soki oliwne, to nie wynoś się ponad te gałęzie. A jeżeli się wynosisz, pamiętaj, że nie ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie” (Rz 11,17–18).

Jeżeli więc od drzewa mogą być odcięte gałęzie, które należą do niego z natury, to czy naprawdę wszczepione są w drzewo oliwne gałęzie dziczki, które nie chcą mieć nic wspólnego z korzeniem tego drzewa? Mówiąc inaczej: Czy można być jednocześnie antysemitą i chrześcijaninem?

Błogosławiony Jan Paweł II powtarzał to bardzo często. Przypomnę tylko jedną z wielu jego wypowiedzi na ten temat. Wygłosił ją 31 października 1997 roku do uczestników sympozjum „Korzenie antyjudaizmu w środowisku chrześcijańskim”:

„W świecie chrześcijańskim – jednak nie w Kościele jako takim – zbyt długo krążyły błędne i niesprawiedliwe interpretacje Nowego Testamentu dotyczące narodu żydowskiego i jego domniemanej winy, wywołując uczucia wrogości w stosunku do tego narodu. Przyczyniły się one do uśpienia wielu sumień; stąd też, gdy nad Europą przetoczyła się fala prześladowań czerpiących inspirację z pogańskiego antysemityzmu, który w swej istocie jest też antychrześcijański, obok chrześcijan, którzy uczynili wszystko dla ratowania prześladowanych aż do narażenia własnego życia włącznie, było też wielu takich, których opór duchowy nie był na miarę tego, czego ludzkość mogła oczekiwać od uczniów Chrystusa”.

Jacek Salij – ur. 1942, dominikanin, duszpasterz, profesor teologii UKSW, autor wielu książek i artykułów, mieszka w Warszawie.